Byłem kompletnie wykończony
pobytem w szpitalu. Poza tym, nie mogłem wytrzymać ciągłych wizyt rodziców. Całą
noc miałem potworna ochotę napisać do Minho. Jednak za każdym razem, kiedy
sięgałem po telefon, nie potrafiłem w żaden sposób ubrać w słowa tego co
chciałem mu przekazać. Zirytowany zakopałem się w pościeli. Miałem tylko 17
lat. Skąd mogłem wiedzieć, czy go kocham? Na pewno strasznie mnie pociągał.
Tylko o ile wcześniej nie miałem problemu żeby wyskoczyć mu z taką deklaracją,
teraz sytuacja się utrudniła. Aktualnie, kiedy go widziałem, miałem ściśnięty
żołądek i rumieniłem się za każdym razem, gdy na mnie patrzył. Wolałem, kiedy
podobał mi się tylko fizycznie. To było łatwiejsze do zniesienia.
Minho umówił się z moimi
rodzicami, że to on mnie odbierze. Następnie grzecznie przywiezie do domu. W
sobotę został zaproszony na rodzinny obiad, czego nie odmówił. Wciąż nie
potrafiłem wyobrazić sobie tego głupiego pomysłu. Jednak z bijącym sercem
czekałam, kiedy wreszcie Minho stanie w drzwiach mojej sali. Spakowałem z pomocą
pielęgniarki swoje rzeczy i siedziałem na szpitalnym łóżku. Podejrzewałem, że
pewnie powiem mu coś nie na miejscu, ale starałem się o tym nie myśleć. Gdy
Minho dotarł poczułem, że puls mi przyśpiesza. Musiałem nauczyć się wreszcie
opanować te nowe uczucia.
- Przepraszam - uśmiechnął się rozbrajająco. - Korki.
- W porządku.
- W porządku? - uniósł brew. - Nie będziesz niczym rzucał
czy coś?
- Ha ha - prychnąłem. - Jeśli zaraz nie przestaniesz, to może
zacznę.
Zaśmiał się. Wziął ode mnie torbę i powiedział, że
zaparkował blisko wejścia do szpitala. Kiedy szliśmy do widny czułem, że
strasznie chcę go dotknąć, ale jakoś nie potrafiłem upomnieć się, tak po prostu,
o pocałunek na dzień dobry.
- Coś nie tak? - spytał, kiedy wsiadaliśmy do windy.
- Skąd - skłamałem.
Wyszliśmy przed szpital. Gdy przekroczyliśmy próg budynku od
razu poczułem wolność, której brakowało mi w tych ścianach przez ostanie kilka
dni. Oprałem się o samochód, delektują się promieniami słońca na mojej skórze.
Minho włożył moje rzeczy do bagażnika, po czym zatrzasnął klapę.
- Jesteś dziś milczący - zauważył, stając naprzeciw mnie.
- Jestem taki jak zawsze.
- Pozwolisz mi wejść do samochodu? - spytał.
Iskierki zapaliły się w moich oczach.
- Zmuś mnie - powiedziałem.
Miałem nadzieje, że podłapie aluzje i sam wyjdzie z
inicjatywą czegoś konkretnego. Uśmiechnął się, unosząc lewy kącik ust ku górze.
Oparł się dłońmi o samochód, po obu stronach mojego ciała.
- Taemin chyba bardzo tęsknił, skoro tak desperacko prosi -
powiedział.
Przewróciłem oczami, a on szybko pociągnął mnie ku sobie i
obrócił tak, że odblokowałem mu dostęp do przednich drzwiczek. Otworzyłem
szeroko oczy, a potem prychnąłem.
- Próbujesz zrobić mi jakiś post? - zakpiłem.
- Może.
- To się nie uda. Za bardzo ci się podobam żebyś tak długo
się do mnie nie zbliżał.
- A ja? - spytał nagle.
- Co ty?
- Jak bardzo ci się podobam?
Zaśmiałem się. Popchnąłem go na auto. Zbliżyłem usta do jego
ucha. Akurat jakaś starsza pani zaczęła się nam przyglądać. Popatrzyłem na nią,
kiedy mówiłem do Minho.
- Cholernie mi się podobasz - powiedziałem zmysłowo. - Nie
wiem jak długo jeszcze każesz mi to udowadniać.
