poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Gdybyśmy nie bali się miłości, nigdy nie poznalibyśmy, czym jest prawdziwy strach.

        Ciemność jest przyjemniejsza w otoczeniu ciszy. Nie ma w niej nic z chaosu czy zawiłości. Dni, czy uczucia, nie mają tu znaczenia. A co najważniejsze, nawet z bardzo daleka, dostrzegasz tu najmniejsze oznaki światła. Wiedziałem, że wkrótce opuszczę ten pusty, ale nieskomplikowany świat ciemności. Czułem lekki ból ciała i ogólne osłabienie. Głosy, które do mnie dochodziły, pozwoliły mi przypomnieć sobie co wydarzyło się zanim popadłem w ten stan. Przywołałem w swojej głowie wieczorną ulicę, na której zostałem potrącony przez samochód. Poczułem mocniejszy uścisk na nadgarstku. Niechętnie rozchyliłem ciężkie powieki. Przed moimi oczami ujrzałem jasne ściany i rodziców rozmawiających z lekarzem.
- Taemin!
Ktoś krzykną. Skierowałem wzrok na bok, nie przechylając głowy. Ujrzałem duże, niebieskie oczy, opuchnięte od płaczu i nieszczęśliwie zaciśnięte usta. Sooyoung szaleńczo rzuciła się na mnie, przytulając do mojej piersi i płacząc. To zwróciło uwagę pozostałych osób w pokoju.
- Taemin!
Rodzice szybko znaleźli się przy moim łóżku. Oboje wyglądali na przejętych i roztrzęsionych. Dlaczego nie potrafiłem po prostu przyjąć tych uczuć, a nie doszukiwać się w nich fałszu? Matka wyglądała całkiem inaczej niż zwykle. Była nieuczesana i ubrana w za duży sweter. Ojciec pewnie wyszedł z pracy, bo był w garniturze.
- Jak się czujesz Taemin? - spytał lekarz. - Panienko, mogłabyś się na chwile odsunąć? Muszę zbadać twojego brata.
Rodzice siłą zabrali ode mnie Sooyoung, a lekarz sprawdził czy nie mam wstrząsu mózgu i czy czegoś sobie nie złamałem. Czułem się lekko przestraszony i zdezorientowany tym wszystkim co się wokół mnie działo. Najbardziej chciałem wrócić do domu, ale lekarz powiedział, że muszę zostać na obserwacji na trzy dni.
- Chyba anioły nad tobą czuwają chłopcze - powiedział doktor. - Mogłeś skończyć naprawdę kiepsko.
Zaśmiałem się w duszy. Anioły? Raczej diabły.
- Coś cię boli Taemin? Potrzebujesz czegoś? Tata porozmawia z lekarzem o twoim stanie zdrowia - powiedziała matka.
Sooyung znów mocno trzymała mnie za rękę. Posłałem siostrze uspokajający uśmiech.
- Niczego mi nie trzeba. Może wody.
- Pójdę ci kupić.
Popatrzyła jeszcze na mnie, tym nowo widzianym przeze mnie u niej, przerażonym wzrokiem, po czym wyszła.
- Taemin tak się bałam - wyszeptała moja siostra.
- Przepraszam mała.
Weszła na moje łóżko szpitalne i położyła obok mnie, jednocześnie delikatnie przytulając. Wciąż zapominałem jak bardzo krucha jest ta dziewczyna.
- Rodzice strasznie się martwili - powiedziała.
- Nie wierze.
- Szkoda, że ich nie widziałeś. Tata nawet dostał mandat, tak się spieszył do szpitala. A mama cały czas stała nad twoim łóżkiem i nie chciała ani jeść ani choć na chwilę pójść spać.
- Ile tak leżałem?
- Prawie dwa dni.
To było dziwne widzieć takich rodziców. Wręcz nie potrafiłem znaleźć informacji w umyśle, jak powinienem się wobec nich zachować.
- Masz świetnych przyjaciół - dodała.
- Mam...? Był tu Key?
- Yhym, ale nie tylko on. Minho też tu był.
- Minho tu był? - zmarszczyłem brwi. - Chwila, jesteście na ty?
- Jest strasznie miły. Zresztą to on pierwszy był przy tobie.
- Jak to? - zdziwiłem się.
- Na początku ludzie ze szpitala nie mogli dodzwonić się do mamy i taty. Numer Minho był na początku listy twoich kontaktów, więc do niego zadzwonili.
- Kiedy ja nie mam jego numeru - powiedziałem zdezorientowany.
- Widocznie masz.
