czwartek, 18 lipca 2013

Nikt nie jest do końca taki, jakim się nam wydaje.

          Operacja mamy przebiegła pomyślnie. Przespałem przy jej łóżku, na wpół siedząco, całą noc. Rankiem wypiłem z Chujin kawę a potem musiałem ponownie spotkać się z Jonghyunem. Okazało się, że wybiegając wczoraj z biura, zabrałem wraz ze swoimi rzeczami, jego telefon.
Wyszedłem przed szpital, gdzie chłopak miał podjechać samochodem aby odebrać swoją zgubę. Czekając na parkingu, poczułem wibracje w dłoni. Odruchowo otworzyłem wiadomość, która przyszła na jego telefon myśląc, że to sms od niego. Jak wielkie było jednak moje zdziwienie, kiedy okazało się, jak bardzo się myliłem.
Gdy usłyszałem dźwięk hamowania tuż przy moich stopach, wciąż wpatrywałem się w wyświetlacz analizując to, co przed chwilą przeczytałem.

Chyba znów mam TEN problem. Możesz dziś do mnie wpaść? Onew też będzie. Obiecał Sooyung spotkanie z Taeminem.

27.09.2013; 9:11;  Od: Minho

Zacisnąłem dłonie w pięści. Miałem wrażenie, że całe moje ciało zaczyna się gotować. Kiedy usłyszałem wysiadającego z samochodu Jonghyuna, podniosłem na niego swoje spojrzenie. Czułem przepełniającą mnie wściekłość.
- Ty idioto! – wrzasnąłem, podbiegając do niego i uderzając dłonią, w której trzymałem telefonem, o jego klatkę piersiową.
Złapał urządzenie, kiedy wypuściłem je z uścisku, nic nie rozumiejąc.
- Co z tobą? - spytał zaskoczony.
- Co ze MNĄ!? - syknąłem podniesionym głosem. - Co z TOBĄ!  Gdzie do cholery jest Taemin!?
Teraz już go oświeciło. Spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu, po czym ponownie zmierzył się z moim, wyprowadzonym z równowagi wzrokiem. Chyba nie wiedział, co powiedzieć, bo przez moment się zastanawiał. Po chwili, zaskoczenie malujące się na jego twarzy, przybrało raczej stonowany wyraz.
- Pomijając to, że czytasz moje wiad..
- Myślałam, że to sms od ciebie! - krzyknąłem, chociaż nie wiedziałem, po co się w ogóle tłumacze. - Skąd miałem wiedzieć, że przy okazji jego czytania okażesz się podłym kłamcą!
- Nie okłamałem cię. O nic nie pytałeś.
Był irytująco opanowany. A ja prawie skakałam w miejscu z roznoszącej mnie furii.
- Co z tego!? Powinieneś był mi powiedzieć! Przecież wiesz, że Taemin to mój przyjaciel!
- Do tej pory jakoś się nie interesowałeś jego zniknięciem...
- Dobrze wiesz, że byłam zajęty operacją mamy! Poza tym Chujin powiedział, że być może nie odbiera moich telefonów, bo chce się trochę w spokoju zaaklimatyzować!
- Jego złote rady... - przewrócił oczami.
- Nie zmieniaj tematu! - warknąłem.
- Możesz się uspokoić? - spytał retorycznie.
- Nie mogę! - złapałem go dłonią za brzeg koszuli, przyciągając do siebie. - Masz mnie natychmiast zabrać do Taemina i powiedzieć co się takiego wydarzyło, że jest z Minho!
Popatrzył na moją rękę a następnie w moje oczy.
- Muszę to najpierw przedyskutować - spuentował.
Miałem wrażenie, że za chwile oszaleje.
- Z kim!? Z Minho!? Chyba żartujesz!
Wyrwałem mu telefon z ręki, zanim zorientował się, że chce to zrobić.
- Oddaj mi go! - krzyknął zaskoczony.
- Nie mam mowy!
Zacząłem uciekać, próbując wybrać w pośpiechu numer Choi. Jednak Jonghyun szybko mnie dogonił. Objął mnie od tyłu rękami, uniemożliwiając dalsze manewry telefonem.
- Puść mnie! - krzyknąłem.
- Przestań robić sceny!
Jego głos nie był karcący. Raczej uspokajający. Wyrwałem się z jego uścisku i obróciłem do niego przodem, robić 3 kroki do tyłu.
- Przestanę jak zabierzesz mnie do Taemina!
Zapadła cisza. Przez chwile mierzyliśmy się wzrokiem. Miałem wrażenie, że gdyby to było możliwe, moje oczy mogłyby teraz zabić. To było zaskakujące, ale po parunastu sekundach Jonghyun się poddał. Westchnął i wyprostował, wkładając dłonie do kieszeni swoich spodni. To był pierwszy raz, kiedy wygrałem z nim w bitwie na spojrzenia. Do tej pory to zawsze ja byłem tym, który ulegał.
- W porządku - powiedział spokojnie. - Daj mi ten telefon a ja zadzwonię do Minho i zapytam, gdzie jest.
Zwęziłem spojrzenie.
- Nie blefujesz? - spytałem ostrożnie.
- Nie tym razem.
To nie było tak, że mu uwierzyłem. Raczej nie miałem innego wyboru. Niepewnie wyciągnąłem w jego stronę urządzenie. Odebrał je równie ostrożnie, jakby zastanawiał się, czy nie zacznę za chwile znowu krzyczeć. Po czym odszedł na bok i zamienił z kimś krótką rozmowę. Niestety nie usłyszałem z niej ani słowa. Nie miałem pewności, czy Jonghyun powiedział mi prawdę. Mimo jego zapewnienia, wciąż byłem sceptycznie nastawiony do tego, czy mogę mu zaufać.
- Ok - powiedział, stając ponownie naprzeciw mnie.
- Co ok?
- Wsiadaj do samochodu. Zabiorę cię tam gdzie chcesz.
Popatrzyłam na jego auto, po czym ponownie na niego.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę i nie wywieziesz mnie Bóg wie gdzie i tam nie uciszysz, razem z Minho?
Dobra, to co powiedziałem podchodziło pod tani kryminał. Ale to chyba normalne, że podejrzewałem także takie warianty jego wątpliwej pomocy? Jonghyun przewrócił oczami, po czym spojrzał na mnie swoim pewnym siebie, choć chłodnym spojrzeniem.
- Gdybym chciał cię gdzieś wywieźć i zrobić ci tam to, cokolwiek bym chciał, już dawno bym to zrobił.
Poczułem się dziwnie spięty, kiedy to powiedział. Szczególnie, że zabrzmiało to dość dwuznacznie. Odwróciłem wzrok.
- Widzisz? - skomentował. - Potrafisz się uspokoić jeśli chcesz.
Nie skomentowałem jego próby sprowokowania mnie.
- W porządku - zgodziłem się. - Ale po drodze masz mi wyjaśnić wszystko. I to ze szczegółami.