Kobieta wyglądała na oburzoną, a ja posłałem jej wymowne
spojrzenie, na co ta zgorszona odeszła. Minho odsunął mnie od siebie.
- Może do momentu aż przyznasz, że podobam ci się nie tylko
jako obiekt seksualny? - powiedział poważnie.
Za wiele byś chciał Minho. Miałem mętlik w głowie i nie
byłem przyzwyczajony do okazywania uczuć. Łatwiej byłoby, gdyby nie prosił mnie o
zobowiązania. Poza tym, za możliwością fizycznego kontaktu nim, kryło się dla
mnie coś więcej. Chciałem wiedzieć, czy kiedy wreszcie to z nim zrobię, dowiem
się co tak właściwie do niego czuje. Nawet w myślach, wypowiedzenie słowa kocham
sprawiało mi trudności. Nie potrafiłem wyobrazić sobie siebie w takim związku
jaki widywałem w filmach. Romantyczne randki, słodkie słowa i ciągle uśmiechy -
to ani trochę do mnie nie pasowało.
- Jedźmy już - powiedziałem, wsiadając do samochodu.
Dołączył do mnie.
- Jesteś zły, że przyjdę jutro na obiad do twojego domu? - spytał.
- Tak... Nie.
Westchnął.
- Mogę odmówić - powiedział. - Moja mama jedzie na tydzień do
mojej babci, mieszkającej w naszym starym domu. Mogę im powiedzieć, że musze jechać z nią.
Zacisnąłem usta.
- Przyjdź - powiedziałem, patrząc przez szybę.
- Na pewno?
- Tak.
Nie kłamałem, ale on nie musiał o tym wiedzieć. Bo jak
miałem mu przyznać, że bardzo nie chciałem rozstawać się z nim choćby na
godzinę, a co dopiero na cały tydzień?
***
Leżąc zakopany w pościeli, zastanawiałem się, po ilu dniach
może znudzić się płakanie po zawodzie miłosnym. W szkole starałem się wyglądać
na tyle normalnie, na ile potrafiłem. Pierwszą osobą, która nie uwierzyła mojej
grze był Chunji. Wymyślił, że zabierze mnie na randkę. Był miły i dobry dla
mnie. Nie potrafiłem mu odmówić kiedy mówił, że nie powinienem spędzać samemu
sobotniego wieczoru. Cieszyłem się, że chociaż w piątek będę miał jeszcze
spokój. Mama była drugą osobą, która nie kupiła mojego udawanego optymizmu.
Pozwoliła mi jednak pobyć w depresji, kiedy nie chciałem rozmawiać na temat tego
dlaczego w niej tkwię. Powiedziała, że jeśli muszę popłakać, powinienem płakać.
Może mnie to oczyści. Tylko ile wiader jeszcze mam wylać, aby poczuć się
lepiej? Taemin to była trzecia osoba,
która dowiedziała się, Bóg wie jak, o moim stanie. Opowiedziałem mu o sytuacji
z Jonghyunem przez telefon, koło 3 nad ranem. Pieklił się, że już nie wytrzyma w
tym szpitalu. Powiedziałem mu, że dam sobie radę i chyba to kupił, albo nie
chciał mi się narzucać. Tak czy inaczej miałem nadzieje, że spotkanie z
Chujinem poprawi moje upadające samopoczucie.
***
- Dzień dobry - powiedział Minho, wchodząc do mojego domu,
okropnego sobotniego popołudnia.
Szczere mówiąc byłem zły. Nie potrafił udawać, że podoba mi
się sytuacja, w której uczestniczę. Rodzice zaprosili Minho do stołu i zaczęli
zachwalać jaki to on jest przystojny i miły. Gorącu Kubek oczywiście nie
pozostawał im dłużny i chwalił przepyszny obiad oraz piękny dom.
- Minho ile masz właściwie lat? - spytała ojciec. - Wydajesz
się bardzo dojrzały.
- Jeszcze 18, ale w tym roku kończę 19.
- W takim razie kończysz już szkołę - zauważył. - Co
planujesz robić?
- Myślałem o jakichś studiach ekonomicznych. Chciałbym
kiedyś założyć firmę.
- To godne podziwu, że w tak młodym wieku masz takie wysokie
cele.
Przewróciłem oczami.
- Nie jesz, Taemin? - spytała matka. - Wciąż źle się
czujesz?
