- Wychodzisz? - usłyszałem głos zza pleców, kiedy wiązałem włosy w mały
kucyk z tyłu głowy.
Spojrzałem w lustro przede mną. Odbicie ukazało mi oczywiście
moją matkę. Wyglądała jakby właśnie wróciła z pracy. Formalnie ubrana, z niezachęcającym wyrazem twarzy, patrzyła jak się szykowałem. Byłem świadomy, że
jestem do niej bardzo podobny. Odziedziczyłem po niej w szczególności ciężki
charakter i przeświadczenie o tym, że nie można być kochanym, które nosiła ze
sobą jak skarb przy sercu. Chociaż to drugie raczej nabyłem, patrząc na nią
każdego dnia podczas rodzinnych kolacji, które przestały być częstością, od
kiedy ojciec nawiązał kolejny duży interes. Włożyłem telefon do kieszeni i
obróciłem się w jej stronę.
- Obchodzi cię to?
- Jak w szkole?
- Tak jak zawsze.
- Możesz być milszy?
- To będzie trudne, biorąc pod uwagę fakt, że rozmawiam z
tobą. Tak, wychodzę. Śpieszę się. Jeśli potrzebujesz się wygadać to idź do Sooyoung. Ona potrzebuje cię bardziej niż ja.
Zeszła mi z drogi, otwierając dostęp do drzwi. Ominąłem ją.
Za nim wyszyłem usłyszałem jeszcze coś w stylu miłej zabawy. Postanowiłem to zignorować. Nie chciałem się teraz
nią przejmować.
Key czekał na mnie przed domem.
Miał grzywkę zaczesaną na czoło, która prawie stykała się z linią jego oczu.
Ciemna oprawa wokół nich nadawała mu koci wyraz spojrzenia. Uśmiechnął się z
pewnością siebie i skomplementował mój wygląd. Na zewnątrz było już ciemno.
Światła ulicznych lamp padały na chodnik, a w tle grała gdzieś klimatyczna
muzyka. Kiedy znaleźliśmy się przed pałacem
Jonghyuna wydawało mi się, że zaprosił całą szkołę. Gwar jaki panował w
środku przypominał dyskotekę w klubie nocnym. Nie ma co, Jonghyun to jednak
umiał się bawić.
- Brakuje tylko dziwek - skwitował Key.
- Widzisz gdzieś Minho? - spytałem.
Muzyka była bardzo głośna. Ludzie tańczyli lub sączyli
drinki jak sok. W dużym pomieszczeniu panował lekki półmrok. Usiedliśmy przy
barku. Wzięliśmy drinki od barmana, którego za pewne zatrudnił
Jonghyun. Szybko znalazł się przy nas Kai z kilkoma znajomymi z kółka
tanecznego.
- HEJ! - prawie krzyczeli, kiedy do nas podeszli.
Wszyscy zapoznali się z Kibumem, rzucając jakieś typowe dla
nowych znajomości komplementy.
- Jonghyun to mistrz imprez - powiedział Kai, popijając
alkohol. - Wszystkie laski z naszej szkoły chcą się z nim dzisiaj bzykać.
Key przewrócił oczami.
- Poza tym furorę robi też ten nowy koleś - dodał Kai.
Spiąłem się momentalnie, zwężając wzrok.
- Masz na myśli...
- Minho, a kogo innego? - powiedział. - To drugi najlepszy
towar tego dnia. Ale to dziwne...
- Dziwne? - spytałem.
- Kiedy nas poznawałeś był taki jakby hym... bardzo
opanowany i trochę nieśmiały. Jednak dzisiaj wygląda i zachowuje się zupełnie
inaczej.
Co ten popieprzony Gorący Kubek robi? Choi
szalony? Błagam. Jedyne, co on ma wspólnego z zabawą, to granie mi na nerwach.
- Doprawdy... gdzie jest więc nasza gwiazda? - spytałem,
szukając go wzrokiem między ludźmi.
- Tam - wskazał Kai.
Ostatkiem sił postarałem się nie otworzyć szeroko buzi z
zaskoczenia. Minho znajdował się w samym centrum sali. Był ubrany cały na
czarno. Miał na sobie koszule włożoną w obcisłe spodnie, które przeplatał elegancki,
skórzany pasek. Tańczył z paroma dziewczynami, które wyglądały na wniebowzięte.
