Wyszedłem
przed szpital, gdzie chłopak miał podjechać samochodem aby odebrać swoją zgubę.
Czekając na parkingu, poczułem wibracje w dłoni. Odruchowo otworzyłem
wiadomość, która przyszła na jego telefon myśląc, że to sms od niego. Jak
wielkie było jednak moje zdziwienie, kiedy okazało się, jak bardzo się myliłem.
Gdy usłyszałem
dźwięk hamowania tuż przy moich stopach, wciąż wpatrywałem się w wyświetlacz
analizując to, co przed chwilą przeczytałem.
Chyba znów mam TEN problem. Możesz dziś do mnie wpaść? Onew też będzie.
Obiecał Sooyung spotkanie z Taeminem.
27.09.2013; 9:11; Od: Minho
Zacisnąłem dłonie w pięści. Miałem
wrażenie, że całe moje ciało zaczyna się gotować. Kiedy usłyszałem
wysiadającego z samochodu Jonghyuna, podniosłem na niego swoje spojrzenie.
Czułem przepełniającą mnie wściekłość.
- Ty idioto! – wrzasnąłem,
podbiegając do niego i uderzając dłonią, w której trzymałem telefonem, o jego
klatkę piersiową.
Złapał urządzenie, kiedy
wypuściłem je z uścisku, nic nie rozumiejąc.
- Co z tobą? - spytał zaskoczony.
- Co ze MNĄ!? - syknąłem
podniesionym głosem. - Co z TOBĄ! Gdzie
do cholery jest Taemin!?
Teraz już go oświeciło. Spojrzał na
wyświetlacz swojego telefonu, po czym ponownie zmierzył się z moim,
wyprowadzonym z równowagi wzrokiem. Chyba nie wiedział, co powiedzieć, bo przez
moment się zastanawiał. Po chwili, zaskoczenie malujące się na jego twarzy,
przybrało raczej stonowany wyraz.
- Pomijając to, że czytasz moje
wiad..
- Myślałam, że to sms od ciebie! -
krzyknąłem, chociaż nie wiedziałem, po co się w ogóle tłumacze. - Skąd miałem
wiedzieć, że przy okazji jego czytania okażesz się podłym kłamcą!
- Nie okłamałem cię. O nic nie
pytałeś.
Był irytująco opanowany. A ja
prawie skakałam w miejscu z roznoszącej mnie furii.
- Co z tego!? Powinieneś był mi
powiedzieć! Przecież wiesz, że Taemin to mój przyjaciel!
- Do tej pory jakoś się nie
interesowałeś jego zniknięciem...
- Dobrze wiesz, że byłam zajęty
operacją mamy! Poza tym Chujin powiedział, że być może nie odbiera moich
telefonów, bo chce się trochę w spokoju zaaklimatyzować!
- Jego złote rady... - przewrócił
oczami.
- Nie zmieniaj tematu! -
warknąłem.
- Możesz się uspokoić? - spytał
retorycznie.
- Nie mogę! - złapałem go dłonią
za brzeg koszuli, przyciągając do siebie. - Masz mnie natychmiast zabrać do
Taemina i powiedzieć co się takiego wydarzyło, że jest z Minho!
Popatrzył na moją rękę a następnie
w moje oczy.
- Muszę to najpierw
przedyskutować - spuentował.
Miałem wrażenie, że za chwile
oszaleje.
- Z kim!? Z Minho!? Chyba żartujesz!
Wyrwałem mu telefon z ręki, zanim
zorientował się, że chce to zrobić.
- Oddaj mi go! - krzyknął
zaskoczony.
- Nie mam mowy!
Zacząłem uciekać, próbując wybrać
w pośpiechu numer Choi. Jednak Jonghyun szybko mnie dogonił. Objął mnie od tyłu
rękami, uniemożliwiając dalsze manewry telefonem.
- Puść mnie! - krzyknąłem.
- Przestań robić sceny!
Jego głos nie był karcący. Raczej
uspokajający. Wyrwałem się z jego uścisku i obróciłem do niego przodem, robić 3
kroki do tyłu.