***

Dom Państwa Lee wyglądał jakby przeszedł po nim huragan. Policja przeczesała go wzdłuż i wszerz. Widziałem smutną twarz Sooyung, która stawiała niepewnie kroki, uważając aby na niczym nie stanąć. Podeszła do kominka i przejechała palcami po rodzinnej fotografii, która na nim stała.
- Może nie powinniśmy byli tu jednak przyjeżdżać? - powiedziałem, widząc jej minę.
Pokręciła głową, odwracając się do mnie.
- Nic mi nie jest - odparła. - Na piętrze jest gabinet ojca. Wszystko, co było związane z jego pracą, trzymał w tamtym miejscu.
Nie patrząc, czy za nią idę, weszła po schodach i skierowała się do pierwszego z pokoi na piętrze. Gabinet Pana Lee był dość duży i panował w nim równie wielki bałagan, jak w pozostałej części domu.
- Myślisz, że policja nie znalazła już wszystkiego, co się dało?
Przeszła wzdłuż jednaj ze ścian, po czym podeszła do sporej długości meblościanki z książkami. Przejechała po nich dłonią i zatrzymała się na jednej z tych mniejszych. Wyciągała ją i otworzyła. Ku mojemu zdziwieniu w środku znajdował się kluczyk.
- Skąd wiedziałaś? - zdziwiłem się.
- Możesz przesunąć te półkę? - spytała, wskazując na jedną z szafek.
Uczyniłem to, o co mnie porosiła i zaskoczony, odkryłem za nią prawie niewidoczny otwór na zamek, wbudowany w ścianę. Sooyung otworzyła małą skrytkę i wyciągnęła z niej plik dokumentów oraz notatek.
- Kiedyś widziałam jak ojciec chowa tu jakieś rzeczy - odpowiedziała na moje wcześniejsze pytanie. - Teraz będziemy musieli to zwyczajnie przestudiować. 
Włożyła papiery do torebki i spojrzał na mnie niepewnie, zza swoich długich rzęs.
- Mogłabym zabrać ze swojego pokoju trochę ubrań?
- Jasne - przytaknąłem. - Jak już skończysz, mam dla ciebie pewną niespodziankę.
- Niespodziankę?
Zmrużyła lekko oczy w słodki sposób.
- Rozmawiałem z Minho. Możesz dziś zobaczyć się z Taeminem.
Jej usta otworzyły się w szerokim uśmiechu. Przemierzyła odległość między nami i zanim zdążyłem zdać sobie sprawę z tego, co chce zrobić, jej ręce oplotły moje ciało, w delikatnym uścisku. Moje serce natychmiast stanęło w miejscu. Poczułem dotyk jej uśmiechniętych ust na moim ramieniu i dłoni na moich plecach. Tuż przy moim policzku, kosmyki jej gęstych, czarnych włosów, zetknęły się z moim policzkiem. Jej subtelny zapach, pomieszany z moim żelem pod prysznic, przenikał mnie na wylot swoją intensywnością. To nie był pierwszy raz, kiedy ktoś mnie przytulał. Jednak, nigdy nie czułem się tak jak teraz. Dumny i szczęśliwy. I to szczęśliwy nie z własnych korzyści a czyimś radosnym uczuciem. Czułem jej dotyk, aż po końce moich placów. Po najgłębsze zakamarki mojego umysłu. Była ciepła. Krucha. Wesoła. Jakbym dał jej gwiazdkę z nieba. Najpiękniejszy prezent na święta.
Kiedy zdała sobie sprawę z mojej zaskoczonej reakcji, speszona, odsunęła się ode mnie nieznacznie. Założyła włosy za ucho i spuściła lekko wzrok, uśmiechając się zawstydzona. 
- Przepraszam - powiedziała cicho. - Nie powinnam była. Po prostu... to z radości. Dziękuje.
Wiozłem oddech, mogąc ponownie oddychać. Spojrzałem jej w oczy.
- W porządku. Nie musisz przepraszać.
Kiedy ona również podniosła na mnie wzrok, jej pogoda twarz sprawiła mi ponowny ucisk na sercu. Złapałem się na tym, że zaczynam zauważać w niej coraz więcej nowych szczegółów. Potrafiłem zdefiniować kolor jej ust. Był identyczny jak ten, który posiadły kwitnące drzewa wiśni. Mogłem z zamkniętymi oczami określić odcień i głębokość tonu, niebieskiego koloru jej oczu. To wszystko, co w niej widziałem sprowadzało się jednak do jednego.
-  Biegnij się spakować - powiedziałem przyjaźnie.
Kiwnęła głową i wyszła do swojego pokoju. Usiadłem na fotelu przy biurku i spojrzałem przez okno.
Kiedy szkoliłem się do zawodu policjanta, dużo mówiono nam o uczuciach. O tym, że podczas tej pracy, niejednokrotnie znajdziemy się w bardzo różnych sytuacjach. Jednak do każdej z nich, czy była to tragedia, smutek, płacz, czy radość, zawsze istniała jedna uniwersalna zasada. Nie wolno angażować się uczuciowo w swoje zadania. Jasne. Należy posiadać współczucie, lojalność i życzliwość. Jednak nie należy przekraczać granicy, która zaczyna nas kwalifikować jako kogoś, kto już nie jest w tej sprawie tylko postronną osobą. To tak jak z lekarzami. Emocjonalne przywiązania do pacjenta może sprawić, że jeden mały błąd, potrafi zaważyć na ich życiu.
Nie mogłem zakochać się w Sooyung. Jednak nie tylko dlatego, że byłem policjantem zaangażowanym w sprawę jej ojca. Dziś zrozumiałem, że ona mi ufa. To ciepło, którym mnie obdarowała, pokazywało mi jasno, że traktuje mnie jak kogoś, kto jest jej opiekunem. Przyjacielem. Bezpieczeństwem. Czymś, co próbowała zastąpić w luce, jaką zapewniali jej do tej pory rodzice. Gdybym teraz okazał jej całkiem inne uczucia jakie do niej żywię, to złamałoby jej wiarę ostatecznie.
Westchnąłem. Miałem wrażenie, że teraz rozumiem Minho, choć do tej pory tego nie potrafiłem. Nie wiedziałem jednak, jak on to robił, że mimo emocji jakimi był zaangażowany w sprawę Lee, wciąż umiał być opanowany, obojętny i potrafił to wszystko co wewnątrz czuje, zamrozić w sobie.

