sobota, 18 maja 2013

Daj mi szanse, bo nie możesz powiedzieć, że to co możemy razem przeżyć, nie będzie warte tego, aby za to umierać.

        Do tej pory uprawianie z kimś seksu było dla mnie po prostu czynnością dla czynności. Choć nie miałem ogromnego doświadczenia w tych sprawach, to odkąd zdałem sobie sprawę ze swojej orientacji, zaliczyłem kilka przygodnych spotkań. To co wtedy robiłem skupiało się raczej na tym, żeby przeżyć przyjemność. Na pewno nie liczyłem wówczas na żadne specjalnie zacieśnianie więzów z osobą, z którą to robiłem. Po stosunku z Minho od razu zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Moje przeczucia wywołało już to, co palnąłem mu zaraz po tym jak skończyliśmy. Kiedy robiłem to z innymi osobami, zazwyczaj po wszystkim, jeśli chodzi o jakiś dalszy kontakt fizyczny, myślałem ewentualnie o tym żeby zrobić to z tą osobą ponownie, a od niej opcjonalnie klapsa w tyłek lub papierosa. Szok jaki przeżyłem, kiedy zupełnie spontanicznie, uśmiechając się z błogim uśmiechem na ustach i przesuwając dłońmi po pościli, powiedziałem: Obejmij mnie - był jak zimny lód na moje rozgrzane ciało. Momentalnie rozszerzyłem oczy i zakryłem usta dłonią, obracając się na bok. Minho zaśmiał się i oczywiście wykonał moją niezamierzoną prośbę, przytulając się do moich pleców. Ja jednak był przerażony i nie potrafiłem zrozumieć dlaczego mu to właśnie powiedziałem? Od kiedy potrzebowałem takich nie pasujących do mnie rzeczy?
         Choi zasnął dość szybko, a ja miałem mętlik głowie, którego rozplątanie dodatkowo uniemożliwiało mi pozostawanie w tak bliskim kontakcie z jego właścicielem. Nie mogłem zasnąć, aż w końcu nad ranem wyplątałem się cicho z jego objęć i zawijając się w koc usiadłem na łóżku, spoglądając na śpiącego chłopaka. Mimo tego, że byłem wykończony wczorajszym bałaganem z Jonghyunem, tym co potem robiliśmy z Minho, oraz nieprzespaną  nocą, czułem się idiotycznie szczęśliwy i miałem wrażenie, że wystarczałoby mi zwykłe patrzenie na chłopaka, aby zbagatelizować zmęczenia i wypełnić moje ciało radością. Złapałem się na takim właśnie uśmiechu, wywołanym przez niego i momentalnie opanowałem wyraz twarzy. Minho wyglądał tak spokojnie kiedy spał. Wciąż jednak malował się na jego twarzy lekki uśmiech. To było niesamowite, że nawet przez sen był tym samym, wiecznie radosnym i miłym Minho. Ostrożnie wyciągnąłem dłoń w stronę jego twarzy. Odgarnąłem kosmyki włosów z jego czoła. Poczułem ciepło rozchodzące się od mojej klatki piersiowej. Znowu! Odwróciłem twarz i prychnąłem w myślach, wtulając twarz w kolana. Przeciwległa do łóżka ściana nie była w stanie na długo zatrzymać mojego wzorku. Bijąc się ze sobą, ponownie przeniosłem wzrok na sylwetkę chłopaka. Wziąłem oddech. Ile miałem powodów by dalej okłamywać samego siebie? To nie miało sensu. Dalsze wypieranie prawdy było odsuwaniem od siebie nieuniknionego. Musiałem to w końcu przyznać. Przymknąłem na chwile oczy, oczyszczając swój widok ciemnością, po czym ponownie je otworzyłem. Obraz przede mną oraz to co czułem, gdzieś po lewej stronie mojej klatki piersiowej, były takie same. To nie było coś na co byłem gotowy, ani coś, co potrafiłem zrozumieć. Nie wiedziałem ile to zmieni w moim życiu, ale definitywnie zakochałem się w Minho.