- Przestanę jak zabierzesz mnie
do Taemina!
Zapadła cisza. Przez chwile
mierzyliśmy się wzrokiem. Miałem wrażenie, że gdyby to było możliwe, moje oczy
mogłyby teraz zabić. To było zaskakujące, ale po parunastu sekundach Jonghyun
się poddał. Westchnął i wyprostował, wkładając dłonie do kieszeni swoich spodni.
To był pierwszy raz, kiedy wygrałem z nim w bitwie na spojrzenia. Do tej pory
to zawsze ja byłem tym, który ulegał.
- W porządku - powiedział
spokojnie. - Daj mi ten telefon a ja zadzwonię do Minho i zapytam, gdzie jest.
Zwęziłem spojrzenie.
- Nie blefujesz? - spytałem
ostrożnie.
- Nie tym razem.
To nie było tak, że mu
uwierzyłem. Raczej nie miałem innego wyboru. Niepewnie wyciągnąłem w jego
stronę urządzenie. Odebrał je równie ostrożnie, jakby zastanawiał się, czy nie
zacznę za chwile znowu krzyczeć. Po czym odszedł na bok i zamienił z kimś
krótką rozmowę. Niestety nie usłyszałem z niej ani słowa. Nie miałem pewności,
czy Jonghyun powiedział mi prawdę. Mimo jego zapewnienia, wciąż byłem
sceptycznie nastawiony do tego, czy mogę mu zaufać.
- Ok - powiedział, stając
ponownie naprzeciw mnie.
- Co ok?
- Wsiadaj do samochodu. Zabiorę
cię tam gdzie chcesz.
Popatrzyłam na jego auto, po czym
ponownie na niego.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz
prawdę i nie wywieziesz mnie Bóg wie gdzie i tam nie uciszysz, razem z Minho?
Dobra, to co powiedziałem
podchodziło pod tani kryminał. Ale to chyba normalne, że podejrzewałem także
takie warianty jego wątpliwej pomocy? Jonghyun
przewrócił oczami, po czym spojrzał na mnie swoim pewnym siebie, choć chłodnym
spojrzeniem.
- Gdybym chciał cię gdzieś
wywieźć i zrobić ci tam to, cokolwiek bym chciał, już dawno bym to zrobił.
Poczułem się dziwnie spięty,
kiedy to powiedział. Szczególnie, że zabrzmiało to dość dwuznacznie. Odwróciłem
wzrok.
- Widzisz? - skomentował. -
Potrafisz się uspokoić jeśli chcesz.
Nie skomentowałem jego próby
sprowokowania mnie.
- W porządku - zgodziłem się. - Ale
po drodze masz mi wyjaśnić wszystko. I to ze szczegółami.
***
Dom Państwa
Lee wyglądał jakby przeszedł po nim huragan. Policja przeczesała go wzdłuż i
wszerz. Widziałem smutną twarz Sooyung, która stawiała niepewnie kroki,
uważając aby na niczym nie stanąć. Podeszła do kominka i przejechała palcami po
rodzinnej fotografii, która na nim stała.
- Może nie powinniśmy byli tu
jednak przyjeżdżać? - powiedziałem, widząc jej minę.
Pokręciła głową, odwracając się
do mnie.
- Nic mi nie jest - odparła. - Na
piętrze jest gabinet ojca. Wszystko, co było związane z jego pracą, trzymał w
tamtym miejscu.
Nie patrząc, czy za nią idę,
weszła po schodach i skierowała się do pierwszego z pokoi na piętrze. Gabinet
Pana Lee był dość duży i panował w nim równie wielki bałagan, jak w pozostałej
części domu.
- Myślisz, że policja nie
znalazła już wszystkiego, co się dało?
Przeszła wzdłuż jednaj ze ścian,
po czym podeszła do sporej długości meblościanki z książkami. Przejechała po
nich dłonią i zatrzymała się na jednej z tych mniejszych. Wyciągała ją i
otworzyła. Ku mojemu zdziwieniu w środku znajdował się kluczyk.