Musiałam przyznać - wyglądał nieźle. Nie potrafiłem zrozumieć, jakim cudem mój grzeczny Minho, stał się takim
seksownym i pewnym siebie facetem. Do tej pory wszystko co robił, było w jakiś
sposób powiązane ze mną. Czy ta zmiana image'u, to była jakaś kolejna zagrywka w
moją stronę?
***
Kiedy zobaczyliśmy Minho, Taemin oniemiał.
- Wygląda... inaczej - powiedziałem.
- I to bardzo - dodał niby obojętnie Taemin.
- Widzisz gdzieś Jonghyuna? - spytał.
- Nie, ale jakoś wole go spotkać później. Wtedy, kiedy będę
bardziej pijany, żeby mu wygarnąć w jakiś niebanalny sposób.
Posłał mi zadziorny uśmieszek, po czym popatrzył przed
siebie.
- Jestem zły - powiedział, wlewając w siebie trzy kieliszki
wódki pod rząd. - Key, zróbmy trochę zamieszania. Ja zacznę pierwszy.
Puścił do mnie oko. Po czym wypił czwarty kieliszek i ruszył
w stronę parkietu. Szybko złapał rytm i zaczął tańczyć wraz z chłopakami z
grupy tanecznej. Nie omieszkał oczywiście wykorzystać do swojego planu zrobienia
zamieszania, pijanego już Kai'a. Odwrócił go w swoją stroną i zaczął seksownie
się do niego przymilać. Kai wyglądał jakby Taemin robił to nie pierwszy raz i
raczej nie robiło to na nim wyrażenia. Ale to nie na nim miało robić wrażenie.
- Twój przyjaciel jest naprawdę szalony - powiedział
barman, przerywając moją obserwacje.
Spojrzałem w jego stronę. Miał niewiele ponad 20 lat i był
całkiem przystojny. Poza tym ciepło się do mnie uśmiechał, co ostatnio rzadko
mi się zdarzało.
- To raczej coś więcej niż bycie szalonym - zaśmiałem się. -
Jestem Kibum, dla przyjaciół Key.
- A ja Chunji.
- Pracujesz jako barman? - spytałem.
- To tylko praca dorywcza. Na co dzień studiuje medycynę.
- Chcesz być lekarzem?
- Chce leczyć złamane serca - zażartował.
Uśmiechnąłem się.
- To będziesz miał dużo pracy.
- Jesteś kolegą Jonghyuna?
Wykrzywiłem się lekko.
- Raczej nie koniecznie - pomyślałem, nie znajdując nazwy na
określenie naszej relacji.
- Ten chłopak jest naprawdę bogaty. Za jeden wieczór dostaje
tyle, ile zarabiałbym w tydzień w barze. Wydaje się jednak dość arogancki.
- Żebyś wiedział... - powiedziałem cicho, dopijając
drinka.
***
Kiedy zacząłem tańczyć, w głowie trochę już mi szumiało.
Czułem, że alkohol powoli zaczyna rozchodzić się po moim organizmie. Póki co
cieszyłem się pierwszym etapem upicia - szaleńczą pewnością siebie. Nie żebym
na co dzień nie był pewny siebie, ale zwiększona dawka dawała wybuchowe efekty.
Na takie właśnie liczyłem. Odnalazłem wzrokiem Minho. Wciąż tańczył z jakimiś
dziewczynami. Dobra, nie miałem pojęcia jaką orientacje ma Minho. Lubił mnie -
to na pewno. Nawet jeśli nie lubił mnie w ten
sposób, to miałem nadzieje, że będzie chociaż zazdrosny o to, że nie zwracam na
niego uwagę. Albo przynajmniej stwierdzi, że jako osoba pijana potrzebuje
opieki żeby mnie ktoś przypadkiem nie zgwałcił. Pociągnąłem Kai'a tak, aby
stał do Minho tyłem, a ja mogłem być zwrócony do niego twarzą. Pijany chłopak był
słodki i odebrał moje zachowanie, jak przyjacielski gest. Był w 100% hetero,
więc zawsze angażowałem go w swoje plany bez obawy zaangażowania się z jego
strony. Muzyka dudniła mi w uszach. Rozluźniłem swoje ciało i dałem się ponieść
rytmowi. Zacząłem seksownie się ruszać nie spuszczając wzorku z Minho. Miałem
nadzieje, że szybko mnie zauważy. Natrafiła mi się jednak okazja z drugiej
strony. Rozpoznałem jedną z dziewczyn z nim tańczących. Pomachałem do niej, a
ona odmachała do mnie. To zwróciło uwagę mojego celu. Teraz najważniejsze było
nie stracić twarzy. Kiedy nasze oczy się spotkały, uśmiechnąłem się tryumfalnie.