       Poczułem się o niebo lepiej, kiedy to przyznałem, nawet jeśli zrobiłem to tylko w myślach. Słońce zaczęło już wschodzić na horyzont. Jego promienie oświetlały twarz chłopaka, dodając jej mieniącego się refleksu. Co powinienem teraz zrobić? Minho wykonał to o co go prosiłem i na pewno będzie chciał wiedzieć do jakich wniosków doszedłem. To było przerażające, bo ani trochę nie potrafiłem sobie wyobrazić tego, jak wyznaje mu swoje uczucia. Wypowiedzenie tego pierwszy raz pewnie będzie najgorsze. Może powinienem to zrobić teraz, póki jeszcze śpi? Zagryzłem wargę, po czym przysunąłem się do Minho i nieznacznie pochyliłem ku niemu. Założyłem za ucho opadające włosy. Pomyślałem o tym jeszcze przez chwile w myślach i postanowiłem to zrobić zanim kompletnie stchórzę.
- Minho... - szepnąłem łamiącym się głosem. - Ja... kocham cię.
Od razu wszystko w moim żołądku zrobiło salto. Westchnąłem, przymykając oczy.
- Cieszę się, Taemin.
Momentalnie otworzyłem szeroko oczy i zobaczyłem przed nimi lekko zaspanego,  uśmiechającego się do mnie Minho. Dlaczego, pytam dlaczego, zawsze jak się zdecyduje na coś związanego z Minho, to musi to zawsze wyjść inaczej niż planowałem!? Odruchowo chciałem się odsunąć i uciec jak najdalej upokorzony, ale on złapał mnie za nadgarstek.
- Gdzie się wybierasz po czymś takim? - zaśmiał się.
Podniósł się do pozycji siedzącej, nie puszczając mnie i wolną ręką przeczesał swoje potargane włosy. Przełknąłem ślinę czując, że się czerwienie. Popatrzył na mnie ciepło i przyłożył moją dłoń, którą trzymał, do swojej piersi.
- Ja też cię kocham uparciuchu.
Pogłaskał swoim kciukiem moją zamkniętą w uścisku rękę. Nie wiedziałem gdzie podziać wzrok, więc wodziłem nim dosłownie po wszystkim.
- Ok - powiedział uprzejmie. - Możesz się już rozluźnić.
Puścił mnie rozciągając się. Jego koszulka lekko uniosła się ku górze, ukazując jego brzuch i wywołując we mnie rozgrzewające wspomnienie o wczorajszej nocy.  
- Nie jestem spięty - rzuciłem.
- Wiesz co, wciąż nie mogę ci wybaczyć, że chciałeś powiedzieć mi coś tak ważnego, w taki sposób żebym tego nie słyszał.
Minho spochmurniał, udając niezadowolonego. Wiedziałem, że tak będzie. Teraz zechce usłyszeć to jeszcze raz.
- Zrobię śniadanie...
- To ma być jakaś marna próba przekupstwa?
- Nie, to ma być próba zmuszenia cię do zamknięcia się.
Wstałem z łóżka i powlokłem się z pokoju w stronę kuchni. Minho szybko do mnie dołączył, zbiegając po schodach. Otworzyłem lodówkę i patrząc na jej zawartość uświadomiłem sobie, że przecież ja nie umiem gotować. Przekląłem w myślach.
- Może być jajecznica? - spytałem, nie wychylając się z wnętrza lodówki.
- Jasne.
Podziękowałem losowi za to, że Minho nie wymyślił sobie jakiegoś wyszukanego menu, aby uprzykrzyć mi życie. Rozpaliłem patelnie i wylałem na nią jajka. Moje włosy zaczęły mi lekko utrudniać prace kucharza.
- Możesz podać mi gumkę? - spytałem mieszając.
Zanim zdążyłem się zdenerwować, że Minho mi nie odpowiada, poczułem jego palce przeczesujące moje włosy. Prawie przeszedł mnie dreszcz na ten nagły dotyk. Mimowolnie zwolniłem mieszanie, mając problem na skupieniu się na dwóch rzeczach na raz. Zebrał moje włosy w kucyk i zawiązał na nim gumkę. Po czym objął mnie od tyłu i położył swoją brodę na moim ramieniu. W żołądku znowu poczułem motyle. Cholera. To miało się unormować z chwilą wyznania mu uczuć. Przynajmniej taką miałem płonną nadzieje.
- Taemin - szepnął. - Dobrze gotujesz.
Od teraz moje życie stanie się bardzo ciężkie - pomyślałem, przerzucając jedzenie na talerze. 