- Skąd wiedziałaś? - zdziwiłem
się.
- Możesz przesunąć te półkę? -
spytała, wskazując na jedną z szafek.
Uczyniłem to, o co mnie porosiła
i zaskoczony, odkryłem za nią prawie niewidoczny otwór na zamek, wbudowany w
ścianę. Sooyung otworzyła małą skrytkę i wyciągnęła z niej plik dokumentów oraz
notatek.
- Kiedyś widziałam jak ojciec
chowa tu jakieś rzeczy - odpowiedziała na moje wcześniejsze pytanie. - Teraz
będziemy musieli to zwyczajnie przestudiować.
Włożyła papiery do torebki i
spojrzał na mnie niepewnie, zza swoich długich rzęs.
- Mogłabym zabrać ze swojego
pokoju trochę ubrań?
- Jasne - przytaknąłem. - Jak już
skończysz, mam dla ciebie pewną niespodziankę.
- Niespodziankę?
Zmrużyła lekko oczy w słodki
sposób.
- Rozmawiałem z Minho. Możesz
dziś zobaczyć się z Taeminem.
Jej usta otworzyły się w szerokim
uśmiechu. Przemierzyła odległość między nami i zanim zdążyłem zdać sobie sprawę
z tego, co chce zrobić, jej ręce oplotły moje ciało, w delikatnym uścisku. Moje
serce natychmiast stanęło w miejscu. Poczułem dotyk jej uśmiechniętych ust na
moim ramieniu i dłoni na moich plecach. Tuż przy moim policzku, kosmyki jej
gęstych, czarnych włosów, zetknęły się z moim policzkiem. Jej subtelny zapach,
pomieszany z moim żelem pod prysznic, przenikał mnie na wylot swoją
intensywnością. To nie był pierwszy raz, kiedy ktoś mnie przytulał. Jednak,
nigdy nie czułem się tak jak teraz. Dumny i szczęśliwy. I to szczęśliwy nie z
własnych korzyści a czyimś radosnym uczuciem. Czułem jej dotyk, aż po końce
moich placów. Po najgłębsze zakamarki mojego umysłu. Była ciepła. Krucha. Wesoła.
Jakbym dał jej gwiazdkę z nieba. Najpiękniejszy prezent na święta.
Kiedy zdała
sobie sprawę z mojej zaskoczonej reakcji, speszona, odsunęła się ode mnie
nieznacznie. Założyła włosy za ucho i spuściła lekko wzrok, uśmiechając się
zawstydzona.
- Przepraszam - powiedziała
cicho. - Nie powinnam była. Po prostu... to z radości. Dziękuje.
Wiozłem oddech, mogąc ponownie
oddychać. Spojrzałem jej w oczy.
- W porządku. Nie musisz
przepraszać.
Kiedy ona również podniosła na
mnie wzrok, jej pogoda twarz sprawiła mi ponowny ucisk na sercu. Złapałem się
na tym, że zaczynam zauważać w niej coraz więcej nowych szczegółów. Potrafiłem
zdefiniować kolor jej ust. Był identyczny jak ten, który posiadły kwitnące
drzewa wiśni. Mogłem z zamkniętymi oczami określić odcień i głębokość tonu,
niebieskiego koloru jej oczu. To wszystko, co w niej widziałem sprowadzało się
jednak do jednego.
-
Biegnij się spakować - powiedziałem przyjaźnie.
Kiwnęła głową i wyszła do swojego
pokoju. Usiadłem na fotelu przy biurku i spojrzałem przez okno.
Kiedy
szkoliłem się do zawodu policjanta, dużo mówiono nam o uczuciach. O tym, że
podczas tej pracy, niejednokrotnie znajdziemy się w bardzo różnych sytuacjach.
Jednak do każdej z nich, czy była to tragedia, smutek, płacz, czy radość,
zawsze istniała jedna uniwersalna zasada. Nie wolno angażować się uczuciowo w
swoje zadania. Jasne. Należy posiadać współczucie, lojalność i życzliwość.
