Piłem już 3 kawę pod rząd. Przesiedziałem w szpitalu całą
noc. Dzięki temu, że Chujin miał dyżur, mogłem bez problemu zostać z mamą przez
cały ten czas. Jednocześnie, czuwając przy niej, zacząłem wstępne projekty
kolekcji dla firmy KimCompany oraz sukni ślubnej Jungah. Około 7 rano wyszyłem
na korytarz rozprostować kości. Oparłem się o parapet okna, oglądając jak
poranne słońce okrywa szpitalny parking.
- Myślę, że powinieneś iść do domu się przespać.
Uśmiechnąłem się i odwróciłem w stronę ciepłego głosu.
- Chce skończyć część mojej pracy. Poza tym nie potrafię
zostawić mamy samej.
- Operacja jest dopiero jutro - powiedział uspokajająco Chujin. - Kiedy Pani Kim się obudzi i dowie, że siedziałeś tu całą noc, zabije
mnie za to, że na to pozwoliłem.
Wzruszyłem ramionami, udając niewiniątko.
- Od wczoraj nie mogę dodzwonić się do Taemina - zmieniłem
temat. - Chciałem się dowiedzieć jak układa mu się w domu.
- Pewnie ma teraz dużo na głowie. Oddzwoni jak się
zaaklimatyzuje.
Spojrzałem jego sylwetkę. Lekarski kitel wyglądał na nim
tak, jakby był stworzony do noszenia właśnie dla niego. Lekko zmierzwione włosy
i zmęczenie po nocnym dyżurze, wzmocniły jego troskliwy wyraz twarzy.
Westchnąłem, uśmiechając się.
- Wiesz jak bardzo chciałbym się teraz do ciebie przytulić i
nie przejmować całym tym światem - szepnąłem.
Przechylił głowę i spojrzał na mnie konspiracyjnie. Następnie
wziął mnie za rękę i poprowadził do magazynku na końcu korytarza. Zamknął za
nami drzwi i już po chwili znajdowałem się w jego dużych, ciepłych ramionach.
Przymknąłem oczy, starając się rozluźnić i chociaż przez chwilę nie myśleć o
problemach.
- To takie niesprawiedliwe, że odkąd przyjechałeś nie mamy w
ogóle okazji żeby spędzić trochę czasu sam na sam - powiedział.
Odsunął mnie od siebie a jego oddech owiał moją twarz.
Spojrzał mi w oczy. Dotknął dłonią mojego policzka, po czym założył mi za ucho
opadające kosmyki włosów. Zamknąłem oczy, kiedy jego usta dotknęły moich.
Całował mnie dobre kilka minut. Jednak miałem wrażenie, że coś jest nie tak.
Właściwie było tak jak zawsze. Jego usta były ciepłe i delikatne, a on czuły i
nie narzucający mi tępa. Zawsze jednak w takich chwilach jak ta, czułem się
odprężony i wolny. Podczas pobytu w Nowym Jorku, tęskniłem tygodniami do tych
momentów, kiedy znowu go zobaczę. Nocami śniłem o chwilach takich, jak ta.
Jednak nie dziś. Czekałem aż to uczucie przyjdzie, ale z każdą następną minutą
nie miałem wrażenia aby coś takiego miało nastąpić. Kiedy Chujin skończył mnie
całować, uśmiechnąłem się wdzięcznie. Na szczęście nie zauważył tego, co mnie
zajęło podczas naszego zbliżenia.
- Muszę uciekać - powiedział, głaskając mnie po policzku.
Pokiwałem głową. Pocałował mnie jeszcze w czoło, po czym
zamknął za sobą drzwi, zostawiając mnie samego w magazynie. Oparłem się o ścianę
pomieszczenia. Zwęziłem lekko spojrzenie. Dotknąłem miejsca, gdzie znajdowało
się moje serce. Zostałem tak przez chwilę, głęboko myśląc na tym, co przed
chwilę miało miejsce. Spojrzałem na drzwi, którymi opuścił mnie chłopak.