***

Kiedy obudziłem się rano, przepełniał mnie spokój. Moją twarz owiewała lekka bryza wiatru. Okno w pokoju musiało być uchylone. Czułem na policzku przyjemny materiał poduszki i delikatny dotyk promieni słonecznych, na moich nie okrytych kocem, częściach ciała. Było mi kojąco. Chciałem aby ta chwila trwała wiecznie. Aby to poczucie bezpieczeństwa, spokoju i łagodności, trwało już zawsze. Nie chciałem się budzić i stawiać kolejny raz czoło rzeczywistości. Poza tym nie wiedziałem co ujrzę, kiedy otworzę oczy. Bałem się zobaczyć teraz Minho. Poranne rozrzewnienie sprawiało, że byłem bezbronny jeśli chodzi o panowanie nad emocjami. Nie chciałem żeby widział, że się boje, albo jak się czuje, po moich wczorajszych rozmyślaniach, które tak naprawdę nie powinny były w ogóle zaistnieć w mojej głowie.
Niepewnie otworzyłem powieki. Na moje szczęście Minho wstał przede mną. Zauważyłem też, że nie mam już na nadgarstku kajdanek. Dotknąłem opuszkami palców miejsca, w którym się wcześniej znajdowały. Serce momentalnie podeszło mi do gardła, kiedy przypomniałem sobie w jakiej pozycji zasnąłem. Miałem nadzieje, że kiedy Minho rano wstał, moja dłoń nie znajdowała się już spleciona razem z jego.
Rozejrzałem się po pokoju. Za dnia wydawał mi się zwykłym pomieszczeniem a nie azylem zimnego policjanta. Przypominał mi dawny pokój chłopaka. Był w dużej mierze biały, czysty  i pachniał Minho... Zagryzłem wargę, odpędzając od siebie te ostatnią myśl.
W pewnym sensie fakt, że znalazłem coś, co przypominało dawnego Minho, trochę mnie uspokajał. Może nie wszystko w środku niego zmieniło się na nowe? Może gdzieś daleko wewnątrz, jest jeszcze ta sama osoba, którą był dawniej?
Podniosłem się z pozycji leżącej i poprawiłem dłonią włosy. Za długie rękawy koszulki chłopaka, lekko mi to uniemożliwiły. W niektórych jego ubraniach wyglądałem komicznie. Chociażby teraz. Miałem nadzieje, że w akcie współczucia (którego właściwie aktualnie nie posiadał), uprał ze swoimi rzeczami, także moje. Ostrożnie wyszedłem z łóżka i cicho skierowałem się do salono-kuchni. Spostrzegłem, że Minho coś smaży. Wyglądał spokojnie, ale jak zwykle się nie uśmiechał. Już nie raz złapałem się na tym, że doszukuje się u niego tego rodzaju ekspresji. Może zwyczajnie nie potrafiłem dopuścić do siebie, że już jej nie okazuje.
Nie wiedziałem co powiedzieć, aby zauważył, że już nie śpię. Podniosłem parę razy dłoń do ust, dotykając materiałem rękawa ust i próbując coś wymyślić. Aż w końcu, nie zauważając obok siebie książki leżącej na stoliku, strąciłem ją przypadkowo na ziemie. Minho podskoczył, obracając się momentalnie w moją stronę razem z patelnią a ja zawisłem przerażony, na wpół schylając się po powód hałasu. Nasze spojrzenia się spotkały. Zamarłem. Miałem wrażenie, że za chwile się przewrócę jeśli zostanę w takiej pozycji. Jednak Minho, choć wyraźnie zaskoczony, szybko się opanował i odwrócił ponownie do mnie plecami. Nie przytrzymywany już siłą jego wzorku, upadłem na kolana. Coś w jego zachowaniu sprawiło jednak, że mimo strachu, poczułem się zaintrygowany. Nie nakrzyczał na mnie, ale zwyczajnie zignorował moje skradnie się. To już coś.
- Na pralce są twoje ubrania. - powiedział obojętnie. - Za chwile będziesz miał gościa.
- Gościa? - spytałem zdezorientowany.
- Idź się przebrać.
Nie chciałem go denerwować i ponownie zadawać pytania. Poszedłem do łazienki aby się umyć. Byłem ciekaw, o kim mówił Minho. Może miał na myśli Sooyung? Kiedy o niej pomyślałem, bałem się wyobrażać sobie jak ona się teraz czuje. Miałem nadzieje, że Onew był dla niej chociaż w małym stopniu miły.
Założyłem swoją koszulkę i rurki czując, że własne ubrania, dodają mi trochę utraconej wolności. Kiedy wyszedłem z łazienki, na stoliku stał talerz z jedzeniem. Minho nie było w mieszkaniu. To dziwne, że zostawił mnie samego. Był aż tak bardzo przekonany, że nie będę próbował uciec? A może wyszedł na spotkanie tej osobie, o której wspominał wcześniej?
Poczułem się głody. Usiadłem na kanapie. Chciałam chociaż przez chwile, w spokoju, zjeść śniadanie.