To było dla mnie nadmiar informacji jak na jeden raz. Zbyt wiele się działo żebym potrafił to zrozumieć. Jakim cudem miałem numer Minho? Matka wróciła z wodą. Ojciec powiedział, że musi wracać do pracy, ale mam dzwonić jeśli coś się będzie działo. Pogłaskał mnie po włosach i lekko się uśmiechnął. Po czym, chyba przez naszą ostatnią rozmowę, powiedział:
- Kocham cię, synu.
Przeszedł mnie dreszcz na te słowa. To co robili dziś rodzice, było mimo wszystko zbyt naciągane bym mógł to od tak przyjąć. Fakt, że zaczęli mówić mi takie rzeczy, bo miałem wypadek, tylko podsycał moją nieufność. Wciąż jednak miałem Sooyoung. W jej przypadku nie musiałem się martwić, że jest wobec mnie nieszczera. Popatrzyłem na matkę. Wyglądała jak wrak człowieka. Odwróciłem wzrok.
- Powinnaś iść do domu się przespać - rzuciłem niby w próżnie.
- Nic mi nie jest. Chce być z tobą.
Zacisnąłem ledwo widocznie usta. Jakoś nie potrafiłem jej teraz czegoś wyrzucić. Nagle dostrzegła coś na korytarzu i wyszła.
- Ty też powinnaś odpocząć - szepnąłem do Sooyoung.
- Nie zostawię cię tu - powiedziała bardziej się do mnie przytulając.
Uśmiechnąłem się. W pokoju pojawiła się ponownie moja matka tyle, że przyprowadziła ze sobą bardzo niechcianego dla mnie gościa.
- Cześć Taemin - powiedział, uśmiechając się czule.
Zamurowało mnie. Pierwsze co pomyślałem - muszę wyglądać jak siedem nieszczęść. Nie chciałem żeby Choi mnie takim widział.
- Cześć Minho - powiedziała Sooyoung, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Uśmiechnął się do niej.
- Pani Lee, wygląda Pani na bardzo zmęczoną. Proszę iść odpocząć a ja posiedzę przy Taeminem. Ty też Sooyoung. Nie martw się, będę go pilnował - puścił do niej oko.
Chciałem zaprotestować, ale patrząc na nie pomyślałem, że przydałby im się sen. Później jakoś spławie Minho. Popatrzyły na niego niepewnie, ale w końcu obie dały się przekonać. Matka posłała mi na koniec kolejny z serii swoich nowych wyrazów twarzy i powiedziała, że wróci rano. Sooyoung prawie przytuliła Minho, kiedy się żegnali. To było stanowczo za dużo i musiałem jej powiedzieć żeby się tak z nim nie spouchwalała. Była zbyt niewinna i przyjacielska.
- Przyniosłem ci owoce - powiedział, machając siatką.
Położył ją na stoliku obok mojego łóżka, po czym usiadł na krześle. Popatrzyłem na niego podejrzliwie. W porównaniu z rodzicami, on wydawał mi się jeszcze bardziej nieufną osobą. Ostatnio wiele przede mną ukrywał.
- Wyglądasz na obolałego. Jak się czujesz?  spytał, uśmiechając się przyjaźnie.
- Czuje się tak, jak może czuć się osoba potrącona przez samochód.
- Przynajmniej wciąż jesteś sobą - zaśmiał się.
- Jestem skołowany - przyznałem niechętnie. - Masz dwa wyjścia, możesz grzecznie odpowiadać na moje pytania i zostać, lub jeśli nie chcesz mówić, wyjść i nie wracać.
Westchnął.
- Wiedziałem, że zaczniesz od czegoś takiego.
- Świetnie. Teraz wybór.
- Pytaj - powiedział, rozsiadając się.
- Skąd w moim telefonie numer do ciebie?
- Wpisałem go tam.
Przewróciłem oczami.
- Inaczej nie obstawiałem. Interesuje mnie kiedy i dlaczego?
- W noc imprezy u Jonghyuna w czasie, z którego masz czarną dziurę.
Cholera. Jakim cudem tego jednego głupiego wieczoru stało się tyle rzeczy, które mają teraz lawinę następstw w przyszłości.
- Dlaczego? - spytałem czując, że nie chce znać odpowiedzi. Podświadomie bałem się, że to miało coś wspólnego z tym co wtedy powiedziałem i co do tej pory ma taki wielki wpływ na Minho.
- Szczerze mówiąc, nie chce odpowiadać na to pytanie.