Pokręciłem głową. To pewnie przez zmęczenie. Nic dziwnego, że nie mogłem się
rozluźnić. Tyle się ostatnio na mnie zwaliło, że chyba nikt by nie mógł.
Wziąłem głęboki oddech, po czym wyszedłem z zamiarem skończenia swoich szkiców.
****
Obudził mnie zapach naleśników. Miałem wrażenie, że wciąż
śnie, bo przecież skąd w moim domu naleśniki? Usłyszałem jak ktoś otwiera
lodówkę. Momentalnie wstałem do pozycji siedzącej. Sooyung! Nałożyłem na siebie
pośpiesznie spodnie od dresu i poprawiłem koszulkę. Jak mogłem spać tak
spokojnie przez całą noc? Przecież teoretycznie byłem na służbie. Wszedłem
niepewnie do kuchni. Dziewczyna szybko dostrzegła moje pojawienie się.
- Mam nadzieje, że jesteś głodny - powiedziała. - Zrobiłam
śniadanie.
Wyglądała trochę lepiej niż wczoraj, ale wciąż się nie
uśmiechała.
- Nie musiałaś tego robić.
- To nic takiego. Odkąd Taemin wyjechał do Nowego Jorku
często robiłam z gosposią śniadania naszej mamie. Chciałam żeby choć początek
dnia miała przyjemny...
Usiadłem przy stole, nie spuszczając z niej oczu. Mimo
młodego wieku, wydawał się mieć niezwykle starą duszę. Znałem ją zaledwie od
wczoraj a już miałem wrażenie, że wiele w życiu przeszła. Założyła za ucho
kosmyki opadających włosów i podała mi talerz z jedzeniem. Sama również usiadał
na przeciw mnie i postawiła przed sobą posiłek.
- Chciałbym ci coś powiedzieć - zaczęła.
- Więc jednak to śniadanie ma podwójne dno - zaśmiałem się.
Przybrała poważny wyraz twarzy.
- Chcesz rozwiązać to śledztwo, prawda?
- Jasne, że tak.
- Pozwól mi pomóc.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Chyba, że chcesz mi
powiedzieć coś, co może pomóc w tej sprawie?
- Nic nie wiem. Nie kłamałam na przesłuchaniu.
- Nie podejrzewałam cię o to - zaprzeczyłem. - Co chcesz
zrobić?
Spięła się.
- Taemin uważa, że trzeba mnie chronić - powiedziała. -
Jednak ja uważam, że to właśnie jego trzeba chronić. Nie zamierzam siedzieć bezczynnie
i czekać aż los ześle mi jakąś wskazówkę.
Popatrzyłem na nią niepewnie, nie do końca rozumiejąc motywy
jej działania.
- Więc, jak rozumiem, chcesz pomóc mi w śledztwie, które ma
na celu złapanie twojego ojca i wsadzenie go do więzienia?
- Chce doprowadzić do tego, by moja rodzina wreszcie
znalazła spokój. Rozumiesz mnie? - spojrzała na mnie swoimi niewinnymi oczami.
- Nie zrobię nic, co zatai w twoim postępowaniu istotne fakty. Możesz mi w tym
pomóc?
Ta dziewczyna nie mówiła jak przeciętna 17 latka. Musiałem
mieć to na uwadze, kiedy z nią rozmawiałem.
- Jaki masz plan? - spytałem.
- Powinniśmy pojechać do mojego domu. Wasi ludzie mogą umieć
robić rewizje ale raczej nie wiedzą gdzie szukać.
Zamyśliłem się. Odchyliłem głowę lekko do tyłu.
- Ach.. nie powinienem się na to godzić.
Nagle Sooyung zrobiła coś, co sprawiło, że momentalnie
wyprostowałem się a moja dolna szczęka opadła lekko ku dołowi. Uśmiechnęła się.
To był pierwszy raz, kiedy widziałam jak się uśmiecha. Ten uśmiech wydawał mi
się teraz jak brakujący element układanki jej osobowości, który właśnie w tej
chwili się odnalazł. Wydawało mi się, że właśnie tak musiała wyglądać zanim to
wszystko się wydarzyło w jej życiu. Poczułem, że chce jej pomóc. Cokolwiek nie
mówił Minho na temat jej rodziny, nie mogło zmienić tego kim ona była. A była
nikim innym jak prawdziwym aniołem.