***

      Cały poniedziałkowy ranek nie mogłem wyrzucić z siebie myśli o tym, że popołudniu będę musiał przebywać na jednej próbie teatralnej z Jonghyunem. Choć ostatnio starałem się o nim nie myśleć, ciągle coś sprawiało, że mi się to nie udawało. Wczorajsza wizyta jego siostry była tego idealnym przykładem. Dlaczego ta rodzina nie chciała dać mi po prostu odetchnąć świeżym, nieskażonym ich egoistycznym sposobom bycia powietrzem? Tak, byli egoistami. Co do tego nie mawiałem wątpliwości. Myśleli tylko o tym co dla nich najlepsze, nie przejmując się tym, że to co dobre dla nich wcale nie musi być dobre dla mnie.
- Porozmawiajmy - rzucił Taemin, który nagle znalazł się tuż przy mnie, siadając na szkolnym parapecie okna.
- Cześć Taemin - powiedziałem, przyglądając mu się.
Wyglądał jakoś dziwnie nietypowo. Z jednej strony wydawał się podekscytowany, a z drugiej w normalny dla siebie sposób próbował to ukryć. 
- Dobra! Powiem to, ale masz mi obiecać, że nie zrobisz z tego wielkiej sprawy.
Kręcił się niespokojnie i niepewnie spoglądał w moją stronę. Takiego Taemina jeszcze nie widziałem. Podejrzewałem z czym związane jest to co tak desperacko chce z siebie wyrzucić, ale postanowiłem dać mu dokończyć samemu.
- Obiecuje.
Wziął oddech i wypuścił go pośpiesznie.
- Powiedziałem Minho, że go kocham - wypalił szybko.
Popatrzyłem na niego uśmiechając się, a on wyglądał na zdezorientowanego.
- I co? - powiedział nagle. - Nic cię to nie dziwi, czy coś?
- Nie. To było do przewidzenia. Ta wasza randka utwierdziła mnie w tym, że to tylko kwestia czasu. Gratuluje.
Spojrzał na mnie skołowały. Następnie wrócił do siebie i przewrócił oczami. Zamyślił się przez chwile, po czym wbił we mnie przewiercający wzrok.
- Apropo tamtego dnia - zaczął. - Co to był za koleś?
Pożałowałem, że przypomniałem mu wesołe miasteczko.
- To mój kolega.
- Kolega? - zakpił. - Key, czy ja ci wyglądam na głupiego?
Westchnąłem.
- Ok, to chłopak, którego poznałem na imprezie u Jonghyuna. Teraz pomaga przy przedstawieniu. Jest miły i chyba mnie lubi.
- A ty lubisz jego?
Popatrzyłem przed siebie. Czy to było ważne, czy czułem do niego coś niesamowicie głębokiego? Tak, lubiłem go. Póki co to wystarczało.
- Tak.
Taemin nie wyglądał na przekonanego, ale doszedł do pewnych wniosków.
- Przynajmniej odciąga cię od tego palanta Jonghyuna.
Powiedzmy - pomyślałem.
- Na jakim etapie jesteście z Minho? - powiedziałem, zmieniając temat.
Jego twarz momentalnie poczerwieniała i myślę, że już wiedział, że nie dam mu spokoju jeśli nie opowie mi wszystkiego ze szczegółami.