- Trochę mnie mdli.
Minho uśmiechnął się do mnie i poczułem, że naprawdę zaczyna
mi się robić niedobrze.
- Minho oppa, zazdroszczę Taeminowi, że ma takiego
przyjaciela - powiedziała miękko Sooyung.
Uśmiechnęła się delikatnie. Cóż, ona definitywnie była zbyt
ufna i za bardzo polubiła Minho.
- Jeśli chcesz, mogę spróbować być przyjacielem także dla
ciebie - powiedział, oddając uśmiech.
- Myślę, że Taemin może być trochę zazdrosny - odparła.
Wytrzeszczyłem oczy.
- Sooyung, możesz pójść ze mną do kuchni zobaczyć czy deser
jest już gotowy?
Przytaknęła, a jej oczy przybrały kształt dwóch półksiężyców.
Kiedy wyszliśmy z pokoju, zatrzymałem ją przed kuchnią.
- Czy ty lubisz Minho? - spytałem.
- Jesteś zazdrosny oppa? - zaśmiała się.
- Oczywiście, że nie - zaprotestowałem.
- Lubię go. Wydaje się taką dobrą osobą.
- Nie możesz tak łatwo lubić ludzi!
- Dlaczego? - zrobiła niewinną minę.
- Ah, po prostu...
- Nie marudź!
Przytuliła mnie, a potem pobiegła przodem do naszej gosposi.
Westchnąłem, opierając się o ścianę. Nienawidziłem tego, jak łatwo ludzie
zaczynali uwielbiać Minho. Chociaż łatwo przychodziło mi kupowanie sobie
sympatii innych, musiałem wkładać w to wiele wysiłku. Nie byłem naturalnie
miły. On był. Nie chciałem sprawiać ludziom przyjemności. On tak. Cholera,
czemu muszę ciągle o nim myśleć i analizować wszystko, co on robi. Najwyraźniej
lubiłem komplikować sobie życie.
Reszta obiadu minęła tak jak
dotychczas. Kiedy w końcu skończyliśmy jeść, Minho zaproponował coś co mnie
zdziwiło, ale lekko poprawiło nastrój.
- Czy mógłbym porwać dziś Taemina z domu? Po tylu dniach odosobnienia od świata, przyda
mu się trochę powietrza. Będę na niego uważać.
Zwęziłem lekko oczy, patrząc na niego z boku. Zastanawiałam
się co takiego on znowu wymyślił.
- Myślę, że tak. Jeśli będzie z tobą, na pewno nic mu się nie
stanie - powiedział ojciec, uśmiechając się szeroko.
Gdyby Minho był dziewczyną, patrząc na ojca pomyślałbym, że
chce mnie z nim zeswatać. W końcu po tym dniu okazał się być taką dobrą partią.
- Taemin? - spytał Minho.
- Skocze na górę się przebrać - powiedziałem, nie patrząc na
niego.
Wybierając strój od razu postanowiłem zacząć wprowadzać w
życie plan "uwieść Minho". Założyłem obcisłe rurki, skórzane buty za
kostkę i dłuższą koszulkę z lekkim dekoltem. Związałem włosy w kucyk eksponując
swoją szyje. Spojrzałem na zegarek na nadgarstku. Teraz musiałem tylko zrobić
wszystko tak, aby Minho zaprosił mnie do swojego domu i to najlepiej na całą
noc.
***
- Wesołe miasteczko?
Chujin był człowiekiem, którego w życiu bym nie podejrzewał
o zabranie mnie do wesołego miasteczka.
- Czemu nie? - zaśmiał się. - Przyda ci się trochę śmiechu.
Zobaczysz jaka to świetna zabawa!
Uśmiechnąłem się sceptycznie.
- No chodź! - pociągną mnie za rękę ku kręcącej się
karuzeli.
- A co jeśli będę krzyczał? - spytałem. - Zrobię ci straszny
obciach.
- Krzycz - doprał. - Poczekaj aż posłuchasz jak ja krzyczę.
Na ile zwariowany wydawał mi się pomysł poprawiania sobie
humoru w takim miejscu, po pewnym czasie zaczęło mi się to nawet podobać. Czułem się
beztrosko i lekko, bawiąc się jak dziecko. Robienie takich rzeczy, jak jedzenie
waty cukrowej i lodów, było na swój sposób miło zwyczajne. Od dawna nie
spędzałem tak czasu. Normalnie. Przysiedliśmy przy jednym ze stolików pod parasolkami, pijąc
zimny sok. Wiosna była już w pełni rozkwitu i pogoda rozpieszczała wysokimi
temperaturami.