Jednak nie należy przekraczać granicy, która zaczyna nas kwalifikować jako
kogoś, kto już nie jest w tej sprawie tylko postronną osobą. To tak jak z
lekarzami. Emocjonalne przywiązania do pacjenta może sprawić, że jeden mały
błąd, potrafi zaważyć na ich życiu.
Nie mogłem
zakochać się w Sooyung. Jednak nie tylko dlatego, że byłem policjantem
zaangażowanym w sprawę jej ojca. Dziś zrozumiałem, że ona mi ufa. To ciepło,
którym mnie obdarowała, pokazywało mi jasno, że traktuje mnie jak kogoś, kto
jest jej opiekunem. Przyjacielem. Bezpieczeństwem. Czymś, co próbowała zastąpić
w luce, jaką zapewniali jej do tej pory rodzice. Gdybym teraz okazał jej
całkiem inne uczucia jakie do niej żywię, to złamałoby jej wiarę ostatecznie.
Westchnąłem.
Miałem wrażenie, że teraz rozumiem Minho, choć do tej pory tego nie potrafiłem.
Nie wiedziałem jednak, jak on to robił, że mimo emocji jakimi był zaangażowany
w sprawę Lee, wciąż umiał być opanowany, obojętny i potrafił to wszystko co wewnątrz
czuje, zamrozić w sobie.
***
Kiedy
obudziłem się rano, przepełniał mnie spokój. Moją twarz owiewała lekka bryza
wiatru. Okno w pokoju musiało być uchylone. Czułem na policzku przyjemny
materiał poduszki i delikatny dotyk promieni słonecznych, na moich nie okrytych
kocem, częściach ciała. Było mi kojąco. Chciałem aby ta chwila trwała wiecznie.
Aby to poczucie bezpieczeństwa, spokoju i łagodności, trwało już zawsze. Nie
chciałem się budzić i stawiać kolejny raz czoło rzeczywistości. Poza tym nie
wiedziałem co ujrzę, kiedy otworzę oczy. Bałem się zobaczyć teraz Minho. Poranne
rozrzewnienie sprawiało, że byłem bezbronny jeśli chodzi o panowanie nad
emocjami. Nie chciałem żeby widział, że się boje, albo jak się czuje, po moich
wczorajszych rozmyślaniach, które tak naprawdę nie powinny były w ogóle
zaistnieć w mojej głowie.
Niepewnie
otworzyłem powieki. Na moje szczęście Minho wstał przede mną. Zauważyłem też,
że nie mam już na nadgarstku kajdanek. Dotknąłem opuszkami palców miejsca, w
którym się wcześniej znajdowały. Serce momentalnie podeszło mi do gardła, kiedy
przypomniałem sobie w jakiej pozycji zasnąłem. Miałem nadzieje, że kiedy Minho
rano wstał, moja dłoń nie znajdowała się już spleciona razem z jego.
Rozejrzałem
się po pokoju. Za dnia wydawał mi się zwykłym pomieszczeniem a nie azylem
zimnego policjanta. Przypominał mi dawny pokój chłopaka. Był w dużej mierze
biały, czysty i pachniał Minho...
Zagryzłem wargę, odpędzając od siebie te ostatnią myśl.
W pewnym
sensie fakt, że znalazłem coś, co przypominało dawnego Minho, trochę mnie
uspokajał. Może nie wszystko w środku niego zmieniło się na nowe? Może gdzieś
daleko wewnątrz, jest jeszcze ta sama osoba, którą był dawniej?
Podniosłem się
z pozycji leżącej i poprawiłem dłonią włosy. Za długie rękawy koszulki chłopaka,
lekko mi to uniemożliwiły. W niektórych jego ubraniach wyglądałem komicznie.