****
Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem. Gdy rano się obudziłem
usłyszałem, że Minho bierze prysznic. Czułem, że ręce strasznie mi zdrętwiały a
taśma na ustach zaczyna uwierać. Bycie pilnowanym przez Minho było gorsze niż
więzienie. Kiedy próbowałem się wyprostować, zauważyłem, że coś na mnie leży. Spojrzałem
podejrzanie na koc. Oznaka dobrej woli? Nie możliwe. Usłyszałem dźwięk
otwierających się drzwi od łazienki. Przeniosłem wzrok na Minho, który
wychodząc, także pierwsze co zrobił to spojrzał na mnie. Kiedy zorientował się,
że nie śpię i posyłam mu nieprzyjemne spojrzenie, monetarnie się odwrócił.
Poszedł do kuchni i wziął jakąś miskę z blatu. Zwęziłem oczy, kiedy skierował
się w moją stronę. Podkuliłem pod siebie nogi i odsunąłem się, jak najdalej
niego, gdy koło mnie usiadł. Postawił naczynie na stoliku i wyciągnął dłoń w
stronę mojej twarzy. Odwróciłem ostentacyjnie głowę. Wbiłem wzrok w ścianę. I
co teraz Minho? Będziesz musiał mnie dotknąć żeby ciągnąć taśmie.
- Skoro nie jesteś głodny nie muszę dawać ci jedzenia -
powiedział zimno. - To twój wybór.
Przekląłem w myślach. Poczułem jak mój żołądek się kurczy na
wzmiankę o posiłku. Niechętnie odwróciłem twarz posyłając mu wrogie spojrzenie.
Ponownie sięgną po taśmę. Odrywał ją wolno, co tylko spotęgowało nieprzyjemne
uczucie. Kiedy skończył zacząłem poruszać mięśniami twarzy, które byłby dotąd skrępowane.
- Nienawidzę cię - syknąłem.
Nic nie odpowiedział.
- Bolą mnie ręce... - dodałem.
Wstał, obszedł mnie i kucnął żeby rozpiąć kajdanki. Kiedy
uwolnił moją jedną dłoń, od razu oboje zwróciliśmy uwagę zaczerwienie na moim nadgarstku.
Dłuższe spojrzenie Minho, zatrzymane w tym miejscu mojej ręki, pozostało dla
mnie jednak zagadką. Rozmasowałem wolną dłoń, dotykając opuszkami palców
zaczerwienienie. Minho poszedł do swojego pokoju a zjadałem zupę, którą mi
przyniósł. Usłyszałem, że rozmawia z kimś przez telefon. Po paru minutach znowu
do mnie przyszedł.
- Pojeździmy po mieście - rzucił.
Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Po co? - spytałem.
- Żeby wyciągnąć z kryjówki wspólników twojego ojca. Muszą
wiedzieć, że wciąż jesteś w wmieście.
- To niebezpieczne - syknąłem i założyłem ręce na piersi. -
Nigdzie nie jadę.
Minho nałożył na siebie skórę, po czym włożył do kieszeni
kajdanki. Zwęziłem spojrzenie. Nie będzie mnie zakuwał? Rzucił we mnie kurtką,
której oczywiście nawet nie dotknąłem. Okrycie opadło na podłogę. Minho
spojrzał najpierw na ziemie a później w moją stronę.
- Załóż to - powiedział spokojnie, ale zimno.
- Nie.
Niespodziewanie jego wzrok spotkał się z moim. Mój oddech
momentalnie przyśpieszył, jednak nie pozwoliłem, by to wyprowadziło mnie z
równowagi. Jego oczy były puste i wydawało mi się, że ciemność, która z nich
bije, jest jak niekończący się ocean.
- Jeśli tego nie zrobisz, to w uzasadniony sposób zastosuje
wobec ciebie inne metody przekonujące.