- Obiecałeś! - warknąłem jak oburzone dziecko. Szybko zdałem sobie sprawę z mojej zbyt dziwnej reakcji i obróciłem twarz czując, że się czerwienie. Usłyszałem śmiech. Popatrzyłem na niego ponownie.
- W porządku, powiem ci, ale tylko dlatego, że jesteś słodki.
Spojrzałem na niego z mało przyjemną miną.
- Może jeśli w końcu to usłyszysz, przestaniesz być taki pewny siebie.
Tym razem uśmiechnął się zadziornie z wyraźną wyższością. Przełknąłem ślinę. 
- Nie szantażuj mnie - mruknąłem.
- Spokojnie.
Wstał, wziął z siatki jabłko i zrobił kilka kroków do przodu, stając naprzeciwko mojego łóżka. Nie musiał robić takiego przedstawienia, ale wyraźnie chciał się zabawić. Grzeczny Minho staje się coraz bardziej niebezpieczny - pomyślałem.
- Tego dnia, kiedy zostaliśmy sami w pokoju Jonghyuna i po tym jak chciałeś tak usilnie się ze mną przespać, a ja cię powstrzymałem, powiedziałeś mi coś, czego nie mogłem zignorować. Byłeś wtedy bardziej szczery i niewinny niż kiedykolwiek - napięcie w moim ciele rosło z każdym jego słowem. - Wyszeptałeś mi wtedy, że się boisz i nie chcesz żebym kiedykolwiek cię zostawiał. Powiedziałeś: Proszę, obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz. Nie ważne co przyniesie przyszłość. Bądź przy mnie mimo wszystko.
Ścisnęło mnie w żołądku, gdy wreszcie dowiedziałem się tej wielkiej tajemnicy Minho. Byłem przerażony. Jak mogłem powiedzieć mu coś takiego? On patrzył na mnie, czekając na jakąś reakcje z mojej strony. Co mam zrobić? Czy naprawdę zależy mi na Minho tak bardzo, że chce żeby przy mnie był? Nawet jeśli, co z tego? Przecież to się nie uda. Przecież on mnie wyśmieje. Przecież...
- Taemin - pielęgniarka weszła do pokoju. - Weź te tabletki i popij dużą ilością wody. Powinieneś odpoczywać.
Szybko zabrałem od niej leki i je zażyłem.
- Już się kładę.
Naciągnąłem na siebie kołdrę, kryjąc się pod jej materiałem. Tak... byłem tchórzem. Nie potrafiłem mu teraz spojrzeć w oczy. Nie po tym co powiedział. Nie jestem wstanie zrozumieć dlaczego to zrobiłem, ani nie wiem, co teraz z tym zrobić. W głowie huczało mi od zbyt wielu myśli. Czułem jakiś ucisk w klatce piersiowej. Usłyszałem jak Minho siada na krześle przy moim łóżku. Zacisnąłem usta.
- Wiem, że nie jesteś w tej chwili w stanie o tym rozmawiać - powiedział cicho. - Śpij. Zostanę przy tobie w nocy.
Czułem się jeszcze gorzej, kiedy to powiedział. Miałem wrażenie, że jestem czemuś winny i powinienem zachować się inaczej. Nie wiem jakim cudem zasnąłem, ale gdy to się stało przyśnił mi się koszmar. Byłem w swoim domu. Widziałem krzyczących rodziców. Matka płakała, a ojciec był zimny i bardzo ostry. Wyglądali jakby nie wiedzieli, że się im przyglądam. Nagle w pokoju zrobiło się czarno, a ja poczułem, że spadam w otchłań. Słyszałem wciąż krzyki i wydawało mi się, że sam zacząłem krzyczeć. Nieoczekiwanie w oddali zobaczyłem coś, co biło niezwykłym ciepłem. Odruchowo wyciągnąłem rękę w kierunku światła i zobaczyłem postać zbliżającą się w moim kierunku. To był Minho. Na początku wyglądał jak mały chłopiec, ale gdy podszedł bliżej był już starszy. Myślałem, że mi pomoże, ale jego twarz przepełniona była bólem. Wyglądał jakby bardzo cierpiał, a źródłem jego cierpienia była moja osoba. Obudziłem się zrywając do pozycji siedzącej. Serce waliło mi tak jakbym przebiegł maraton. Czułem, że mam mokre oczy i jestem przerażony. Przez chwile zastanawiałem się gdzie jestem. W pokoju panowała kompletna ciemność.
- Co się stało Taemin? - usłyszałem. - Miałeś zły sen?