Chociażby teraz. Miałem nadzieje, że w akcie współczucia (którego właściwie
aktualnie nie posiadał), uprał ze swoimi rzeczami, także moje. Ostrożnie
wyszedłem z łóżka i cicho skierowałem się do salono-kuchni. Spostrzegłem, że Minho
coś smaży. Wyglądał spokojnie, ale jak zwykle się nie uśmiechał. Już nie raz
złapałem się na tym, że doszukuje się u niego tego rodzaju ekspresji. Może
zwyczajnie nie potrafiłem dopuścić do siebie, że już jej nie okazuje.
Nie wiedziałem
co powiedzieć, aby zauważył, że już nie śpię. Podniosłem parę razy dłoń do ust,
dotykając materiałem rękawa ust i próbując coś wymyślić. Aż w końcu, nie
zauważając obok siebie książki leżącej na stoliku, strąciłem ją przypadkowo na
ziemie. Minho podskoczył, obracając się momentalnie w moją stronę razem z
patelnią a ja zawisłem przerażony, na wpół schylając się po powód hałasu. Nasze
spojrzenia się spotkały. Zamarłem. Miałem wrażenie, że za chwile się przewrócę
jeśli zostanę w takiej pozycji. Jednak Minho, choć wyraźnie zaskoczony, szybko
się opanował i odwrócił ponownie do mnie plecami. Nie przytrzymywany już siłą jego
wzorku, upadłem na kolana. Coś w jego zachowaniu sprawiło jednak, że mimo
strachu, poczułem się zaintrygowany. Nie nakrzyczał na mnie, ale zwyczajnie
zignorował moje skradnie się. To już coś.
- Na pralce są twoje ubrania. -
powiedział obojętnie. - Za chwile będziesz miał gościa.
- Gościa? - spytałem
zdezorientowany.
- Idź się przebrać.
Nie chciałem go denerwować i
ponownie zadawać pytania. Poszedłem do łazienki aby się umyć. Byłem ciekaw, o
kim mówił Minho. Może miał na myśli Sooyung? Kiedy o niej pomyślałem, bałem się
wyobrażać sobie jak ona się teraz czuje. Miałem nadzieje, że Onew był dla niej
chociaż w małym stopniu miły.
Założyłem
swoją koszulkę i rurki czując, że własne ubrania, dodają mi trochę utraconej
wolności. Kiedy wyszedłem z łazienki, na stoliku stał talerz z jedzeniem. Minho
nie było w mieszkaniu. To dziwne, że zostawił mnie samego. Był aż tak bardzo
przekonany, że nie będę próbował uciec? A może wyszedł na spotkanie tej osobie,
o której wspominał wcześniej?
Poczułem się
głody. Usiadłem na kanapie. Chciałam chociaż przez chwile, w spokoju, zjeść
śniadanie.
***
Miałem
kompletny mentlik w głowie. To, co opowiedział mi Jonghyun o Taeminie, było
takie pokręcone, że w ogóle nie wiedziałem, co tym myśleć. Poza tym, to mogła
być tylko jego, pokręcona, subiektywna wersja.
Kiedy
wjechaliśmy na podziemny parking, domniemanego domu Minho, już z daleka
ujrzałem postać w ciemnej koszulce i równie ciemnych spodniach. Miałem
wrażenie, że usta same otwierają mi się ze zdziwienia. Nigdy w życiu nie powiedziałbym,
że ktoś taki jak Minho, może wyglądać tak przerażająco. Zimno, obojętność i coś
na znak izolacji, aż biły od jego osoby.
- Kto to jest? - spytałem
zaskoczony, kiedy dojeżdżaliśmy do chłopaka.
- Nie poznajesz? Minho.
- No widzę - powiedziałem sarkastycznie.
- Pytam, co z nim nie tak?
- Bądź miły - powiedział
Jonghyun, parkując. - To od niego zależy, czy zobaczysz Taemina.
Kiedy stanęliśmy, wysiadłem
niepewnie z samochodu. Kim dołączył do mnie po chwili. Gdy spojrzałem Minho w
oczy miałem wrażenie, że jego ponure spojrzenie wręcz przeszywa na wylot.