***

- Nie możemy zrobić tego kiedy indziej?
W tej chwili chciałem umrzeć, ożyć i znowu się zabić. Reżyser uparł się, że skoro Jonghyun łaskawie pojawił się na próbie, mam osobiście dokonać przymiarki jego kostiumu. Chciało mi się krzyczeć i rzucać czym popadnie. Nany nie było dziś w szkole, więc nawet nie mogłem poprosić by zrobiła to za mnie. Nie byłem gotowy na spotkanie sam na sam, twarzą w twarz z Jonghyunem. Nie miałem nawet śmiałości spojrzeć w jego stronę, choć stał obok reżysera.
- Nie. Za kilka dni premiera. Chce żeby wszystko było idealnie dopracowane.
Zacisnąłem usta.
- Jasne.
Ruszyłem do pokoju, w którym trzymaliśmy rekwizyty, nie oglądając się za siebie czy chłopak za mną idzie. Było już późno i chciałem mieć to szybko z głowy. Reszta ekipy zbierała się już do domu. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, a Kim za mną.
- Załóż to - rzuciłem w jego stronę kitel.
Odwróciłem się z niepokojem przebierając z nogi na nogę. Cieszyłem się, że Jonghyun nie przywołuje żadnego krępującego tematu.
- Kibum - powiedział.
- Założyłeś to?
- Nie.
- To zrób to.
- Nie.
Zanim zdążyłem się zdenerwować usłyszałem, że ktoś przekręca kluczyk w drzwiach. Momentalnie się obróciłem.
- Co to było? - spytałem Jonghyuna, który stał oparty o stolik, trzymając w dłoniach swój kostium.
- Woźny? - spytał.
- Czy on nas właśnie zamknął!?
Poczułem, że narasta we mnie panika. Pobiegłem do drzwi i zacząłem szarpać za klamkę. Cholera. Drzwi były naprawdę zamknięte.
- Halo! - zacząłem krzyczeć. - Jesteśmy zamknięci! Pomocy!
- Daruj sobie.
Obróciłem do niego głowę, posyłając mu wściekłe spojrzenie.
- Powinieneś mi pomóc, inaczej nikt się nie dowie, że tu jesteśmy!
Wyciągnąłem telefon, ale nie miałem zasięgu. Przekląłem w myślach.
- Świetnie! Utknęliśmy tu - powiedziałem.
- Na pewno ktoś tu zaraz przyjdzie - powiedział Jonghyun. - Zresztą rodzice będą mnie szukać.
- Nie byłbym tego taki pewien - mruknąłem sam do siebie.
- Key - powiedział Jonghyun, podchodząc bliżej.
- Nie zbliżaj się do mnie - prawie krzyknąłem, odsuwając się raptownie do tyłu. Joghyun wyglądał na zranionego moim nagłym wybuchem. Odwróciłem wzrok czując się winny. Tylko dlaczego się tak czułem!? Przecież to on był tym złym.
- Tam - wskazałam dłonią przed siebie. - To twoja połowa, a to moja.
Obróciłem się i poszedłem do ściany pomieszczenia znajdującej się jak najdalej chłopaka. Opuściłem się po niej i siadając otoczyłem nogi rękami. Niewielkie okno wpuszczało mało światła. Czułem, że jestem zdenerwowany i bardzo bałem się tego, że nie mam w tym miejscu zbyt wielu szans na ucieczkę przed Jonghyunem.
- W porządku - powiedział. - Jeśli odejdę jak najdalej ciebie, zechcesz mnie wysłuchać?
Zacisnąłem mocniej dłonie na materiale spodni. Starałem się udawać zimnego i obrażonego jak najlepiej potrafiłem. Nie chciałem z nim rozmawiać, ale jakaś część mnie błagała żebym go wysłuchał, choćby tylko po to, aby usłyszeć jego głos...
- Jeśli to zrobisz - tak. Nie licz jednak na to, że to coś zmieni.
Uczynił to co powiedział i usiadał po przeciwnej stronie, kładąc łokieć na zgiętym kolanie. Odwróciłem od niego głowę, opierając się policzkiem o ścianę żeby nie widzieć jego twarzy, kiedy będzie do mnie mówił.
- Wiesz co jest najgorsze w posiadaniu statusu?
- Zaczynasz od pytania? - zakpiłem. - Nie chce mi się wyobrażać sobie co siedzi w twojej uprzywilejowanej głowie.
- Mimo wszystko chce żebyś to sobie wyobraził. Podpowiem ci - etykietki. Ale to, że posiadam etykiety nie jest najgorsze w tym o czym chce ci powiedzieć.
- Więc nie owijaj i przejdź po prostu do sedna.
- To co sprawia, że nie potrafię od tak zignorować tej pozycji, to ktoś kto wierzy we mnie bardziej niż powinien.
Pierwszy raz słyszałem żeby Jonghyun mówił o kimś z taką czułości i oddaniem w głosie. Nie mogłem nie przyznać, że go nie rozumiem. To jednak nie usprawiedliwiało wszystkiego co robił.
- Czy ja ci każe szargać te opinie? - spytałem. - Jak to się ma do tego, że traktujesz mnie jak zabawkę?