Minho zwolnił lekko swoje ruchy analizując sytuacje. Pewny siebie uśmieszek
trochę mu zbladł. Zacząłem wodzić dłońmi po klatce piersiowej i ramionach Kai'a,
nie przerywając kontaktu wzrokowego między mną i Minho. Jakaś dziewczyna
szeptała mu coś do ucha, ale on jej raczej nie słuchał. Zagryzłem dolną wargę,
przemieszczając swoje dłonie na plecy chłopaka. Powoli i zmysłowo zjeżdżałem
nimi wzdłuż jego ciała, zatrzymując się tuż nad jego pośladkami. Wplotłem palce
w szlufki jego spodni, przybliżając twarz do jego szyi i sprawiając, że Minho
widział zza ramienia chłopaka tylko moje oczy, co pozostawiało mu wiele dla
wyobraźni. Przymknąłem na chwile oczy, a potem nieśpiesznie je otworzyłem. Ku
mojemu zdziwieniu Minho znikną z linii mojego wzroku. Zacząłem się rozglądać,
ale nigdzie go nie dostrzegałem.
***
- Płace ci za flirtowanie z gośćmi, czy podawanie drinków?
Przy moim boku znalazł się niespodziewanie gospodarz we
własnej osobie. Spojrzałem na niego, przestając się śmiać z żartu, który właśnie
opowiedział mi Chunji. Uniosłem wzrok i napotkałem dość zirytowaną minę
Jonghyuna, który zniesmaczony wpatrywał się w barmana.
- Żadna z twoich lasek jeszcze ci nie obciągnęła, że jesteś
taki upierdliwy? - prychnąłem. - Nikogo aktualnie nie ma przy barze, więc
zwyczajnie rozmawiamy.
Jonghyun przeniósł wzrok na mnie. Uniósł do góry lewy kącik
ust.
- Tak się składa, że wszystkie spławiłem Key. Nie jara mnie zabawa
z kiepskimi naciągaczkami.
- W porządku Kibum - przerwał nam Chunji. - Postaram się
pracować lepiej.
Chciałem zaprotestować, ale Jonghyun złapał mnie za
nadgarstek i pociągnął w tłum. Znalazłem się wśród obcych ludzi, którzy
napierali na mnie i niego ze wszystkich stron. Jakaś dziewczyna zaczęła się o mnie
ocierać, a chwile potem dołączył do niej Jonghyun. Wyglądał jak ktoś, kto
dobrze się bawi. Poczułem obrzydzenie, kiedy ktoś zapał mnie za tyłek.
Powietrze było gęste i pełne alkoholu. Zdecydowanie było zbyt duszno. Z trudem
wyrwałem się z tłumu. Momentalnie dołączył do mnie gospodarz.
- Jeśli masz ochotę na jakieś eksperymenty seksualne z tymi
laskami, to nie mieszaj mnie w to - rzuciłem, otrzepując się.
- Chce ci coś pokazać.
- Wiem po co mnie tu zaprosiłeś.
- Doprawdy? Więc skoro wiedziałeś po co przychodzisz i mimo
to przyszyłeś, to w czym problem? - spytał.
Miał rację. Przyszedłem tu, bo chciałem znów poczuć jego
ciało pod swoimi dłońmi. Jego usta na mojej skórze. Zaprzeczanie przed samym
sobą byłoby już zbyt wielkim wariactwem. Co nie znaczyło, że Jonghyun musiał o
tym wiedzieć. Ba, on nie mógł o tym wiedzieć.
- Chodź - powiedział i ruszył w głąb korytarza, nie oglądając
się za siebie.
Cóż za pewność siebie, pomyślałem. Ciekawość była jednak
silniejsza i zdecydowałem się pójść za nim. Cokolwiek mnie tam spotka,
przegrałem gdy uświadomił mi, że wiedziałem na co się szykuje przychodząc
tu.