Chłopak wydawał mi się obcy i nieprzewidywalny. Odruchowo przysunąłem się
bliżej Jonghyuna. Chociaż po przemyśleniu, on również nie był kimś komu można było
ufać...
- Witaj Kibum - powiedział
oficjalnie.
Popatrzyłem na niego sceptycznie.
- Cześć...?
- Minho - powiedział Jonghyun. - Powinienem
był bardziej uważać.
- W porządku - uspokoił go. - Już
wszystko wytłumaczyłeś.
Spojrzałem na nich i zachodziłem
w głowę, kiedy ta dwója się niby zaprzyjaźniła?
- Jonghyun wytłumaczył ci jaka
jest sytuacja... Taemina? - spytał Minho.
Imię moje przyjaciela wymówił z
jakimś dziwnym, ciężkim akcentem.
- Pokrótce.
- Więc dodając szczegóły, kiedy
już zaprowadzę cię do niego, niczego nie próbuj. Żadnego uciekania, czy szalony
pomysłów, typu próby napaści na mnie. Telefon - wyciągnął do mnie swoją dłoń.
Swoimi ostatnimi słowami
przekonał mnie, że na pewno nie był tym, kogo znałem w przeszłości.
- Jesteś chory... - powiedziałam
machinalnie.
Niechętnie spełniłem jego rozkaz.
Patrząc na niego, bałem się wejść na górę i zobaczyć Taemina. Nie miałem
bladego pojęcia, co Choi mógł mu zrobić. Nienawiść w jego spojrzeniu sprawiała,
że był bardziej niebezpieczni niż ci wrogowie Lee, o których opowiadał mi
Jonghyun.
- Za mną - rzucił Minho.
Wjechaliśmy windą na wyżej
położone piętro budynku. Za nim weszliśmy do środka jego mieszkania, chłopak
rzucił mi jeszcze zimne spojrzenie, które chyba miało mi przypomnieć, jego
idiotyczne zasady. Jednak gdy otworzył drzwi a ja zobaczyłem Taemina, miałem
już gdzieś jego reguły.
***
Kiedy
skończyłem jeść i usłyszałem przekręcający się zamek w drzwiach, poczułem się
lekko spięty. Aczkolwiek, gdy moim oczom ukazał się Kibum, nie wiedziałem czy
jestem bardziej zszokowany, szczęśliwy czy przestraszony. Chłopak nawet dobrze
mi się nie przyjrzał a już trzymał mnie w swoich objęciach.
- Boże, Taemin! - krzyczał.
Nie wiedziałem, co powiedzieć.
Nie miałem pojęcia skąd on się nagle tu wziął. Kiedy mnie wreszcie puścił,
spojrzał mi w oczy, po czym przeniósł wzrok na Minho.
- Chce z nim porozmawiać -
powiedział stanowczo. - W cztery oczy.
- Nie ma mowy - odpowiedział mu
równie pewnie Choi.
Kibum mnie zaskoczył. Byłem
zdziwiony jego pewnością siebie względem niego. Wydawał się bez problemu ignorować
jego nową osobowość.
- Nie wmawiaj mi głupot. Gdybym
Taemin był teraz w więzieniu a ja spotkałbym się z nim podczas odwiedzin,
mógłbym mu powiedzieć co tylko bym chciał.
Minho został wyraźnie zbity z pantałyku
jego argumentem. Łał. Kibum był dobry w tym, co robił. Choi nie potrafiąc mu
nie przyznać racji, niechętnie się poddał.
- Będziemy obok - zaznaczył.
Kiedy razem z Jonghyunem
wchodzili do jego pokoju, chłopak lekko przymknął drzwi. Wiedziałem jednak, że
zrobili to dla własnych korzyści a nie po to, aby dać nam trochę prywatności.
Rozmawialiśmy
ściszonym głosem. Opowiedziałem pokrótce Kibumowi o tym, co się wydarzyło przez
ostatnie dni. Kiedy skończyłem, był przerażony.