- Kibum? - spytał nagle Chuijn. - Mogę cię o coś zapytać?
Ścisnął mi się żołądek, bo z góry wiedziałem o co będzie
chciał mnie zapytać z takim oficjalnym tonem.
***
- Chyba kpisz! - powiedziałem. - Wesołe miasteczko!?
- Będzie zabawnie - zaśmiał się Minho.
- Czy ja mam 5 lat!?
Kurde, to ja tu się sile żeby udowodnić ile we mnie
dorosłości i jaki jestem pociągający, a on wyjeżdżą mi z zabawą w piaskownicy?
Nagle moją uwagę zwróciła para chłopaków przy jednym ze stolików. Key?
- Czy to Kibum? - spytałem na głos.
- Faktycznie - powiedział Minho. - Przywitajmy się.
- Czekaj! - zatrzymałem go, kiedy wyrwał w kierunku Kibuma,
łapiąc za koszulkę i cofając do tyłu. - Z kim on tam jest?
- Pewnie z jakimś znajomym - wzruszył ramionami.
- Key nie ma tu znajomych, z którymi chodziłby do wesołego
miasteczka - zakpiłem, zamyślając się.
- Czy to takie ważne? - spytał. - Chodźmy.
Niepewnie poszedłem za nim. Gdy Kibum nas zobaczył wydawał
się przeszczęśliwy, jakbyśmy wybawili go z jakiejś opresji.
- Temin i Minho! - prawie krzyknął. - Taemin już ci lepiej? Co
tu robicie?
- Na które pytanie mamy odpowiedzieć najpierw? - spytałem.
- Ach... - zastanowił się. - To mój... kolega Chujin,
poznajcie się.
Wymieniliśmy się standardowymi uprzejmościami, a ja coraz
bardziej zacząłem podejrzewać, że ten chłopak to nie tylko jakiś tam kolega.
Nagle telefon Kibuma zadzwonił. Jego oczy zrobiły się duże, gdy spojrzał na
wyświetlacz. Popatrzyłem mu przez ramię. No nie! Jonghyun!
- Daj mi ten telefon - powiedziałem, wyrywając mu go z rąk.
- Ty! - powiedziałem odbierając. - Posłucha...
- Czy rozmawiam z Kibumem? - usłyszałem męski głos, który na
pewno nie należał do Jonghyuna.
- O co chodzi? - spytałem zdezorientowany.
- Chłopak o imieniu Jonghyun, siedzi właśnie w moim barze i
jest kompletnie pijany. Nie wiem czy jesteście przyjaciółmi, czy kim tam, ale
on mówi cały czas o tobie i pomyślałem, że powinieneś po niego przejechać, bo
wygląda kiepsko.
Popatrzyłem na Kibuma. Powinienem teraz odrzucić to
połączenie i go okłamać.
- Co się stało? - spytał wyraźnie zmartwiony.
Cholera. Nie mogę go okłamać.
- Gdzie jest ten bar? - spytałem.
Mężczyna, który okazał sie barmanem podał mi adres i
zakończyłem rozmowę.
- Co jest? - ponaglił mnie Key.
- Jonghyun... - westchnąłem.
***
Dotarliśmy do baru we trójkę. Pożegnałem się z Chujnem, czując się jak idiota. Nie wyglądał na zachwyconego tym, że mam zamiar pomóc Jonghyunowi. Wiedziałem co o tym myśli, ale nie potrafiłem zignorować tego telefonu. Weszliśmy do lokalu, szybko namierzając chłopaka.
- Jonghyun? - powiedziałem.
Chłopak przekręcił głowę w naszą stronę. Był kompletnie
zalany. Jego spojrzenie wydawało mi się jakby nieobecne i puste. Kiedy nasz
wzrok się spotkał, przez chwile był oszołomiony, a następnie uśmiechnął się
kpiąco.
- Key? - spytał Jonghyun.
- On nawet nie wie kim jesteśmy! - oburzył się Taemin.
- Jest pijany - odparł Minho. - Zabierzmy go do domu.