***

Miałem kompletny mentlik w głowie. To, co opowiedział mi Jonghyun o Taeminie, było takie pokręcone, że w ogóle nie wiedziałem, co tym myśleć. Poza tym, to mogła być tylko jego, pokręcona, subiektywna wersja.
Kiedy wjechaliśmy na podziemny parking, domniemanego domu Minho, już z daleka ujrzałem postać w ciemnej koszulce i równie ciemnych spodniach. Miałem wrażenie, że usta same otwierają mi się ze zdziwienia. Nigdy w życiu nie powiedziałbym, że ktoś taki jak Minho, może wyglądać tak przerażająco. Zimno, obojętność i coś na znak izolacji, aż biły od jego osoby.
- Kto to jest? - spytałem zaskoczony, kiedy dojeżdżaliśmy do chłopaka.
- Nie poznajesz? Minho.
- No widzę - powiedziałem sarkastycznie. - Pytam, co z nim nie tak?
- Bądź miły - powiedział Jonghyun, parkując. - To od niego zależy, czy zobaczysz Taemina.
Kiedy stanęliśmy, wysiadłem niepewnie z samochodu. Kim dołączył do mnie po chwili. Gdy spojrzałem Minho w oczy miałem wrażenie, że jego ponure spojrzenie wręcz przeszywa na wylot. Chłopak wydawał mi się obcy i nieprzewidywalny. Odruchowo przysunąłem się bliżej Jonghyuna. Chociaż po przemyśleniu, on również nie był kimś komu można było ufać...
- Witaj Kibum - powiedział oficjalnie.
Popatrzyłem na niego sceptycznie.
- Cześć...?
- Minho - powiedział Jonghyun. - Powinienem był bardziej uważać.
- W porządku - uspokoił go. - Już wszystko wytłumaczyłeś.
Spojrzałem na nich i zachodziłem w głowę, kiedy ta dwója się niby zaprzyjaźniła?
- Jonghyun wytłumaczył ci jaka jest sytuacja... Taemina? - spytał Minho.
Imię moje przyjaciela wymówił z jakimś dziwnym, ciężkim akcentem.
- Pokrótce.
- Więc dodając szczegóły, kiedy już zaprowadzę cię do niego, niczego nie próbuj. Żadnego uciekania, czy szalony pomysłów, typu próby napaści na mnie. Telefon - wyciągnął do mnie swoją dłoń.
Swoimi ostatnimi słowami przekonał mnie, że na pewno nie był tym, kogo znałem w przeszłości.
- Jesteś chory... - powiedziałam machinalnie.
Niechętnie spełniłem jego rozkaz. Patrząc na niego, bałem się wejść na górę i zobaczyć Taemina. Nie miałem bladego pojęcia, co Choi mógł mu zrobić. Nienawiść w jego spojrzeniu sprawiała, że był bardziej niebezpieczni niż ci wrogowie Lee, o których opowiadał mi Jonghyun.
- Za mną - rzucił Minho.
Wjechaliśmy windą na wyżej położone piętro budynku. Za nim weszliśmy do środka jego mieszkania, chłopak rzucił mi jeszcze zimne spojrzenie, które chyba miało mi przypomnieć, jego idiotyczne zasady. Jednak gdy otworzył drzwi a ja zobaczyłem Taemina, miałem już gdzieś jego reguły.