- Wyglądasz kiepsko - powiedział
zmartwiony. - Jesteś kompletnie zgaszony.
- Też byś był, gdybyś nie
widział, czy możesz jeszcze wierzyć, że jutro może być choć trochę lepsze niż dzisiaj.
- I jeszcze Minho... To
przerażające. Jak ktoś może się tak zmienić.
Przytuliłem policzek do
podciągniętych pod siebie kolan.
- To moje wina Kibum. Gdybym go
nigdy nie poznał, może wszystko wyglądałoby teraz inaczej.
- To nie prawda - zaprzeczył Key.
- To, że los was kiedyś ze sobą spotkał a także to, że twój ojciec zrobił to
jego ojcu.. Nie możesz brać za to odpowiedzialności.
- Być może - powiedziałem
zrezygnowany. - Ale to nie zmienia faktu, że teraz jestem tutaj. Przetrzymywany
w jego mieszkaniu. Przetrzymywany przez osobę, która nienawidzi mnie i całej
mojej rodziny. Osoby, która najchętniej widziałaby jak cierpię razem z nią.
Cokolwiek się dalej nie stanie, zakończenie jest tylko jedno. Na koniec i tak
będę czuć ból. Nikt z nas nie ucieknie przed tą zemstą. To pokuta. I jakkolwiek
ona w rezultacie będzie wyglądać, nie uniknę chociaż jednego, bolesnego,
pieczętującego to wszystko skutku.
Potrząsnął mną.
- Nie możesz się poddawać! To
wszystko nie musi się tak skończyć!
Pokręciłem głową.
- Nie poddałem się. Po prostu
stwierdziłem to, co nieuniknione.
- Gdzie jest ten Taemin z przed
tygodnia? - spytał. - Ten, który potrafił stanąć twardo na ziemi i nie dawał
sobą pomiatać?
- Zdał sobie sprawę z prawdy.
Położył dłoń na moim kolanie.
- Jak mogę cię pocieszyć?
Uśmiechnąłem się lekko.
- Opowiedz mi, co u ciebie.
Dlaczego przyjechałeś z Jonghyunem?
Jego wyraz twarzy momentalnie się
zmienił. Musiałem poruszyć drażliwy temat.
- Nie mów mi, że wy znowu... -
zacząłem.
- Jasne, że nie! - zaprzeczył.
Kiedy dostałem kilkuminutowy
monolog, o nowej sytuacji życiowej Kibuma zrozumiałem, że on również nie miał w
tej chwili łatwo.
- Z twoją mamą już wszystko w
porządku? - spytałem, po chwili.
- Tak. Odpoczywa teraz po
zabiegu.
Kibum zastanowił się przez
moment, po czym popatrzył na mnie konspiracyjnie.
- Jeśli chcesz mogę ci pomóc się
jakoś stąd wydostać.
- Już raz miałem sytuacje, w
której mogłem uciec. Po przemyśleniu tego wszystkiego, to chyba nie jest
najlepsze wyjście z tej sytuacji. Poza tym co zrobiłbym z Sooyung? Mam ją
skazać na wieczną ucieczkę? Nie mogę. Muszę zostać jak najbliżej tej sprawy,
aby w razie czego, nakierować ją na właściwy tor. Ten, który będzie dla niej najbezpieczniejszy.
- Ten drugi policjant, ufasz mu?
W końcu to facet a ona jest śliczna.
- Nie ufam mu. Jednak nie wydawał
się być gorszy niż to, co mogłoby ją spotkać bez jego ochrony.
- A Minho? - spojrzał na mnie
niepewnie.
- Co z nim?
- Jak się czujesz, musząc
przebywać z nim po tak długim czasie?
Spuściłem wzrok.
- Nie czuje nic, poza lękiem
przebywania z kimś, kto mnie nienawidzi. Nie martw się Kibum. To nie jest Choi
Minho, w którym byłem zakochany w przeszłości. To zupełnie inna osoba. Dlatego
nie porusza mnie w żadnym aspekcie związanym z tym, co przez niego
przeżyłem.