Przekręciłem głowę. Chwile potem poczułem jak dłoń Minho
zaciska się na moim nadgarstku i ciągnie w stronę drzwi. Otworzyłem szeroko
buzie i zaparłem się stopami. Chłopak był jednak silniejszy. Jego szarpnięcie
spowodowało, że wylądowałem plecami na drzwiach wejściowych. Choi stanął tak,
że choć mnie nie dotykał, prawie czułem jak to coś, co z niego emanuje,
przyciska mnie do płaszczyzny za mną.
- Posłuchaj - powiedział lodowato a ten jego głosu przeszył
mnie na wylot. - Źle rozumiesz swoje obecne położenie. Tak, mam cię pilnować.
Jednak to nie jedyna rzecz, jaką mam robić w związku z twoją osobą. W twojej
obecnej sytuacji jesteś synem przestępcy i podejrzanym w sprawie przekrętu finansowego.
Nie ma tu twojego tatusia ani twoich służących. Nie jesteś już rozpieszczonym
nastolatkiem, który jednym telefonem wszystko odkręci. Teraz jesteś zwykłym
kryminalistą. Nikt ci nie pomoże.
Poczułem jak coś zaciska mi się w piersi, kiedy to
powiedział. Jego wyraz twarzy był niczym pieczęć na moim akcie przegranej. Spuściłem
wzrok. Miał racją. Jestem zdany tylko na siebie. Nie mam pieniędzy a ojciec nie
wyciągnie mnie z kłopotów jak kiedyś. Cokolwiek nie zrobię, gdziekolwiek nie
pójdę, będę sam. Nie mam nawet kogo prosić o pomoc. Nie mogę w to wplątać
Kibuma. On przeszedł już w życiu zbyt wiele. Poza tym to mój przyjaciel.
Poczułem jak Minho oddala się ode
mnie. Nie patrząc na niego zrobiłem kilka kroków, wziąłem z podłogi kurtkę i nałożyłem
ją na siebie. Choi nie skomentował mojego zachowania. Kiedy zeszliśmy na dół,
nie miałem odwagi zapytać dokąd jedziemy. Podejrzałem, że do jakiegoś znajomego
chłopaka, ale nic mi to nie mówiło. Nie miałem pojęcia z kim się teraz zadaje.
Najgorszy okazał się jednak środek transportu.
- Jeśli będziesz chciał uciec, albo zrobić coś głupiego, nie
licz później na miły wieczór w moim domu.
Westchnąłem. Założyłem swój kask
i usiadłem za nim na motorze. Nie miałem pojęcie jak powinienem się trzymać
podczas jazdy. Objęcie go nie wchodziło w grę. Zresztą myślę, że gdybym tego
spróbował, nie pożyłbym długo. Niepewnie zacisnąłem dłonie na jego kurtce,
kiedy ruszyliśmy. Byłem wdzięczny, że jechał dość wolno i stabilnie. Miejsce,
do którego dotarliśmy, okazało się zwykłym barem.
- Night Paradise - przeczytałem
cicho napis na szyldzie.
Zastanawiałem się, w jakim celu przyjechał tu Minho. To
miejsce nie przywodziło mi na myśl spotkanie służbowego. Weszliśmy do środka. Chłopak
podszedł do lady, za którą stał przyjaźnie uśmiechający się obcokrajowiec,
polerujący szkło.
- Możesz przypilnować tę osobę podczas naszej rozmowy? -
spytał Choi.
Chłopak spojrzał na mnie i zauważyłem, że jego uśmiech się
pogłębił. Odpowiedział coś Minho w języku, którego nie znałam, ale on nawet nic
mu nie odpowiedział.
- Zostań tu - powiedział do mnie.
Obdarzyłem go niechętnym spojrzeniem, po czym usiadłem na
krześle przy barze.
- Jesteś Lee Taemin, prawda? - spytał z akcentem nieznajomy.
Popatrzyłem na niego zdziwiony. Nie wydawało mi się, żeby
Minho mnie przedstawiał.
- Skąd wiesz? - spytałem.
Zaśmiał się.
- Wystarczyło mi na ciebie spojrzeć.
Zwęziłem spojrzenie.
- Co masz na myśli?