Zadzwonię po taksówkę.
Patrzyłem na Jonghyuna, czując opór w całym ciele by się do
niego zbliżyć.
- Key, możesz spróbować namówić go żeby z nami poszedł? - spytał
Minho. - Nie sądzę, aby posłuchał mnie i Taemina.
Niechętnie zbliżyłem się do Jonghyuna. Chciał wypić kolejny
kieliszek, ale położyłem na nim swoją dłoń.
- Masz juz dość. Wracajmy, zabiorę cię do domu.
Złapałem go za rękę, zmuszając by wstał. Straciłem
równowagę, bo prawie na mnie upadł, nie mogąc ustać na wyprostowanych nogach.
- Pomogę ci.
Minho podszedł do nas i objął Jonghyuna z drugiej strony.
Wyszliśmy z klubu i wsiedliśmy do zamówionej taksówki.
- Powinniśmy go olać - prychnął Taemin. - Po tym co zrobił
Kibumowi?
Pijany chłopak leżał głową na moim ramieniu. Taksówkarz
popatrzył na nas dziwnie, ale przyjął zamówienie i przywiózł pod dom Jonghyuna.
Na nasze szczęście wydawało mi się, że poza gosposią nikogo w nim nie ma.
Weszliśmy do środka, wciągając ze sobą właściciela. W końcu udało nam się
dostarczyć go na łóżko.
- Wracajcie - powiedziałem. - Zajmę się nim.
Taemin popatrzył na mnie niepewnie.
- Key - powiedział. - Nie musisz tego robić.
- Zrobię to.
- W takim razie cię nie zostawię.
- Nie martw się. Wszystko ze mną ok - uśmiechnąłem się
lekko. - Wracajcie z Minho do domu. Chyba Jonghyun popsuł wam randkę?
Oboje wydali się nie być do końca przekonani czy powinni
mnie tu zostawiać, ale ostatecznie wyszli. Westchnąłem. Spojrzałem na chłopaka,
który przebudził się właśnie ze swojej pijackiej drzemki.
- Wstań - powiedziałem. - Musisz wsiąść prysznic.
Pociągnąłem go za rękę ku górze. Ta kupa mięśni sporo
ważyła.
- Kibum - szepnął, gdy jego twarz znalazła się tuż przy
mojej. Jego usta prawie zetknęły się z moim policzkiem. Odepchnąłem go od
siebie, prowadząc do łazienki. Czułem się zmęczony. Wprowadziłem go do
pomieszczenia.
- Dasz radę się rozebrać? - spytałem.
Byłem bardzo zdziwiony, że się nie awanturuje i jest taki
cichy. Wyglądał na lekko smutnego i zdezorientowanego. Jego widok dobijał mnie
przez to jeszcze bardziej.
- Rozumiem, że nie - powiedziałem, nie doczekując się
odpowiedzi. - Ręce.
Uniósł je do góry, a ja ściągnąłem z niego koszulkę.
Odłożyłem ją na szafkę. Następnie zababrałem się za spodnie. Zawahałem się
przez chwile zanim je rozpiąłem. W końcu, nie patrząc mu w oczy, ściągnąłem z
niego te ostatnią część garderoby. Został w samych bokserkach, ale zdjęcie ich
to było już dla mnie za wiele. Pociągnąłem go i wepchnąłem do kabiny
prysznicowej. Zatrzasnąłem drzwiczki i opuściłem się po nich, siadając na
podłodze. Po chwili usłyszałem szum płynącej wody. Objąłem nogi rękami. Powinienem
był go olać, tak jak powiedział Taemin. Nic mnie w tej chwili z nim nie wiązało.
Łatwiej byłoby mi przestać go kochać nie widując się z nim. Dlaczego więc los
ciągle przecinał nasze ścieżki? Kiedy Jonghyun skończył brać prysznic podałem
mu ręcznik, nie zaglądając do kabiny. Gdy wyszedł, podziękowałem mu w myślach,
że ma na sobie bieliznę. Cofnąłem się do tyłu, unikając jego wzroku.
- Zrobię ci kawę. Czujesz się lepiej? - spytałem.
- Key...
- Kawa powinna pomóc.
- Key...
- Właściwie gdzie jest kuchnia?
- Popatrz na mnie.