Obróciłem twarz. Napotkałem lekko zaspane spojrzenie Minho, który podniósł się znad łóżka. Przetarł oczy. Poczułem, że po policzku spływa mi łza. Źrenice chłopaka rozszerzyły się. Zacisnąłem dłonie na pościeli, a po mojej twarzy zaczęły mimo wolnie płynąć kolejne łzy.
- Nie potrafię tego znieść - szepnąłem łamiącym się głosem. -  Boje się.
Minho powoli wyciągnął rękę w moją stronę. Dłonią dotknął mojego policzka, muskając miejsce mokre od łez. Zmrużyłem powieki jak dziecko bojące się przed uderzeniem, po czym ponownie je otworzyłem. Popatrzyłem mu w oczy.
- Taemin, nie musisz się bać. Ochronię cię - powiedział.
W pomieszczeniu panowała cisza, przerywana tylko co chwile, moimi próbami zduszenia w sobie zachodzenia się od płaczu. Siedziałem nieruchomo, ściskając prześcieradło.
- Dlaczego chcesz to zrobić? - szepnąłem ledwo mówiąc.
Minho wdrapał się na łóżko, siadając przede mną tak, że znajdowałem się między jego nogami. Wplótł dłoń w moje włosy, przeczesując je lekko. Przysunął twarz bliżej mojej. Jego oddech owiewał moją buzie. Był tak ciepły i sprawiał, że moje drżące ciało ocieplało się czując go przy sobie.
- Jestem tu Taemin i będę cię chronić, ponieważ nic nie możesz poradzić na to, że się w tobie zakochałem.  
Moje oczy lekko się rozszerzyły. Miałem wrażenie, że serce przestaje mi bić. Zastanawiałem się, czy wciąż śnię. Czy to co powiedział mi Minho, jest tylko częścią świata utkanego przez fantazje? Nie wierzyłem temu co słyszałem.
- Przecież jestem okropny - wydusiłem z siebie.
- Nie dbam o to.
Miałem wrażenie, że czas stanął w miejscu. Mówiłem dziwne rzeczy, których nigdy nie wypowiedziałbym na głos. Nie potrafiłbym przyznać, że jestem samotny i nieszczęśliwy. Mimo to czułem, że powoli staje się bardziej spokojny i rozrzewniony. Minho, nie wypuszczając dłoni z moich włosów, drugą położył na moim przedramieniu. Żeby teraz spojrzeć mu w oczy musiałem lekko unieść głowę ku górze. Jego tęczówki migotały jak księżyc na ciemnym, nocnym tle. Był tak idealny. Pochylił się nade mną, zmniejszając odległość miedzy naszymi twarzami. Przymknąłem powieki i rozchyliłem wargi. Kiedy jego usta zetknęły się z moimi czułem, że moje ciało całkowicie mięknie. Całował mnie delikatnie. Jednocześnie wolno i głęboko. Trzymał mnie pewnie, przyciągając jak najbliżej siebie i przeczesując moje włosy. Nie powstrzymywałem cichych westchnięć, kiedy pieścił swoimi ustami moje, w coraz bardziej cudowny i niesamowity sposób. Nie liczyło się teraz to, że jesteśmy w szpitalu. Nie dbałem o to, że rano będę tego żałował. Przestałem płakać. Myślałem tylko o tym, żeby być tak blisko Minho jak najdłużej. Kiedy przerwał nasz pocałunek, otworzyłem powieki. Miał usta nabrzmiałe od pocałunku. Uniosłem dłoń ku górze i dotknąłem najpierw jego policzka, a następnie jego warg. 
- Taemin, przy mnie możesz być sobą. Nie musisz niczego ukrywać ani prosić żebym cię nie zostawiał. Już raz ci to obiecałem, ale powtórzę. Pamiętaj, nie ważne co przyniesie przyszłość, będę przy tobie mimo wszystko. Przyrzekam. 
Poczułem, że moje oczy ponownie robią się mokre. Minho kolejny raz je otarł.
- Powinieneś spróbować zasnąć - powiedział.
Pomógł mi położyć się do łóżka. Kiedy chciał z niego zejść złapałem go za koszulkę.
- Zostań... - szepnąłem.
Uśmiechnął się i ułożył tuż obok mnie, otaczając moje ciało swoimi rękami. Wtuliłem nos w jego koszulkę, na policzku czując gorącą skórę jego szyi. Dziś pachniał słodko i uspokajająco. Zarumieniłem się dziękując, że Minho nie może tego zobaczyć. Tej nocy pomyślałem, że życie z Minho mogłoby być łatwiejsze.