***
Minho zniknął a ja poczułem, że muszę skorzystać z łazienki. Opuściłem salon i poszedłem schodami na górę, mijając jakąś całującą się parę. Ciekawe co robi Key? Na piętrze nie paliło się żadne światło. Kiedy udało mi się znaleźć łazienkę i załatwić swoją potrzebę chciałem zejść na dół, ale coś zwróciło moją uwagę. Jedne z drzwi do pokoju na korytarzu były rozchylone, a przez szparę, na ciemny hol, padało światło księżyca. Chwiejnym krokiem wszedłem do tajemniczego pomieszczenia. Muzyka z dołu była teraz przytłumiona i rozpływała się w ciszy. Rozejrzałem się po wnętrzu. Było urządzone elegancko, ale dość nowocześnie, co pozwoliło mi sądzić, że znajduje się w pokoju Jonghyuna. Na przeciw mnie znajdowały się rozpostarte wielkie, szklane drzwi, okryte jasnymi, lekko przezroczystymi zasłonami, sięgającymi do ziemi. Powiewały delikatnie, zasłaniając otwarte drzwi. Ukazywały co chwile ciemne niebo i połyskujący na nim księżyc. Pełnia. Podszedłem bliżej wejścia na balkon, czując jak materiał zasłon, unoszony przez wiatr, dotyka mojego ciała. Przymknąłem oczy, czując na twarzy przyjemny chłód wieczornej bryzy. Rozchyliłem lekko usta. Nabrałem powietrza, wdychając zapach kwiatów, który niósł się za pewne z ogrodu. Uniosłem lekko powieki. Nagle zdałem sobie sprawę, że na przeciw mnie ktoś stoi. Otworzyłem szeroko oczy nieznacznie cofając się do tyłu. Przede mną, w białej otoczce tkaniny, na tle nocy, stał Minho. Jego ciemna skóra zlewała się z horyzontem, jednocześnie kontrastując z materiałem zasłon. Jego spojrzenie wyrażało emocje, których nie potrafiłem odgadnąć. Czułem się przewiercany na wylot tymi nieprzeniknionymi oczami. W końcu uniósł lekko kąciki ust.
- Czy to nie intrygujące, że spotykamy się przeważnie w
takich samych okolicznościach? - spytał.
- Hyh? - powiedziałem zachrypniętym głosem. - Co ty tam
robiłeś?
- Spoglądałem na ogród. Jest piękny.
Jego delikatny ton głosu przywrócił mi racjonalny tok myślenia.
W końcu po coś przyszedłem na te imprezę. Teraz mam go tu gdzie chciałem.
Samego i mam nadzieje zazdrosnego.
- Jesteś przeeeeuroczy - zaśmiałem się ironicznie mając wrażenie,
że po opuszczającym mnie szoku, znowu zaczynam czuć się bardzo wystawiony.
- A ty pijany. Choć właściwie uroczy także jesteś.
Przewróciłem oczami.
- Naprawdę Choi... co to za nowa stylizacja? Jesteś teraz
jakimś macho?
Zlustrowałem go, przesuwając wzrokiem wzdłuż jego ciała.
Cóż, był dziś cholernie pociągający. Czułem się raczej żałośnie dziwnie, że mu
to przyznaję. Nawet w myślach.
- Nie wiem co masz na myśli. Chciałem tu przyjść w celu
poznania nowych ludzi. Jonghyun chociażby jest trochę ekscentryczny, ale
naprawdę miły.
- Pfff..ahahaha - parsknąłem śmiechem, jednocześnie łapiąc
się za brzuch i brzegu łóżka. - On? Haha. Choi, ty jesteś taki słodko naiwny.
Podniosłem twarz, przestając się śmiać. Włosy opadły mi
trochę na twarz. Minho wydawał mi się teraz lekko zły moim zachowaniem. W
porządku. Teraz trzeba to pociągnąć.
- Nie patrz tak na mnie - wymruczałem. - To mnie nakręca.
- Właśnie widzę. Jutro będziesz bardzo żałował tego, co teraz
robisz.
Unosiłem resztę swojego ciała, puszczając się lóżka i łapiąc
równowagę. Uśmiechnąłem się szelmowsko, patrząc mu w oczy.