Zacisnąłem usta. Zmusiłem się do tego żeby na niego
spojrzeć. Wciąż wyglądał na otumanionego alkoholem, ale wydawał się lepiej panować
nad swoim ciałem.
- Key, ja... - szepnął.
- Przestań.
Jonghyun zaczął iść w moją stronę lekko chwiejnym krokiem.
Poczułem strach i zacząłem cofać się do tyłu, ale szybko zetknąłem się z długą półką,
w którą wbudowana była umywalka. Nie zdążyłem zrobić nic więcej, bo chłopak
stanął naprzeciw mnie, kładąc dłonie na meblu po obu stronach moich bioder. Położył
swoje czoło na moim, zamykając oczy. Całe moje ciało się spięło. Nie potrafiłem
się poruszyć. Jego twarz była zbyt blisko mojej.
- Kibum - wyszeptał nagle Jonghyun. - Kocham cię.
Zamarłem. Moje źrenice rozszerzyły się, a serce zaczęło bić
jak szalone. Czułem, że grunt osuwa mi się pod stopami. Dlaczego on mi to
robił? Dlaczego bawił się moimi uczuciami? Już zbyt wiele przez niego
wycierpiałem. Jego oddech na moim policzku sprawiał, że robiło mi się gorąco.
Miałem wrażenie, że jestem w klatce, z której nie mogę się wydostać.
- Zostań ze mną - szeptał. - Brakuje mi ciebie...
Zacisnąłem dłonie. Próbowałem desperacko zmniejszyć
odległość między naszymi ciałami, ale Jonghyun przysuwał się do mnie wciąż i
wciąż, nie dając mi złapać oddechu, wypełnić przestrzeni miedzy nami
powietrzem. Nie chciałem wierzyć w to co do mnie mówił. Wiedziałem, że był
pijany. Nawet jeśli chociażby część z tego co deklarował było prawdą, była to
prawda, której nie potrafiłby przyznać na trzeźwo. Takiej od niego nie
pragnąłem.
- Kłamiesz - szepnąłem. - Gdyby ci mnie naprawdę brakowało,
robiłbyś wszystko żebym chciał z tobą zostać. Tymczasem zrobiłeś wszystko, żebym
chciał o tobie zapomnieć.
Dlaczego wchodziłem z nim w dialog? Nie powinienem. Przecież
wiedziałem jak to się skończy.
- Kocham cię.
- Już to mówiłeś. Nie wierze ci.
- Skoro nie chcesz słuchać moich słów, poczuj moje uczucia.
Zanim zdążyłem zaprotestować chłopak wpił się w moje usta,
przyciskając moje pośladki jeszcze bardziej do blatu. Zacząłem protestować,
głośno jęcząc w jego usta, ale ten zignorował to wplatając dłoń w moje włosy.
Całował mnie ostro i zachłannie. Miałem problemy z łapaniem oddechu, ale to nie
miało znaczenia, kiedy mnie tak całował. Jego dłonie znalazły się na moich
biodrach. Podniósł mnie, sadzając na mebel za mną. Nie chciałem tego. Cholernie
tego nie chciałem. Jego usta znalazły się na mojej szyi. Poczułem jego język na
swojej skórze. Jego dłonie wsuwające się pod moją koszulkę. Był wszędzie. Nie
potrafiłem myśleć, bo gdziekolwiek nie zawędrowałem napotykałem się na niego.
Przyciągnął mnie za biodra jeszcze bliżej siebie. Nie chciałem uprawiać z nim
seksu. To nie po to tu przyszedłem. Poczułem, że moje oczy robią się mokre.
- Nie chce tego - wychrypiałem.
Nie słuchał mnie. Ponowie zaczął mnie całować.
- Nie... - wyszeptałem pomiędzy jego pocałunkami.
Oprzytomniał dopiero, kiedy po moich policzkach popłynęły łzy i
zetknęły się z jego skórą. Przerwał pocałunek i spojrzał mi w oczy. Nie wiem co
w nich zobaczył, ale wyraz jego twarzy całkowicie się zmienił. Byłem strasznie
smutny i nie potrafiłem tego ukryć. Przez chwile patrzyliśmy tak na siebie, a
ja po prostu płakałem. Wyglądał na przerażonego. Jakby nie wiedział co ma w tej
chwili zrobić, czy powiedzieć. W końcu uniósł swoją dłoń i delikatnie otarł mój
policzek. Westchnął. Odsunął się ode mnie. Nie wiem dlaczego, ale mimo że
przestał, czułem się tak jakby mnie zgwałcił i to zarówno psychicznie jak i
fizycznie. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Słyszałem tylko, że ciągle płacze.