***
- Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz!? - wrzasnął Key do słuchawki.
Była 6 rano. Zbudziłem się i przypomniałem, że Kibum nie wie o tym, że Taemin nie jest już nieprzytomny. Napisałem mu smsa, a ten oddzwonił do mnie w przeciągu 3 minut. Był tak głośny, że musiałem wyjść z pokoju, w którym spał Taemin. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tego, kiedy próbowałem delikatnie rozluźnić jego drobną dłoń, zaciśniętą na mojej koszulce.
- Przepraszam, to stało się wieczorem. Było dużo zamieszania.
- No ja myślę, że było. Będę u was około ósmej.
- A co ze szkołą?
- Pieprzyć szkołę! Taemin mnie potrzebuje!
- No tak.
- Chwileczkę - zastanowił się. - A co ty robisz u niego o tak wcześnie?
- Siedziałem przy nim przez noc. Chciałem odciążyć jego rodzinę.
Key zaśmiał się wrednie, co nie uszło mojej uwadze.
- I siedziałeś tam, bo jesteś takim jego wieeeeeelkim przyjacielem, co?
- Martwiłem się o niego. Nie zrozumiesz - westchnąłem.
- Ależ rozumiem Minho. Skoro jesteś taki spokojny to znaczy, że Taemin cię nie wyrzucił i nie odstawiał żadnych histerii. Zgaduje więc, że mogłeś zaliczyć te noc do jednej z bardziej udanych, hym?
Przewróciłem oczami. Key był jednak zbyt spostrzegawczy.
- Myślę, że Tamin ucieszy się na twój widok - bąknąłem.
- Może i mnie zbyłeś, ale póki co ci daruje. Do zobaczenia później.