- Do tej pory nie chciałam się do ciebie przywiązywać właśnie z tego powodu. Myślałem, że będzie tak jak zawsze. Trochę się pospotykamy, a potem to naturalnie wygaśnie.
- Z mojej strony to wygasło, więc po kłopocie - skłamałem.
- Tak? - zagadnął. - Mogę ci więc bez skrępowania powiedzieć, co chciałbym teraz tutaj zrobić?
Zagryzłem wargę czując, że robi mi się gorąco. Jego dwuznaczne pytanie od razu przywołało mi zbyt wiele wspomnień.
- Lubisz to robić ze swoimi ustami, co?
Serce zaczęło mi szybciej bić.
- Nie wiem co masz na myśli.
- Kibum? Wiesz, co zawsze cię w życiu zgubi?
- Kretyni?
- Nie - zaśmiał się.
Śmiał się!? Zwęziłem oczy, irytując się.
- Zgubi cię to, że nie potrafisz kontrolować swojego ciała - dokończył. - Chociaż to czasem jest akurat jedna z twoich największych zalet.
Opuściłem ręce z nóg, prawie uderzając zaciśniętymi dłońmi o podłogę.
- Jesteś bezczelny! - wrzasnąłem.
Byłem wściekły, a on uśmiechał się do mnie w ten swój nonszalancki, wyzywający sposób. Mierzyliśmy się spojrzeniami, a ja czułem, że moje nie jest tak silne jak jego. Zawsze był lepszy w tym co zewnętrzne.
- Możesz powiedzieć, że nie warto za to umierać? - spytał nagle.
Moja ekspresja twarzy lekko złagodniała.
- Niby za co? - spytałem zaskoczony tym niespodziewanym pytaniem.
- Za życie - powiedział. - Za życie ze mną.
Podniósł się, a ja momentalnie wbiłem się w ścianę z przerażonym wzrokiem.
- Miałeś się nie zbliżać!
- Wiesz, że zawsze łamie zasady Kibum - uśmiechnął się.
Kucnął przede mną i popatrzył mi głęboko w oczy.
- Chciałbym dla ciebie kłamać, Kibum. Chciałbym przekraczać swoje granice i cieszyć się, że to robię. Chciałbym wszystko dla ciebie rzucić - powiedział. - Więc daj mi szanse, bo nie możesz powiedzieć, że to co możemy razem przeżyć, nie będzie warte tego, aby za to umierać.
Spłonąłem rumieńcem czując, że mięknę. To co powiedział było poruszające i ten przeklęty drań dobrze wiedział jak takie rzeczy na mnie działają. Oparł się brodą o moje kolana wciąż na mnie patrząc. Przekląłem w myślach.
- To jak? - spytał. - Dasz mi kolejną szansę?
Zacisnąłem usta. Wbiłem wzrok w podłogę po mojej lewej stronie. Dlaczego on wyglądał jakby już wiedział, że się zgodzę? Miałem w życiu tylko kilka momentów, kiedy naprawdę się wahałem, ponieważ przeważnie od razu wiedziałem co chce zrobić. W jego przypadku wiedziałem, że go kocham i to czyniło mnie w tej chwili najbardziej nieracjonalną osobą na świecie. Chciałem mu wierzyć, ale prawda jest taka, że nawet gdybym mu nie wierzył to uczucie, które do niego czułem, wierzyłoby w niego za mnie. Z nim nie miałem szans. Od początku byłem skazany na to żeby się poddać.
- Przemyśle to - powiedziałem.
- Na to liczyłem.
Jonghyun podniósł się nagle, a ja popatrzyłem na niego zdezorientowany. Sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyciągnął z niej kilka związanych ze sobą kluczy. Następnie podszedł do drzwi i włożył w nie jeden z nich, odblokowując zatrzask. Moje usta momentalnie się otworzyły, a on uśmiechnął się do mnie szelmowsko.
- To co, idziemy? - spytał.
- Przez cały czas miałeś klucze do tego pokoju! - wrzasnąłem wstając.
- Tak.
- Dlaczego nic nie powiedziałeś!
- Bo nie pytałeś - wzruszył ramionami.
Poczułem, że zaczynam się gotować. Zacisnąłem dłonie, przeszywając go morderczym spojrzeniem.
- Zaplanowałeś to? - syknąłem przez zaciśnięte zęby.
- Nie - posłał mi ujmujący wraz twarzy. - Kiedyś dorobiłem sobie po prostu klucze, kiedy woźny był na zwolnieniu.
Myślałem, że zaraz zacznę skakać w miejscu z roznoszącej mnie od środka wściekłości. Powinienem od razu rozpatrzeć podwójne problemy wynikające z tej sytuacji, skoro miała ona miejsce z cholernym Jonghyunem.
- Ale nie zmienisz zdania co do tego co mi obiecałeś?
Pomachał przed sobą uspokajająco rękami z udawaną obawą na buzi.
- PIEPRZE CIĘ KIM JONGHYUN!
Uśmiechnął się kpiarsko, unosząc lewy kącik ust ku górze, a ja minąłem go, wychodząc z tego przeklętego miejsca cały wrząc.
- Zaczekaj!
Krzyknął do mnie, po czym zrównał się ze mną, przemierzając zwycięsko korytarz.