- To jest zabawa. Wiesz co to takiego? Nie sądzę. Chyba
powinienem wrócić na dół, bo paru chłopaków już pewnie za mną tęskni.
Zmarszczył brwi.
- Podoba ci się obłapianie przez kilkunastu pijanych,
nieznanych ci facetów?
- Jesteś zazdrosny?
Popatrzył na mnie. Zwilżyłem wargi, zwężając lekko wzrok.
Przeczesałam dłonią opadające na oczy włosy.
- Nie odpowiadasz? - spytałem, zaczynając iść wolno w jego
kierunku. - Nie potrafisz? A może... Może nie chcesz żebym znał odpowiedź.
Przygryzłem wargę, kiedy stanąłem naprzeciw niego w odległości
kilku centymetrów. Przesunąłem wzrokiem od jego szyi w dół, ciesząc wzrok jego wyrzeźbionymi
liniami mięśni, rysującym się w miejscach nieokrytych koszulą. Jej trzy
pierwsze guziki były rozpięte. To sprawiało, że moja wyobraźnia wariowała na
najwyższych obrotach. Pijany byłem podniecony dwa razy bardziej niż normalnie.
Popatrzyłem mu ponownie w oczy. Przywołałem teraz w swoim spojrzeniu wszystko
to, co potrafiłem wyobrazić sobie najbardziej pociągającego. Był
zdezorientowany, ale ku mojemu zadowoleniu, nie obojętny na to co robiłem.
- Chcesz tego... -
wymruczałem, zamykając oczy. Przybliżyłem twarz do jego szyi. Był wyższy
niż ja, przez co nie musiałem się zbytnio schylać, by ustami dotknąć jego szyi.
Nigdy sobie nie wyobrażałem, że kiedykolwiek w życiu, zwykłe zetknięcie moich
ust z czyjąś szyją sprawi, że będę czuć się tak niebiańsko i przeklęcie
rozpalony. Minho zamarł. Ani mnie nie odtrącił ani mnie nie dotknął. Moje wargi
zmysłowo przesuwały się wzdłuż jego skóry. To mi jednak nie wystarczało. Moje palce
znalazły się w szlufce jego spodni, przeciągając go bliżej mnie. Teraz do
pocałunków dołączyłem swój język, zsuwając się co raz niżej i dochodząc do odsłoniętego
przez koszulę skrawka ciała. W chwili, kiedy się tam znalazłem, Minho
automatycznie złapał mnie za ramiona i odsunął od siebie na długość jego
wyciągniętych rąk. Zdezorientowany, podniosłem zamglony wzrok na jego twarz.
Kiedy złapałem ostrość widzenia zauważyłem, że jest przestraszony. Z drugiej
jednak strony, na jego twarzy malował się wyraz przyjemności, której wyraźnie
nie chciał do siebie dopuścić. Ponownie zamknąłem odruchowo oczy, rozchylając usta i starając się
niezdarnie wyrwać z jego uścisku, aby go pocałować. Musiałem wyglądać dziwnie,
tak dziecinie wymuszając pocałunek, ale byłem zbyt nakręcony przez alkohol, żeby się w tej chwili tym przejmować.
- Taemin przestań - powiedział.
- To ty przestań - wymamrotałem. - Chcesz mnie pocieszać?
Sprawiać mi przyjemność? To mnie puść i daj mi to zrobić!
Poczułem niespodziewane zwolnienie uścisku. Nie spodziewając
się takiego obrotu sprawy i tracąc równowagę, wpadałem wprost w ramiona Minho.
Zaskoczony, nie wiedziałem przez chwile co się dzieje. Następnie ręce chłopaka
zamknęły moje ciało w szczelnym uścisku. Moje usta wprawdzie znów znały się w
zagłębieniu jego szyi, ale to co zrobił wpłynęło na mnie zbyt szokująco, by to
wykorzystać.
- Co ty robisz? - wyszeptałem.
- Pocieszam cię.
- Ale...
- Wiem, że to nie taka forma pocieszenia jaką ode mnie
oczekujesz. Jednak jest jedyną, którą mogę ci dać w tej chwili. Więc nie
podważaj mojego działania. Chyba, że chcesz mi powiedzieć, że mnie lubisz.