***

Skończyłem rozmowę z Minho i zacząłem zastanawiać się, w co się ubrać. Przeczesałem dłonią włosy, wyczołgując się z łóżka. Usłyszałem dźwięk przychodzącego smsa.

Przepraszam jeśli cię budzę. Chciałem tylko upewnić się, że będziesz dziś na próbie. Nie zawiedź mnie! ;)  

Uśmiechnąłem się sam do siebie czytając wiadomość, którą przysłał mi Chunji. Chciałem mu odpisać, ale dostałem kolejnego smsa.

Unikasz mnie? To prowokujące. Spotkajmy się.

Momentalnie uśmiech zszedł z mojej twarzy, czytając słowa Jonghyuna. Westchnąłem, spoglądając przez okno. Wciąż nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na to, co powinienem zrobić. Zdecydowałem się odpisać Chunjiemu, a Jonghyuna póki co dalej unikać jak on to nazwał.

Jasne, że będę. Najpierw pójdę jednak odwiedzić Taemina. Obudził się wczoraj wieczorem. Do zobaczenia później. :P

Około godziny później, kiedy się zebrałem, zszedłem na śniadanie. Przerzuciłem sobie torbę przez ramię i zbiegłem po schodach do kuchni.
- Cześć mamo - powiedziałem, całując ją w policzek.
Włożyłem tosta do buzi, biorąc do ręki termos z kawą.
- Dzień dobry, zobacz kto nas odwiedził - powiedziała, patrząc na stół stojący za moimi plecami.
Odwróciłem się odruchowo i zmarłem. Tost wpadł mi z buzi na ziemie. Stałem z na wpółotwartą buzią i szeroko otwartymi oczami.
- Cześć Kibum - powiedział Jonghyun.
Siedział kompletnie wyluzowany i popijał kawę, uśmiechając się do mnie promiennie.
- Masz bardzo miłego przyjaciela kochanie. Musisz go do nas częściej zapraszać.
Skrzywiłem usta w jakimś dziwnym uśmiechu i pochyliłem się po tosta, nie przerywając kontaktu wzrokowego z chłopakiem.
- Jonghyun jest bardzo zapracowaną osobą, nie sądzę aby miał czas tutaj wpadać - powiedziałem.
- Ależ skąd - zaprzeczył. - Bardzo chętnie jeszcze was odwiedzę szczególnie, że robi Pani taką pyszną kawę.
- Dziękuje bardzo - uśmiechnęła się mama.
Czułem, że się porzygam od tych jego słodkości. Co Jonghyun robił u mnie w domu? Skąd wiedział gdzie mieszkam do cholery? Musiałem go stąd szybko wyciągnąć.
- Mamo myślę, że już pójdziemy. Spóźnię się do Taemina.
- Pozdrów go ode mnie.
- Jasne - powiedziałem. - Jonghyun?
Popatrzył na mnie zadziornie, ale pożegnał się z mamą i wreszcie udało mi się opuścić dom.
- To pa.... - rzuciłem i chciałem sobie pójść, ale pociągnął mnie za torbę.
- Chwila, chyba nie myślisz sobie, że zadałem sobie ten cały trud aby się tu pojawić, żeby teraz tak po prostu cię puścić.
Popatrzyłem na niego krzywo.
- Czym mogę służyć? - spytałem.
 - Ignorujesz moje smsy.
Przełknąłem ślinę.
- Może...
- To raczej nie podlega zastanawianiu się.
- Śpieszę się, Taemin się obudził i chce go odwiedzić.
- Naprawdę?
Przewróciłem oczami.
- Nie udawaj, że cię to obchodzi.
- Nie oceniaj mnie, kotku.
W jego oczach pojawił się błysk.
- Myślałem, że mogę uważać na twój temat co chcę?
- To się zmieniło, od kiedy myślisz o mnie same złe rzeczy. Podwiozę cię.
- Nie, dzięki
- Nalegam.
Westchnąłem. Wsiadłem do jego samochodu. Przez drogę do szpitala nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Jonghyun zaparkował na parkingu tuż przy budynku.
- Dzięki - rzuciłem.
Chciałem odpiąć pasy, ale niespodziewanie Jonghyun znalazł się przy mnie i postanowił mnie w tym wyręczyć. Jego twarz znalazła się tuż przy mojej. Spuściłem wzrok. Czułem, że na mnie patrzy, a jego nos prawie dotyka mojego policzka. Kiedy odpiął mój pas, chciałem rzucić się pędem z samochodu, ale powstrzymał mnie. Obrócił moją twarz w swoja stronę.
- Nie rob tego - szepnąłem.
- Dlaczego?
Przygryzłem wargę.
- Nie chcesz tego, ale mnie prowokujesz - zauważył.
Popatrzyłem mu w oczy. Jego ciemne tęczówki sprawiały, że miękły mi kolana. Wciąż jednak byłem świadomy, że to może być tylko pociąg fizyczny. To nie musiało oznaczać, że coś do niego czułem.  
- Nie mam na to teraz czasu. Jestem spóźniony, poza tym po południu...
- Bierzesz udział w próbie teatralnej?
Otworzyłem szeroko oczy.
- A może masz randkę z moim barmanem? - powiedział.
- Skąd...?
- To mała szkoła, a ja znam wielu ludzi.
- To nie twoja sprawa.
- To jest moja sprawa - sprostował. - Jesteś bardzo niezdecydowany Key. Mam zamiar pokazać ci, że mogę w tej szkole o wiele więcej, niż do tej pory przypuszczałeś.
Puścił mnie, odsuwając się. Ledwo dałem radę wstać i wyjść.
- Życz Taeminowi szybkiego powrotu do zdrowia. Do później - rzucił mi na pożegnanie.
Odjechał z piskiem opon, zostawiając mnie z przeświadczeniem, że jeszcze dzisiaj namiesza mi w życiu.