8 komentarzy:

  1. Ayy~ kochany Taeminnie *.* wreszcie wyznał miłość Minho! ^^ oni są przeeeeesłoooodcy~ tak jak nie lubię 2mina, tak twój mi się podoba ^^
    Kocham Jonghyuna, wredny, przebiegły Dinozaur >.< haha ten to wie, jak zmiękczyć Kibuma ^^
    Aigoo~ dopiero dodałaś a ja już chcę kolejny xd
    Wenyyy ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. o jezu taaak, taaaaaaaaak, JongKey wraca do normy, nie mogło być lepiej! Kibum "pieprzy Jonghyuna", no tak, to niemalże prawda :3 ach sama poddałabym się urokowi tego kretyńskiego dinozaura<3
    Taemin nie dość że wyznał miłość, to jeszcze zrobił śniadanie. będą z niego ludzie<3

    OdpowiedzUsuń
  3. jeeej ten 2Min był taki słodki, że przyćmił mi późniejsze JongKey;d nareszcie Minnie przestanie udawać, że nie zależy mu na Minho >_<
    Jong taki przebiegły, ja od początku wiedziałam, że to z tym zamknięciem na pewno było specjalnie;d

    OdpowiedzUsuń
  4. dopiero dziś mam chwilę, żeby skomentować. tak, dołączam się do wcześniejszych opinii, 2Min był taki słodki, że przyćmił wszystko. uroczy są! jednak, jako wielka fanka JongKey i tak z trzy razy czytałam fragment o nich ^^ było... sielankowo trochę. Kibum coś szybko zmiękł, no ale, co mu się dziwić, zakochanemu. ciekawa jestem, co tam jeszcze wymodzisz, oj bardzo ciekawa. szczerze mówiąc, to aż mnie skręca.
    jak zawsze życzę weny, chęci i czasu