Uśmiechnął się wymijająco i nalał mi szklankę soku
pomarańczowego.
- Na koszt firmy - powiedział. - Jestem Andres.
- Rozumiem, że nie odpowiesz mi na pytanie?
Wzruszył ramionami, przybierając tajemniczy wyraz twarzy.
Mimo tego, że zdenerwowało mnie jego zachowanie, jakoś nie potrafiłem chować do
niego urazy. W końcu widziałem go pierwszy raz. Mógł zwyczajnie widzieć mnie
kiedyś na jakiejś imprezie.
- Jak długo znasz Minho? - spytałem niby obojętnie. -
Wyglądacie na bliskich sobie.
- Znam Minho od około dwóch lat.
- Jak się poznaliście?
- Czy on wie, że jesteś taki ciekawski na jego temat? -
zapytał zadziornie.
Odwróciłem wzrok, upijając łyk soku.
- Chyba zdążyłeś się zorientować, że mnie więzi. To chyba
normalne, że o niego pytam.
- Poznaliśmy się, kiedy Minho przyszedł tu pewnego razu jako
klient.
Popatrzyłem na niego podejrzliwie.
- Wybacz, ale on nie był.. nie jest osobą, która nawiązuje znajomości
w taki sposób.
Andres oparł się na łokciach na ladzie tuż przede mną i
przybliżył do mnie, spoglądając mi prosto w oczy. Nasze spojrzenia się spotkały
i przez chwile wydawało mi się, że w barze zapadła cisza i byliśmy w nim
zupełnie sami.
- Czasem słowa wypowiedziane przed barmanem w zimową noc mogą
sprawić, że między dwojgiem ludzi nawiązuje się więź bliższa niż myślisz.
Napój stanął mi w gardle. Nie wiedziałem jak interpretować
to, co powiedział mi Andres.
- Jakie słowa? - spytałem utrzymując jego spojrzenie.
Uśmiechnął się.
- Powiem ci. Kiedyś. Będziesz wiedział kiedy to nastąpi, bo
sam do mnie przyjdziesz, spytać ponownie o te ciemną, zimową noc.
*****
- Mimo, że go tu widzę, wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jest -
powiedział ironicznie Jonghyun.
Oparłem się o ścianą obok pustego miejsca przy jego stoliku.
- Ja też. Wolałbym żeby to wyglądało inaczej.
- Nie mów mi, że nie podołasz? - spytał i uśmiechnął się z
zainteresowaniem w oczach.
- Doszedłem już tak daleko, że nic nie jest mi w stanie przeszkodzić.
Jonghyun przeniósł wzrok ze mnie na szklankę, poczym powiódł
opuszkami palców po jej brzegu.
- Apropo starach znajomych - powiedział. - Zgadnij kto
będzie nowym projektantem w jednej z naszych inwestycji?
Zwęziłem wzrok i spojrzałem na niego.
- Mówisz poważnie?
- Tak.
- To na pewno nie jest zbieg okoliczności - zastanowiłem
się. - Za pewne twoi siostra maczała w tym palce.
- Dokładnie - przytaknął i upił łyk alkoholu.
Wbiłem wzrok w plecy Taemina.
- Kibum na pewno szybko zacznie zastanawiać się nad tym
dlaczego nie ma kontaktu ze swoim przyjacielem.
- Pozwolisz im się skontaktować?
- Zastanawiam się.. Jeśli zacznie szaleć to może tylko pogorszyć
sprawę.
W tym momencie Taemin odwrócił się w naszą stronę. Za pewne
chciał się dowiedzieć z kim się tutaj spotkałem. Jego spojrzenie przesunęło się
sali aż wreszcie zatrzymało na nas. Przez moment tylko patrzył, jakby nie
poznawał Jonghyuna. Jednak za chwile skojarzył, dlaczego jego twarz wydaje mu
się znajoma. Podejrzewałem, że nie będzie się cieszył na jego widok, ale tego,
co zrobił nie przewidziałem. Wyraz jego twarzy zmienił się z analizującego na
wściekły a on błyskawicznym ruchem zeskoczył z krzesła i zaczął szybkim krokiem
iść w naszą stronę.