Otworzyłem szeroko oczy ciesząc się, że Minho nie widzi
mojej twarzy. Jego zapach mamił moje myśli. Pachniał orzeźwiająco i męsko. Nie
kwiatami czy owocami. To było coś, czego na aktualną chwile nie potrafiłem
opisać słowami.
- Nie znoszę cię. - powiedziałem.
- Jeśli chcesz.
Zacisnąłem usta. Jego dotyk był kojący. Poczułem, że zaczyna
mi się chcieć spać. Ale co najgorsze poczułem, że tym razem przegrałem. Tymi
myślami zakończył się kolejny etap mojego upojenia alkoholowego oraz rozpoczął następny - urwany film.
***
Jonghyun zaprowadził mnie na tył domu. W jednym z pokoi było wyjście na obszerny ogród, w którym znajdował się również dość duży basen. Małe światełka połyskiwały wokoło jego brzegów, a także w lampkach rozwieszonych na drzewach. Niebo było dziś wyjątkowo przejrzyste, a księżyc znajdował się w pełni. Jonghyun wziął kolejnego drinka z barku w pomieszczeniu, wychodząc z nim na zewnątrz. Jak wiele alkoholu można w siebie wlać i wciąż stać na nogach? Musiał mieć już w tym niezłą wprawę.
- Nie masz dość? - spytałem.
Jonghyun zerkną na mnie i uśmiechnął się, po czym
ostentacyjnie wlał w siebie kolejnego drinka.
- Masz racje, pijanego łatwiej będzie cię wykorzystać -
prychnąłem, zakładając ręce.
Odstawił kieliszek na ziemie. Położył się na podgrzewanej
podłodze, wyłożonej przed basenem. Rozłożył ręce i popatrzył na mnie.
- Wykorzystaj mnie - powiedział.
Popatrzyłem na niego jak na idiotę, na co on się zaśmiał.
- Taaak - powiedziałem, słuchając jego chichotu. - Jesteś
taki dojrzały.
- Sorry, po prostu to takie dziwne, ale wszystko mnie jakoś
śmieszy.
Przewróciłem oczami, ale również się uśmiechnąłem, zarażony
jego głupawką.
- Czy ty się właśnie do mnie uśmiechnąłeś? - spytał
zadziornie.
- Wydaje ci się.
- Więc mnie nie wykorzystasz?
- Albo jesteś niesamowicie głupi, albo masz zbyt bujną
wyobraźnie.
- A może żadne z tych dwóch. Może po prostu czuje...
- Nie kończ, bo i tak nie uwierzę.
- Dlaczego?
- Po pierwsze jesteś pijany, po drugie jesteś dupkiem.
- Jesteś chociaż pewien tego, że wiesz co chciałem
powiedzieć? Może zbytnio siebie przeceniasz.
- Zapomnij - rzuciłem.
- Co o mnie myślisz?
- Szczerze?
- Zawsze.
- Myślę, że jesteś znudzony i rozgoryczony życiem. Posiadasz
tak wiele, że w głowie ci się poprzewracało i nie potrafisz odnaleźć się w
normalnym życiu. Szukasz więc powodów do gry.
- To niesamowite ile o mnie wiesz, nie znając mnie.
- Więc po co mnie pytasz, skoro żadna z moich odpowiedzi
nigdy cię nie satysfakcjonuje.
- Jesteś jak kotek. Tylko, że częściej zamiast mruczeć -
warczysz, a zamiast przytulać się - drapiesz.
Westchnąłem na jego kolejną zmianę tematu.
- Widzisz? O tym mówię. Jesteś zalany i niezdolny do
konwersacji.
Zwęził wzrok, śmiejąc się do mnie jeszcze szerzej. Ok, nie
wytrzymałem. Wypuściłem powietrze. Usiadłam na nim okrakiem i spojrzałem z udawaną
pogardą, odwzajemniając jego uśmiech.
- Więc jednak to zrobisz? - spytał.
Pochyliłem się nad nim, zamykając mu usta pocałunkiem.
Smakował alkoholem, ale wciąż dobrze. Wsunął swój język do moich ust, łącząc go
z moim. Całowaliśmy się tak po prostu, chyba dobre piętnaście minut. Następnie
Jonghyun obrócił mnie tak, że to on był na górze. Uśmiechnął się, a następnie
wstał. Wyciągną do mnie rękę. Zdziwiłem się, ale załączyłem nasze dłonie,
pozwalając by pomógł mi wstać. Jak na kompletnie pijanego jeszcze dobrą chwile
temu, teraz wyglądał jakoś... trzeźwiej. Uniosłem brew, przyglądając mu się.