    [spam]
    zapraszam do czytania i komentowania ;}
    http://wiezirodzinne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, z myślą o tobie starałam się napisać jak najwięcej Jongkey, bo zawsze o nich piszesz w komentarzach. Trochę nie wyszło to "dużo", ale skoro ich naprostowałam, to może uda mi się dać ich więcej next time. :P Key zmiękł, bo jest bardzo zakochany i to ważne, że w tej chwili taki właśnie jest - miękki i bardzo oddany. W przyszłości (jeśli wciąż będziesz mnie czytać :P) zrozumiesz, że jeszcze wiele przed nim i chce pokazać jego różne twarzy, a że młodość sprzyja złym i dziecinnym decyzjom to Key jest usprawiedliwiony. :)

      Usuń
    2. ah, dziękuję, jestem niezmiernie wdzięczna, że o mnie pomyślałaś. wiesz, że uwielbiam Twoje JongKey. w ogóle uwielbiam jak piszesz, więc będę czytać wciąż. ale chyba to już mówiłam, że bardzo cenię Twoją twórczość... nie mówiłam? mówię: UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIE.
      no tak właśnie czuję, że jeszcze dużo przed Kibumem, takie słodkie zakończenie byłoby zbyt banalne. wiem, że Twoja wena twórcza jeszcze pewnie nie raz mnie zaskoczy. i znowu będę ryczeć, ale to prawidłowa reakcja, to tylko oznacza, że Twój warsztat jest bardzo dobry :)
      ej no, ale Jonguś kocha naszego młodego i podejmującego złe i dziecinne decyzje Kibuma? bo innej sytuacji chyba nie przeżyję! ;D

      Usuń
    3. Pisałaś i dziękuje, jest mi z tego powodu miło. Szczególnie, że doceniasz dialogi a nie jak większość (oczywiście nie wszyscy, kocham was czytelnicy! :*) sceny aktów miłosnych, o czym świadczą ukochane dla autora statystki. Ale nie narzekam, nie narzekam. :P Pisałabym nawet dla samej siebie więc jest ok.

      Joghyunowi podoba się w Kibumie to, że jest jednocześnie dobry i dziki. Myślę, że pewnym sensie jest ciekawy jak Kibum to robi, że łączy te dwie cechy razem. Co nie znaczy do końca, że chciałby być taki jak on. Kibum jest dla niego zagadką, ale i miłą odskocznią od patetycznych, nastawionych tylko na jedno doznanie związków. Poza tym nieubłaganie zbliża się pewien wybór drogi życiowej jaką będzie musiał podjąć Jonghyun - koniec szkoły. Czy Jonghyun kocha Kibuma? Tego ci nie zdradzę, bo to byłoby zbyt proste. :P Poniekąd dlatego częściej pisze ich dialogi z perspektywy Kibuma aby owiać nutką tajemnicy osobowość Jonghyuna. Mogę napisać tylko tyle, że jest w tej historii ktoś, kogo Jonghyun kocha na pewno i do twojego rozmyślania pozostawię to, czy jakiekolwiek inne możliwości przeżycia jakiegoś uczucia na swojej drodze, będą w stanie na te miłość wpłynąć, czy też nie.

      Tłumaczka psychologii swoich wytworów
      Anna :)

      Usuń
    4. tylko podsycasz moją ciekawość! ale to dobrze, będę podwójnie się delektować kolejnymi rozdziałami. właśnie to, że nie do końca wiadomo, co siedzi w głowie Jonghyuna sprawia, że cała ta historia naprawdę wciąga. bo kto by nie chciał wiedzieć, czy oni w końcu będą razem, szczęśliwi, czy nie? to, że piszesz częściej ze strony Kibuma jest, tak jak sama zauważyłaś, genialnym zabiegiem! fragment, w którym Jong całował się z tamtą dziewczyną opisany z jego strony był tak wciągający, że przeczytałam go z 5 razy, żeby nie uciekł mi żaden, nawet najmniejszy szczegół z jego myśli. tak więc, reasumując cały mój bełkot - narracja genialna, skręcam się z ciekawości, co będzie dalej :)
      ps. o, i jeszcze jedno. dziękuję, że znajdujesz czas, żeby odpisywać na te komentarze. to naprawdę, według mnie (też sama prowadzę bloga i obracam się w takiej rzeczywistości) jest bardzo miłe. raduje się dusza moja :D dziękuję, pozdrawiam!

      Usuń