- Czy rozjuszony Taemin właśnie się na nas zamierza? -
spytał głupio Jonghyun.
- Tak - powiedziałem cynicznie. - Nie wiem, o co mu chodzi
ale lepiej go stąd wyprowadzę zanim narobi bałaganu.
- Ty dupku! - rzucił ostentacyjnie Taemin.
Za nim skoczył na Jonghyuna, złapałem go za rękę i
przyciągnąłem do siebie, obejmując od tyłu w pasie.
- Puść mnie ty kretynie! - wrzasnął i zaczął ostro wyrywać
się z mojego uścisku.
- Ciebie też miło widzieć Taemin.
Uśmiechnął się do niego prowokacyjnie. Przewróciłem oczami.
- Nie pomagasz - rzuciłem mu oschle. - Dokończymy innym
razem. Teraz wychodzimy.
Chciałem wyjść, ale Taemin mi na to nie pozwolił.
- Zostaw mnie! Mam coś do powiedzenia temu palantowi!
- W porządku Minho - wzruszył ramionami. - Niech mówi. Może jak
się wyżyje to się trochę uspokoi.
Puściłem chłopaka a ten w oka mgnieniu stanął naprzeciw
Jonghyuna, patrząc mu prosto w oczy.
- Ty idioto - syknął.
- To już wiem - powiedział spokojnie Jonghyun. - Masz coś
konkretnego, czy będziesz wyliczał po kolei epitety jakie znasz?
- Posłuchaj! Jesteś skończonym palantem. Nie masz bladego
pojęcia ile przez ciebie wycierpiał Kibum. Ale patrząc na ciebie, jak popijasz
sobie drogi alkohol i wyluzowany chodzisz po barach w ciągu dnia widzę, że masz
to wszystko gdzieś. Obyś się udławił tymi swoimi pieniędzmi! Mam nadzieje, że przyjdzie
dzień, kiedy będziesz cierpiał tak samo jak on!
- Dość tego - przerwałem mu.
Złapałem go za nadgarstek i nie słuchając jego protestów,
wyciągnąłem przed bar. Kiedy puściłem jego rękę był tak wściekły, że z jego
oczu wręcz emanowała czysta nienawiść.
- Dlaczego to zrobiłeś do cholery! Zasłużył by usłyszeć
wreszcie prawdę!
- Nic o nim nie wiesz - powiedziałem zimno.
- Nie rozśmieszaj mnie - rzucił złośliwie. - Nie widziałeś
tego, co przez niego przechodził Kibum. Powinien drogo zapłacić za te wszystkie
lata!
Nie wytrzymałem. Zacisnąłem usta. Złapałem go za koszulkę i szybkim
ruchem przyciągnąłem do siebie.
- To ty nic nie widzisz! - krzyknąłem a on momentalnie zamarł.
- Wciąż myślisz tylko o sobie! Wciąż jesteś rozpieszczonym dzieciakiem, który
ma wrażenie, że los skrzywdził tylko jego! Tylko, że to nie prawda! Uważasz, że
tylko ty i Key macie ciężkie życie!? Rozejrzyj się! Nie jesteś pępkiem świata! Gdybyś
zauważał coś więcej niż siebie, zobaczyłbyś ile ludzi wokół ciebie także cierpi
i to może dużo bardziej ty!
To, co wykrzyczałem odbiło się echem wśród kamiennych ścian
budynków. Następnie zapadła cisz. Słyszałem tylko dźwięk przewracających się
przez wiatr kartonów i mój przyśpieszony oddech. Natomiast spojrzenie Taemina stało
się przerażone. Nic nie powiedział a jego ciało zastygło w bez ruchu. Zdając
sobie sprawę, że wciąż trzymam go przy sobie, puściłem materiał jego koszulki.
Kiedy to zrobiłem, pod chłopakiem ugięły się kolana a on upadł na ziemie. Odwróciłem
się do niego plecami.