- Więc Key... to jak to jest. Ostatnio sam mi się poddałeś,
a teraz sam się do mnie dobierałeś. Ale nie, no wcale mnie nie lubisz.
Przepraszam, jak ty to nazywałeś? Aaaa! "To był twój wybór."
Otworzyłem szeroko buzie, zaczynając głośno oddychać z
irytacją. Za nim zdążyłem przejść do dalszej części mojej rozpoczynającej się
wściekłości, Jonghyun zapał mnie za rękę i pociągnął w stronę basenu,
jednocześnie wrzucając do niego. Poczułem jak lecę, a następnie ląduje w wodzie. Szybko wypłynąłem na powierzchnie, wypluwając mokrą zawartość z buzi. Woda ściekała mi z włosów
przylepionych do mojej twarzy. Wciąż nie mogąc wyjść z szoku, wściekły
popatrzyłem w górę na Jonghyuna. Uśmiechał się słodko i triumfalnie. Kucnął
przy brzegu basenu, zakładając ręce na nogach.
- A to - powiedział - jeśli jeszcze nie zdążyłeś zrozumieć,
było za oblanie mnie wodą.
Zaśmiał się przekręcając lekko twarz. Byłem tak oburzony, że
nie byłem w stanie mówić.
- Nienawidzę cię - to było jedyne co powiedziałem, a właściwie prawie to
wykrzyczałem.
- Och! Przyznaj się! Nie potrafisz mnie nienawidzić -
zachichotał. - Chodź.
Wyciągnął do mnie rękę chcąc pomóc mi wyjść z basenu. Chyba przeceniasz mój brak chęci mordu po
czymś takim, Jonghyun! Szybko złapałem go za rękę i pociągnąłem.
Jeszcze za nim na dobre wpadł do wody, a potem podniósł się z niej z komiczną
minął, pokładałam się ze śmiechu. Z początku zszokowany, następnie zaczął śmiać
się razem ze mną. Nie wiem jak to teraz wyjaśnić. Jakoś tak czułem się z nim dzisiaj lekko. To było
przerażające i uzależniające jednocześnie. Wyszliśmy z tego basenu, wciąż się
śmiejąc a Jonghyun kazał mi iść z nim na górę do jego pokoju, po suche rzeczy.
To co zobaczyliśmy na miejscu - zabawne, zaskakujące i słodkie zarazem. Jedno
jest pewne. Taemin na pewno chciałby, aby to co stało się w nocy, pozostało
tajemnicą nocy.
Pochwalę się, że mam jakiś dar telepatii, bo sprawdziłam Twojego bloga w kilka sekund po dodaniu notki ^^ I baaardzo się cieszę, masz mega potencjał do fanfiction. A Twoje JongKey jest wręcz nieziemskie - dokładnie opisuje to, co ja myślę o tej parce. Mam jakąś ogólną niechęć do takiego fluffy-ish 2mina, w którym Minho to dobry chłopiec, próbujący zwrócić złego Taemina na poprawną ścieżkę, no ale taka już jestem spaczona. W każdym razie, odcinek boski, i mimo że Twój fanfik ma dopiero kilka odcinków, już zaliczam go do swoich ulubionych~ nie ma szans, żebyś mnie rozczarowała!
OdpowiedzUsuńDziękuje. Postaram się nie zawieść mimo wszystko! :)
UsuńNie zamęczyłam, chociaż powinnaś mnie kopnąć za moje braki w komentowaniu. Szczerze mówiąc, naprawdę dobre dzieła trudno sensownie skomentować, a ja nie chcę Cię zawieść błahostkami. Czytam i doceniam wszystko co piszesz, pamiętaj o tym; ja zaś postaram się znaleźć słowa niosące prawdziwą motywację :D
OdpowiedzUsuńDużo weny~*
Dziękuje! Kochana jesteś. Każdy komentarz jest dla mnie ważny i nie martw się, na pewno nie uznam żadnego z nich za błahy. Lubie czytać o emocjach. To mnie inspiruje.
Usuń