***

Kiedy skończyłem jeść i usłyszałem przekręcający się zamek w drzwiach, poczułem się lekko spięty. Aczkolwiek, gdy moim oczom ukazał się Kibum, nie wiedziałem czy jestem bardziej zszokowany, szczęśliwy czy przestraszony. Chłopak nawet dobrze mi się nie przyjrzał a już trzymał mnie w swoich objęciach.
- Boże, Taemin! - krzyczał.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Nie miałem pojęcia skąd on się nagle tu wziął. Kiedy mnie wreszcie puścił, spojrzał mi w oczy, po czym przeniósł wzrok na Minho.
- Chce z nim porozmawiać - powiedział stanowczo. - W cztery oczy.
- Nie ma mowy - odpowiedział mu równie pewnie Choi.
Kibum mnie zaskoczył. Byłem zdziwiony jego pewnością siebie względem niego. Wydawał się bez problemu ignorować jego nową osobowość.
- Nie wmawiaj mi głupot. Gdybym Taemin był teraz w więzieniu a ja spotkałbym się z nim podczas odwiedzin, mógłbym mu powiedzieć co tylko bym chciał.
Minho został wyraźnie zbity z pantałyku jego argumentem. Łał. Kibum był dobry w tym, co robił. Choi nie potrafiąc mu nie przyznać racji, niechętnie się poddał.
- Będziemy obok - zaznaczył.
Kiedy razem z Jonghyunem wchodzili do jego pokoju, chłopak lekko przymknął drzwi. Wiedziałem jednak, że zrobili to dla własnych korzyści a nie po to, aby dać nam trochę prywatności.
Rozmawialiśmy ściszonym głosem. Opowiedziałem pokrótce Kibumowi o tym, co się wydarzyło przez ostatnie dni. Kiedy skończyłem, był przerażony.
- Wyglądasz kiepsko - powiedział zmartwiony. - Jesteś kompletnie zgaszony.
- Też byś był, gdybyś nie widział, czy możesz jeszcze wierzyć, że jutro może być choć trochę lepsze niż dzisiaj.
- I jeszcze Minho... To przerażające. Jak ktoś może się tak zmienić.
Przytuliłem policzek do podciągniętych pod siebie kolan.
- To moje wina Kibum. Gdybym go nigdy nie poznał, może wszystko wyglądałoby teraz inaczej.
- To nie prawda - zaprzeczył Key. - To, że los was kiedyś ze sobą spotkał a także to, że twój ojciec zrobił to jego ojcu.. Nie możesz brać za to odpowiedzialności.
- Być może - powiedziałem zrezygnowany. - Ale to nie zmienia faktu, że teraz jestem tutaj. Przetrzymywany w jego mieszkaniu. Przetrzymywany przez osobę, która nienawidzi mnie i całej mojej rodziny. Osoby, która najchętniej widziałaby jak cierpię razem z nią. Cokolwiek się dalej nie stanie, zakończenie jest tylko jedno. Na koniec i tak będę czuć ból. Nikt z nas nie ucieknie przed tą zemstą. To pokuta. I jakkolwiek ona w rezultacie będzie wyglądać, nie uniknę chociaż jednego, bolesnego, pieczętującego to wszystko skutku.
Potrząsnął mną.
- Nie możesz się poddawać! To wszystko nie musi się tak skończyć!
Pokręciłem głową.
- Nie poddałem się. Po prostu stwierdziłem to, co nieuniknione.
- Gdzie jest ten Taemin z przed tygodnia? - spytał. - Ten, który potrafił stanąć twardo na ziemi i nie dawał sobą pomiatać?
- Zdał sobie sprawę z prawdy.
Położył dłoń na moim kolanie.
- Jak mogę cię pocieszyć?
Uśmiechnąłem się lekko.
- Opowiedz mi, co u ciebie. Dlaczego przyjechałeś z Jonghyunem?
Jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Musiałem poruszyć drażliwy temat.
- Nie mów mi, że wy znowu... - zacząłem.
- Jasne, że nie! - zaprzeczył.
Kiedy dostałem kilkuminutowy monolog, o nowej sytuacji życiowej Kibuma zrozumiałem, że on również nie miał w tej chwili łatwo.
- Z twoją mamą już wszystko w porządku? - spytałem, po chwili.
- Tak. Odpoczywa teraz po zabiegu.
Kibum zastanowił się przez moment, po czym popatrzył na mnie konspiracyjnie.
- Jeśli chcesz mogę ci pomóc się jakoś stąd wydostać.
- Już raz miałem sytuacje, w której mogłem uciec. Po przemyśleniu tego wszystkiego, to chyba nie jest najlepsze wyjście z tej sytuacji. Poza tym co zrobiłbym z Sooyung? Mam ją skazać na wieczną ucieczkę? Nie mogę. Muszę zostać jak najbliżej tej sprawy, aby w razie czego, nakierować ją na właściwy tor. Ten, który będzie dla niej najbezpieczniejszy.
- Ten drugi policjant, ufasz mu? W końcu to facet a ona jest śliczna.
- Nie ufam mu. Jednak nie wydawał się być gorszy niż to, co mogłoby ją spotkać bez jego ochrony.
- A Minho? - spojrzał na mnie niepewnie.
- Co z nim?
- Jak się czujesz, musząc przebywać z nim po tak długim czasie?
Spuściłem wzrok.
- Nie czuje nic, poza lękiem przebywania z kimś, kto mnie nienawidzi. Nie martw się Kibum. To nie jest Choi Minho, w którym byłem zakochany w przeszłości. To zupełnie inna osoba. Dlatego nie porusza mnie w żadnym aspekcie związanym z tym, co przez niego przeżyłem. 
Kłamałem. Choć nie do końca. To prawda. Długo szukałem w nim oznak, które pokazałby mi, że wewnątrz tej zimnej osoby, jest dawny Minho. Jednak to było jasne, że ta osoba mimo, że posiadała ciało Minho, nie ma w sobie nic z jego prawdziwej natury. Innym tematem jest to, że z kolei moje ciało i umysł, nie potrafiły jeszcze tego zrozumieć.
Nie wie, o czym rozmawiali Jonghyun i Minho. Wciąż tajemnicą pozostawało dla mnie to, w jaki sposób rozpoczęła się ta ich dziwna więź. Jednak po jakiejś godzinie, oboje opuścili pokój i wyglądali, jakby rozmawiali raczej o czymś lekkim. Jonghyun powiedział Kibumowi, że dzwoniła jego siostra i chce aby przyjechał dziś do niej wieczorem, aby zobaczyć jak wstępnie wygląda sukienka, którą zaprojektował.  Key nie wyglądał na zachwyconego swoim zadaniem, ale nieukrywany przekaz Minho, że godziny odwiedzin się skończyły, musiał opuścić jego mieszkanie.
- Coś wymyśle żeby was z tego wyciągnąć - powiedział jeszcze za nim wyszedł.
Poczułem się sto razy bardziej samotny niż byłem, kiedy drzwi się za nim zamknęły.