Nie wiem jak długo tak trwaliśmy
w takiej pozycji, ale miałem wrażenie, że to była cała wieczność. Po pewnym
czasie usłyszałem jak Taemin wstaje. Postawiłem spojrzeć, co kombinuje. Złapał równowagę
i stanął chwiejnie na nogach. Włosy zakrywały mu połowę twarzy a drugą zasłaniał
wierzchem nadgarstka. To jednak nie ukryło przede mną, że płakał. Przekląłem w
myślach, czując dziwne, wkurzające uczucie w piersi. Chyba chciał coś
powiedzieć, ale nagle usłyszeliśmy za sobą czyjś głos.
- Lee Taemin? Pozdrowienia dla tatusia.
Zaskoczony i wyprowadzony z równowagi przez sytuacje, która
miała miejsce przed chwilą, nie potrafiłem zareagować trzeźwo. Więc kiedy mężczyzna,
z nożem w ręku, znalazł się w odległości metra od nas, po prostu zasłoniłem
swoim ciałem, ciało Taemina. A potem nastała ciemność...
_____
Hej. :) Mam do was pytanie. Czytanie toku akcji z perspektywy
jakiej osoby podoba wam się najbardziej? A może jest ktoś, z kogo perspektywy
jeszcze nie pisałam, a chcielibyście taką przeczytać? Nie obiecuje, że
zastosuje się do waszych wskazówek, bo dużo pisania z punktu widzenia pewnych
osób, może odkryć odpowiedzi na zbyt wiele zagadek, które tak szybko nie chce
wam ujawnić. :) Jednak wasze odpowiedzi mogą pomóc mi uczynić opowiadanie
lepszym. Ach! I oczywiście życzę wam szalonych i pełnych wrażeń wakacji! ;)
Jeeeeeeeeeeej, Minho jednak jest człowiekiem! I widocznie coś jednak ma do Taemina, skoro praktycznie uratował mu życie (Minho dostał nożem w brzuch?^^ zasłużył XDD). Minnie biedactwo się rozpłakał, i te czerwone ślady po kajdankach... boże, jak mi go szkoda. Jednak po tym, co powiedział Minho spodziewam się jakiegoś usprawiedliwienia jego i Jonghyuna zachowania.
OdpowiedzUsuńCo do Kibuma to chyba wpadł ponownie, skoro nic nie czuł podczas pocałunku ze swoim chłopakiem -,- Ehh i jeszcze się wypiera.
No i jestem ciekawa co wymyśliła Sooyoung i jak to się skończy no i oczywiście kiedy się zakocha w Jinkim <3 Czy coś w ten deseń... ostatnio mam słabość do Onew *_*
Anno...wiesz, że w mojej głowie już powstał cały scenariusz tego, jak dalej potoczy się akcja? >.< Mam to opisać? xD
OdpowiedzUsuńMinho trafi do szpitala, będzie z nim źle, Tae wtedy jakoś trafi do Andres i dowie się tego, co barman miał mu powiedzieć, prawdopodobnie trafią go jakieś wyrzuty sumienia albo coś, Minho cudem sie wyliże i zaczną ogarniać sytuację, a pan Lee zostanie złapany xD (ciekawe czy db myśle, wiem, że mi tego nie powiesz :P)
Wiesz, że na początku myślałam, że to Minho robi naleśniki? hahahahahahaha
Dobrze, że Tae dostał takiego psychicznego kopa w dupę... może teraz spróbuje zrozumieć Choi.
ach, ale dziś chaotyczny komentarz, ale no po tym rozdziale nie mogę inaczej i wciąż chcę więcej <3
Moje u-ko-cha-ne opo (chciałabym napisać ever, ale pewnie kiedyś zaczniesz pisać kolejne... :P)
Całuski :*
Ach... przykro mi, ale gdybym ich tak łatwo pogodziła to nie miałabym w tym żadnej zabawy. :)To o czym piszesz, to jeszcze nie teraz.
UsuńRozwaliłaś mnie z tymi naleśnikami. Umieram ze śmiechu. :D Już widzę jak Minho z tą swoją antypatią i nienawiścią do świata wypisaną na twarzy, przewraca na patelni naleśniki i woła: Taemin chodź na śniadanie! No ile można czekać!