Nie potrafiłem nawet zejść z tego blatu, chociaż Jonghyun już mnie nie trzymał.
Chłopak poszukał swoich spodni i wyjął z nich jakieś pieniądze.
- Idź już - powiedział. - Pieniądze na taksówkę.
Niepewnie podszedł do mnie i położył jakieś banknoty na
półce. Wolno przeniosłem na nie swój wzrok. Miałem ochotę zwymiotować. To mnie
trochę otrzeźwiło. Zsunąłem się z mebla, stając nieporadnie na nogach.
- Nie jestem twoją dziwką żebyś musiał mi płacić -
powiedziałem. - Dam radę sam wrócić do domu.
Nie czekałem na to czy mi odpowie. Wypruty z emocji, z
cieknącymi łzami, wyszedłem z jego łazienki a następnie z domu.
poryczałam się razem z Kibumem... ; (
OdpowiedzUsuńparę gramatycznych niedociągnięć, ale po za tym rozdział świetny.
no i fabuła. ubóstwiam JongKey! zawsze i wszędzie. chociaż 2Min też zaczyna mnie ciekawić. lubię to, że mimo, że tam się pozakochiwali, blablabla, to jednak wciąż zachowują się zgodnie ze swoimi charakterami, mam na myśli właśnie szczególnie 2Min.
życzę weny i pomysłów : )
Z jednej strony przykro mi, że musiałaś płakać, ale z drugiej to miłe, że odczułaś emocje jakie chciałam przekazać.
UsuńJeśli chodzi o błędy to sama nie wiem czasem czy nie mam jakiejś dysortografii. Wyłapuje je dopiero jak dodam tekst na bloga. Trochę poprawiłam to co znalazłem.
nie martw się, nie jest źle! Twój blog jest naprawdę na poziomie, jeżeli chodzi o gramatykę i stylistykę. widziałam o wiele gorsze, a niestety autorki nie znosiły nawet krytyki technicznej...
Usuńjest dobrze! : )
Biedny Bummie ;( jong będzie się musiał nie źle napracować żeby zdobyć znów jego zaufanie. Ale mam nadzieję, że się zejdą mimo wszystko, bo uwielbiam twoje JongKey. <3
OdpowiedzUsuńTae się zakochuje ^^ znaczy to było wiadome ale przynajmniej zaczyna dopuszczać do siebie powoli tą myśl. ;p szkoda, że Jong przerwał im randkę bo może coś by się ruszyło między nimi :P Ach... ten 2min ;)
życzę weny i czekam na ciąg dalszy ^^
Z 2min ruszy się coś więcej w następnym rozdziale, więc dalej trzymaj kciuki za moją wenę. :)
Usuńwfhsjxnnzsh JongKey<3 matołek z tego ionghyuna, nie potrafi nawet wyznać uczuć po ludzku, ach jjongie jjongie kiedy ty zmądrzejesz... biedny bummie jeszcze bardziej zraniony niż przedtem, ale przynajmniej na tyle rozsądny, żeby zachować rozum i nie pozwolić się sobą bawić. moja ukochana para ever ;;
OdpowiedzUsuńooo ja chcę wiedzieć jak rodzinka taemina zareaguje na to że synek ma nie dziewczynę a chłopaka~~ może się nie przejmą skoro i tak już kochają minho :3
jak zwykle cudownie, cudownie, pozdrawiammmm<3
Myślę, że możesz zacząć bać się bardziej o to, jak zareaguje mama Minho. :)
UsuńBoże... jak mogłaś to zrobić Kibumowi:( Wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie pomimo wyznania Jonga, ale że będzie chciał go prawie zgwałcić?! Jeszcze bardziej pogorszył sprawę, co za idiota...
OdpowiedzUsuńW Minniem znów budzą się seksualne żądze^^ Uwielbiam Taemina, który jest tak strasznie napalony na Minho, ale nie może go mieć ;3 Szkoda, że ich randka została tak popsuta...noo i ciekawa jestem, czy faktycznie wylądują w domu Choi na noc^^
Szkoda mi Chunjina...