***
Parę godzin później miałem kolejną wizytę. Tym razem, ku mojej wielkiej radości, była to Sooyung.
- Jak się czujesz? - spytałem, kiedy usiadła na przeciw mnie.
Uścisnąłem jej dłoń, a ona uśmiechnęła się promiennie.
- Nic mi nie jest. Za to ty jak zwykle wyglądasz mizernie - mówiąc to, rzuciła nieprzyjemne spojrzenie Minho, który stał w części kuchni, razem z Onewem i "niby" nie słuchał naszej rozmowy.
Tym razem nie miał już zamiaru pozwolić nam zostać samym. Jak to ujął, oboje moglibyśmy coś razem zaplanować. Uważnie zlustrowałem wzrokiem Onewa. Po wcześniejszej uwadze Kibuma na jego temat, zacząłem się zastanawiać, czy nie ma w tym jakiejś prawdy. Kiedy moje i jego spojrzenia się spotkały, przybrałem pewny siebie wyraz twarzy.
- A jak traktuje cię Onew - powiedziałem do Sooyung, wciąż patrząc mu w oczy.
Moje pytanie zaskoczyło wszystkich w pomieszczeniu. Jednak nie dbałem o to, czy było taktowne, albo dozwolone.
- Jest bardzo miły - powiedziała.
Nie wyglądała jakby kłamała. To trochę mnie uspokoiło.

***

- Komendant mówił, że wciąż nie mają śladu ani Lee ani jego wspólników.
Minho nie spodobało się to, co mu oznajmiłem. Zwęził spojrzenie, nie spuszczając go z Sooyung i Taemina.
- Wszystko w porządku? - spytałem.
- Tak.
- A nie wygląda.
- Po prostu jestem zmęczony - popatrzył na mnie. - Jesteś dla niej... miły?
Wzruszyłem ramionami, lekko speszony.
- Co z tego.
- Tylko miły, czy bardzo miły? - drążył swoim oschłym tonem głosu.
- Minho, daj spokój. Powiedziałem ci już, że nie będę brał udziału w twojej krwawej krucjacie na rodzinie Lee.
Założył dłonie na piersi.
- Lubisz ją.
Obróciłem się do niego zdezorientowany.
- Nie!
Mój krzyk zwrócił uwagę rodzeństwa Lee. Popatrzyli na mnie, Sooyung lekko rozbawiona, a Taemin raczej zniesmaczony. Uśmiechnąłem się głupio i odwróciłem do nich plecami. Po chwili usłyszałem, że znowu rozmawiają. Spojrzałem kontem oka na Minho. Nie wyglądał zbyt przyjaźnie.
- Wiesz kogo lubisz? - spytał.
- Mówiłem, że jej nie lubię... Ach - podrapałem się po głowie. - Po prostu jestem dla niej miły.
Przeszył mnie wymownym spojrzeniem.
- Nie możesz mnie osądzać - zaprotestowałem. - Ty sam...
- Nie - przerwał mi. - Mylisz się.
Przewróciłem oczami.
- Jak chcesz - wzruszyłem ramionami.
- Nie daj się zwieść pozorom - przestrzegł mnie, kończąc te rozmowę. - Nikt nie jest do końca taki, jakim się nam wydaje.