5 komentarzy:

  1. dobrze, pokazuję tu się pierwszy raz, ale czytam Twoje opowiadanie od jakiegoś czasu. nie wiem czy znam się na warsztacie pisarskim czy nie, ale z wielu opowiadań jakie przyszło mi czytać, Twoje wydaje mi się wyjątkowe. jest jednym z kilku tych najlepszych na mojej liście. lubię to jak konstruujesz postacie a Twoje JongKey jest po prostu genialne. 2Min też lubię, ale jakoś mam większe upodobanie w JongKey.
    i w ogóle chwała Ci za to, że dodajesz tak długie rozdziały, naprawdę. rozpieszczasz czytelników :)
    życzę weny i zapału, ale z takim nastawieniem, że piszesz dla siebie. mam nadzieję, że sprawia ci to przyjemność :) a że innym się podoba, a podoba się bardzo, to już tylko powód ku radości.
    dobra, coś nieskładny ten mój komentarz ;P
    świetnie piszesz, podoba mi się, dziękuję za uwagę!
    pozdrawiam : )
    ps. http://wiezirodzinne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaaaaaaaaaaakie słodkie 2Min. Mam nadzieję, że Minnie juz nie będzie odstawiał zadnych cyrków i będzie z Minho <3
    Robi się gorąco. Jonghyunowi chyba zaczyna w jakiś dziwny sposób zależeć i ma zamiar to w równie dziwny sposób okazać XD Ajajaaj, ciekawe co takiego zrobi :D

    ps; Mam do Ciebie taką prośbę, może innym to nie przeszkadza, ale mogłabyś zmienić kolor czcionki na jakiś granatowy albo inny ciemny? Czytając musze zaznaczac tekst bo inaczej prawie nic nie widzę. Byłoby wygodniej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zwykle się rozpływam, cudowny opis pocałunku 2min, ojeju~ aż nie wiem, któremu bardziej zazdrościć, minho czy taeminowi. jestem ciekawa rozwoju akcji między jongkeyem, pewnie akcja z chunji uświadomi im, co tak naprawdę czują. tylko co oni, kurczę, czują? XD
    jedna mała uwaga: mogłabyś zaznaczyć zmianę narracji po dialogu minho-key, bo w czasie rozmowy narratorem jest chyba minho, a potem nagle przechodzi w key... to trochę mnie skołowało o.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje - mój błąd. Już zmieniam te narracje. :)

      Usuń
  4. Jejuniu jaki słodki rozdział! *.* 2min w szpilatu po prostu tacy kochani! ^^ Nareszcie skorupka Minniego pęka *.* Tylko pytanie co na to, ze Minho przebywa z Taeminem, powie mama Minho? O.o Boję się, że może być nieciekawie -.-
    Jak ja kocham twoje JongKey! Nawet taka akcja w samochodzie, a ja już się rozpływam ^^ Agresywne uczucie~ no i walka o Key!!! Woohoo! Będą walczyć o Key!! *.*
    Chciałabym już kolejny~ Pisz szybko, dużo weny.
    Ślę całusy ☆

    OdpowiedzUsuń