Wiedzialam, że się walne w przewidywaniach xf
UsuńA z tym Minho i naleśnikami to sama się brechtałam jak nie wiem xd nwm z kąd mi się to wzięło ale padłam xd
O Boziu! Czekałam na ten rozdział z ogromną niecierpliwością i nie zawiodłam się^^ Oj, coś czuję, że z tej niby zwykłej pracy Key w firmie rodzinki Kim wyniknie coś na co czekam:3 Skoro Kibum nic nie czuł przy pocałunku ze swoim chłopakiem, to znaczy, że dalej coś czuje do Jonghyuna!^^ To nie żadne zmęczenie, Bummie, oj nieee XD Jestem ciekawa, co się stanie z Sooyoung... Zaintrygowało mnie to, co powiedziała:> Ale czuję, że ona pomoże zawiązać tą sprawę. I Onew:3 Coś mi się wydaje, że między nimi zaiskrzy. No, bo jak to wygląda? Key i Jinghyun, Minho i Taemin, a Jinki sam (ja i tak wiem, że na koniec wszyscy się pogodzą i będą moje 2 ukochane paringi)? Onew będzie z Soo^^ Taemin... Z jednej strony jest mega skurwielem i w ogóle, ale z drugiej... To mój ukochany biasik i kocham go całym serduchem!:< Dlatego nie mogę patrzeć, jak Minho go traktuje:( Chociaż cieszę się, że Choi mu w końcu wygarnął. Musiał mu to ktoś wreszcie powiedzieć. Ale jak zaczął płakać... Nie wytrzymałam... A co do Minho... Hmmm... Wzbudza we mnie mieszane uczucia. Wkurza mnie, że tak się obchodzi z Minniem, ale po części go rozumiem... I ja też na początku myślałam, że to on smaży naleśniki, lol XD Jonghyun - dla mnie to on zawsze jest pozytywny i wiem, że skrzywdził Key, ale mam do niego słabość. Mam nadzieję, że się wszystko ułoży. Intryguje mnie ten barman - Andres. Coś czuję, że on pomoże w tej sprawie i po części dzięki niemu się poukłada:D I na koniec... CZY MINHO DOSTAŁ NOŻEM W BRZUCH?!?!?!?!?! NIE WIERZĘ! TYLKO NIE ON, NIE CHOI MINHO! Jeszcze chciał bronić Minniego (co oznacza, że coś w nim drgnęło)! Myślałam, że umrę;_; Chciało mi się płakaćT.T A co do pytania - bardzo lubię czytać fragmenty z punku widzenia Taemina i Minho. Ale inne też są spoko:) Pisz wszystkimi:*
OdpowiedzUsuńNo, to chyba tyle xD Ale się rozpisałam...O.x Z niecierpliwością czekam na kolejną część!^^ Pisz, pisz kochana, bo muszę wiedzieć, co z Minho! Błagam, dodawaj szybciutko!.
Pozdrawiam, Yuri^.^
A tak btw, to zaczęłaś już pisać kolejny? Sorry, że tak pytam, ale nie mogę się już doczekać!^^
OdpowiedzUsuńNie zaczęłam, ale jeśli będę miała wenę, to fakt ile już napisałam, nie będzie miał znaczenia.
Usuńależ nas rozpieszczasz z tymi rozdziałami! skąd Ci tyle weny przychodzi, to ja nie wiem... ale jestem bardzo zadowolona ^^
OdpowiedzUsuńTAK! nareszcie Kibum zaczyna zdawać sobie sprawę, że coś w jego związku jest nie tak. jak tak dalej pójdzie, to w końcu ze sobą zerwą i Kibuma zaczną dręczyć wątpliwości "a może", "a gdyby". dalej mnie nęka co skłoniło Jonghyuna do zerwania i co się z nim działo potem. no i co się będzie działo teraz, oczywiście
uwielbiam takiego zbulwesrowanego i zdesperowanego Taesia, ach~ szkoda tylko że Minho w ogóle zapomniał o swoich uczuciach. potrzebuję więcej 2minowej miłości *@* no i oczywiście paringu OnewxSooyoung bo zapowiada się cudownie.