***

Osoby szyjące, dobrze wykonały swoja robotę, w tak krótkim czasie. Suknia Jungah wyglądała tak, jak ją zaprojektowałem. Była długa, w kolorze białym, gdzieniegdzie wpadającym w srebrny. Kiedy Junhah ją na siebie założyła, przybrała dużo bardziej zmysłowy wyraz. O taki efekt mi chodziło. Długie rękawy z prawie przeźroczystego materiału i delikatne akcenty na całości materiału, przypominające prószący śnieg, wyglądały na niej idealnie. Sama zainteresowana wydawał się również być zadowolona z efektu. Okręciła się przede mną  i podeszła do dużego lustra.
- Jak wyglądam? - spytała, przenosząc na mnie wzrok.
- Pięknie - odpowiedziałem, zgonie z prawdą.
- Masz racje - uśmiechnęła się zalotnie.  
Wyglądała na szczęśliwą. Zupełnie tak, jak każda zakochana panna młoda. Byłem tym trochę zaskoczony.
- Nie wiedziałem, że aż tak bardzo pochłonie cię ten ślub - powiedziałem. - Myślałem, że traktujesz to raczej jako formalność.
Posłała mi zadziorne spojrzenie i podeszła bliżej mnie.
- To prawda - zgodziła się. - Jednak dlaczego mam nie mieć z tego przy okazji jakiejś frajdy? Każda kobieta marzy o tym, żeby pewnego dnia, w białej sukience, przejść z tej niezbyt długiej drogi do ołtarza, na te dużo dłuższą - ścieżkę swojej przyszłości.
Ponownie się uśmiechnęła i obeszła mnie dookoła.
- A ty? - spytała.
- Ja?
Stanęła tuż przede mną i popatrzyła mi prosto w oczy.
- Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość?
- Nie myślałem o tym.
- Nie wierze. Chociaż szczerze mówiąc, w tej chwili twoja przyłoić wydaje mi się na tyle straszne, że też bym o niej nie chciała myśleć.
Zwęziłem spojrzenie.
- Co masz na myśli?
- Jak to będzie wyglądać.. - rozmarzyła się. - Sądzę, że za 10 lat będziesz wiódł nudne życie ze swoim lekarzykiem. Bez szaleństw, wieczorami po pracy, będziecie chodzić do sklepu po zakupy na następny dzień. Potem sporadycznie, raz na tydzień, będziecie uprawiać grzeczny sex, na który już po tym czasie i tak stracisz ochotę, bo nie da się w nieskończoność udawać uczucia. W końcu odkryjesz, że czegoś ci brakuje i albo zaczniesz go zdradzać albo zamkniesz się w sobie i nieszczęśliwy, będziesz to znosić do końca życia. Jak to brzmi, Kim Kibum?
Odwróciłem wzrok.
- To tylko twój własny scenariusz - sprostowałem, jednak to co powiedziała, bardzo mnie w środku poruszyło. - Jeśli nic więcej ode mnie nie chcesz, to już pójdę.
- Pamiętaj. Po jutrze jest wielki dzień. Nie może cię na nim zabraknąć. Może chcesz zaproszenie z osobą towarzyszącą? - spytała kpiąco.
- Nie dziękuje.
- Ale ty będziesz? Nie możesz ominąć debiutu swojej sukni ślubnej.
- Przyjdę. Jednak tylko dla tej chwili.
- W porządku.
Chciałem już wyjść, jednak ona zatrzymała mnie na chwile, swoimi ostatnimi słowami.
- Jeszcze tylko jedno - rzuciła, a jej głos zabrzmiał bardzo poważnie. - Powiedziałam ci, że nie da się w nieskończoność udawać uczucia. Jednak to nie wszystko. Nie tylko tego nie da się z nim robić wiecznie. Bo widzisz Kibum, uczucia nie da się także przez całe życie ukrywać. Otwórz czasem szerzej oczy. Nikt nie jest do końca taki, jakim się nam wydaje.
_________
Data sms od Minho trochę z przyszłości, ale jako, że jest porą roku w opowiadaniu jest jako taka jesień, musiałam trochę przekombinować.

11 komentarzy:

  1. Hmmm hmmm...Minho mnie wkurza. Zirytował mnie strasznie tymi swoimi powiedzonkami do Onew, to, że Jinki lubie Sooyoung to nie jego sprawa -,-
    No i Jinki oczywiście będzie sobie teraz wmawiał, że nie może jej kochać...:<
    Hmm i te słowa Jung Ah, że nikt nie jest taki jak nam się wydaje są bardzo zastanawiające...w stosunku do Jonghyuna.

    Czekam na te Twoje ostre scenki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, wreszcie nowy rozdział^^ Ach, czekałam na niego z ogromną niecierpliwością<3 Nie zawiodłaś mnie, Anno!^^ Dalej nie mogę znieść nastawienia Minho do Taemina...;_; Jest taki zimny i...straszny... Ale mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży (bo ułoży, prawda?). Uuuf, Kibum w końcu dowiedział się, co się stało z Minniem. Teraz na pewnk będzie go wspierał. Od początku wiedziałam, że między Onew a Soo coś będzie, po prostu wiedziałam!^^ Strasznie się cieszę:) A Jonghyun... Hm, widać, że w głębi serca dalej coś czuje do Key. No i oczywiście vice versa<3 A, no i Jungah ma rację:> Hehehehehe... Jestę jasnowidzę:]
    No dobra, nie będę się rozpisywać. W skrócie - strasznie fajny i ciekawy rozdział. Czekam na kolejnu^^ Hwaiting!:*
    Pozdrawiam, Yuri:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, tu teliel. Tak tb dziwna i zdesperowana (ale to brzmii...) przepraszam za to coś, czym zaśnięciłam twoja skrzynkę na gg i wciąż mam jakąś cichą nadzieję, że mimo wszystko tego nie czytałaś. ^^" Obiecałam się jednak poprawić, i zacząć komentować (nawet tak bezsensownie jak teraz T_T)... Tak więc... Oto jestem! Heh. Twoje opowiadanie rozwija się w ciekawym kierunku, i wciąż się zastanawiam jak nim pokierujesz. Trochę przeraża mnie ten nowy Minho. O.O Tak trochę bardzo. Chciałabym przeczytać jakiś rozdział z jego perspektywy, bo jest naprawdę strasznie tajemniczy, i wg go nie rozumiem. Nurtuje mnie, co on teraz myśli, i co czuje w związku z Tae. No chyba, że to zabieg celowy, i muszę czekać. ;c Jedna rzecz nie daje mi spokoju, i chociaż ja się nie znam (dysortograf wyrażający się po polskiemu, wita) to chyba nie da się czuć "kojąco". Może chodziło ci o "ukojony"? A tak z innej beczki, wyjaśnisz kiedyś co się dokładnie stało, że Jjong tak nagle zmienił zachowanie względem Kibum'a? Cieszę się tą, odrobina szczęścia Jinki'ego i Soojung. Chociaż im się układa ^^ Mam nadzieję, że Onew nie zniszczy tego, przez swoje poczucie obowiązku i gadanie Minho (zły Minho, nie grzeczny chłopiec, ty psie ogrodnika ty! Może ty nie chcesz być szczęśliwy, ale innym nie zabraniaj!) czekam(niecierpliwie) na ciąg dalszy, i modlę się żeby ten mój "tfur" był mniej beznadziejny niż mi się wydaje. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sama zauważyłaś, nie pisze za wiele z perspektywy Minho, właśnie dlatego, że nie byłoby wtedy żadnej zabawy. Tajemnica tego, co tak właściwie siedzi mu w głowie, nie jest pokazana po to, aby pobudzić waszą (czytelników) wyobraźnie i napięcie oczekiwania kolejnych rozdziałów.

      Zagadkę Jonghyuna też wyjaśnię, ale... w swoim czasie.;)

      Usuń
    2. Matko, jak ja nie znoszę czekać... :( No ale, w Twoim przypadku, przynajmniej mam pewność, że warto. :)

      Usuń
  4. Hej, tak jak obiecałam zabieram się za komentowanie Twojej twórczości. Wprawdzie pisałam już, co myślę o postaciach w Twoim opowiadaniu, ale chętnie to powtórzę. Uwielbiam ich wielopoziomowość. Podoba mi się postać Minho, niby kreowany jest na zimnego drania, z bryłą lodu zamist serca, a tak naprawdę nie wiemy o nim wszystkiego, no i Jonghyun, który poświecił miłość, aby kogoś chronić. Oczywiście ciekawość mnie zżera, kogo i przed czym, lub kim, ale tutaj nie ma tak łatwo (w książce podglądam zawsze rozwiązanie zagadki, po czym wracam do czytanego tekstu;))
    Odnoszę wrażenie, że bohaterów łączy więcej niż sami są to sobie w stanie wyobrazić, to oczywiście moje subiektywne zdanie. Twoje opowiadanie czyta się jak dobry kryminał, nie wiadomo, co pojawi się w następnym zdaniu. Genialnie radzisz sobie z budowaniem napięcia.
    Zastanawia mnie, czym jest „TEN” problem u Minho, rozumieć to można w dwojaki sposób.
    Bardzo podobało mnie się to, co Junhah powiedziała Kibumowi, chodzi zarówno o perspektywę jego związku jak i fakt, że „Nikt nie jest do końca taki, jakim się nam wydaje”- święte słowa. Ona jest jak mały chochlik, była tylko w kilku scenach, a i tak wprowadziła sporo zamieszania.
    Z niecierpliwością czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa. Fajnie jest wiedzieć, że są osoby, które czytają fanfic, nie tylko dla tych dotykowych i sensualnych momentów.

      „TEN” problem, jak i wiele innych jak najbardziej wyjaśnię... w swoim czasie. ;)

      Usuń
  5. Bardzo fajnie ^^ z każdym kolejnym rozdziałam wzbudzasz we mnie coraz większą ciekawość. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. trochę mi zeszło, ale czytam od rana xdd"" bardzo zmieniłaś sytuacje z początku opowiadania, aż dziwie się, że to ma jakiś sens XDD ale póki jest 2min to mogę czytać dalej. generalnie te druga część jest ciekawsza, mniej banalna. poza tym w takiej sytuacji jakiej jest Tae bardziej prawdopodobne wydaje mi się ciągłe płakanie i depresja (no ale w sumie z takim Min pod jednym dachem mmm~). chyba teraz najbardziej podoba mi się kreacja (dam dam daaam) Jjonga. serio bardzo realistyczna postać~ generalnie czekam na kolejne części i powodzenia ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubie czytac twoje opowiadania! ^_* Omo wiem, ze za frekwencje dodawania komentarzy powinnam zostac przejechana walcem, no ale chyba mi wybaczysz, prawda? *puppyeyes*
    Trudno sie nie zgodzic z tym, ze wszystko zmienilo sie diametralnie, ale wg mnie dzieki temu ta historia jest naprawde ciekawa^o^ *i nie przewidywalna*!
    Omo w sumie nie moge uwierzyc w to, ze Minho jest takim zimnym draniem! Ale mam nadzieje, ze szybko nasz Taeminek to zmiekczy awwww..........*dobra Poli tylko sie nie rozstapiaj* ~~
    Minho ty palancie! Jak mozesz byc taki okrutny!! Bycie niewolnikiem zabola TTTT * mac mac* a mialobyc tak.pieknie XD

    OdpowiedzUsuń
  8. byłam dwa tygodnie na wczasach bez internetu, więc cudownie było przyjechać po dwóch tygodniach i trochę sobie poczytać :)
    no to tak. podoba mi się zmiana perspektyw. to pozwala się łatwiej wgłębić w psychikę bohatera, chociaż prowadzisz tę narracje na tyle umiejętnie, że zawsze pozostają jakieś tajemnice.
    podejście Minho do Taemina jest takie krzywdzące. jak się tak wczuć w Taemina to naprawdę jest mi go strasznie szkoda.
    ciekawe są momenty narracji Onew. chociaż trochę szybko mu poszło zainteresowanie się Sooyung jak dla mnie.
    Key. dużo się na niego zwaliło w krótkim czasie. ciekawa jestem jak wyglądają teraz jego rozmowy ze swoim oficjalnym chłopakiem.
    weny życzę i ładnej pogody na wakacje ;)

    OdpowiedzUsuń