Kłamałem. Choć nie do końca. To
prawda. Długo szukałem w nim oznak, które pokazałby mi, że wewnątrz tej zimnej
osoby, jest dawny Minho. Jednak to było jasne, że ta osoba mimo, że posiadała
ciało Minho, nie ma w sobie nic z jego prawdziwej natury. Innym tematem jest
to, że z kolei moje ciało i umysł, nie potrafiły jeszcze tego zrozumieć.
Nie wie, o
czym rozmawiali Jonghyun i Minho. Wciąż tajemnicą pozostawało dla mnie to, w
jaki sposób rozpoczęła się ta ich dziwna więź. Jednak po jakiejś godzinie,
oboje opuścili pokój i wyglądali, jakby rozmawiali raczej o czymś lekkim.
Jonghyun powiedział Kibumowi, że dzwoniła jego siostra i chce aby przyjechał
dziś do niej wieczorem, aby zobaczyć jak wstępnie wygląda sukienka, którą
zaprojektował. Key nie wyglądał na
zachwyconego swoim zadaniem, ale nieukrywany przekaz Minho, że godziny
odwiedzin się skończyły, musiał opuścić jego mieszkanie.
- Coś wymyśle żeby was z tego
wyciągnąć - powiedział jeszcze za nim wyszedł.
Poczułem się sto razy bardziej
samotny niż byłem, kiedy drzwi się za nim zamknęły.
***
Parę godzin
później miałem kolejną wizytę. Tym razem, ku mojej wielkiej radości, była to
Sooyung.
- Jak się czujesz? - spytałem,
kiedy usiadła na przeciw mnie.
Uścisnąłem jej dłoń, a ona
uśmiechnęła się promiennie.
- Nic mi nie jest. Za to ty jak
zwykle wyglądasz mizernie - mówiąc to, rzuciła nieprzyjemne spojrzenie Minho,
który stał w części kuchni, razem z Onewem i "niby" nie słuchał
naszej rozmowy.
Tym razem nie miał już zamiaru
pozwolić nam zostać samym. Jak to ujął, oboje moglibyśmy coś razem zaplanować. Uważnie
zlustrowałem wzrokiem Onewa. Po wcześniejszej uwadze Kibuma na jego temat,
zacząłem się zastanawiać, czy nie ma w tym jakiejś prawdy. Kiedy moje i jego
spojrzenia się spotkały, przybrałem pewny siebie wyraz twarzy.
- A jak traktuje cię Onew -
powiedziałem do Sooyung, wciąż patrząc mu w oczy.
Moje pytanie zaskoczyło
wszystkich w pomieszczeniu. Jednak nie dbałem o to, czy było taktowne, albo dozwolone.
- Jest bardzo miły - powiedziała.
Nie wyglądała jakby kłamała. To
trochę mnie uspokoiło.
***
- Komendant mówił, że wciąż nie
mają śladu ani Lee ani jego wspólników.
Minho nie spodobało się to, co mu
oznajmiłem. Zwęził spojrzenie, nie spuszczając go z Sooyung i Taemina.
- Wszystko w porządku? -
spytałem.
- Tak.
- A nie wygląda.
- Po prostu jestem zmęczony -
popatrzył na mnie. - Jesteś dla niej... miły?
Wzruszyłem ramionami, lekko
speszony.
- Co z tego.
- Tylko miły, czy bardzo miły? -
drążył swoim oschłym tonem głosu.
- Minho, daj spokój. Powiedziałem
ci już, że nie będę brał udziału w twojej krwawej krucjacie na rodzinie Lee.
Założył dłonie na piersi.
- Lubisz ją.
Obróciłem się do niego
zdezorientowany.
- Nie!
Mój krzyk zwrócił uwagę
rodzeństwa Lee. Popatrzyli na mnie, Sooyung lekko rozbawiona, a Taemin raczej
zniesmaczony. Uśmiechnąłem się głupio i odwróciłem do nich plecami. Po chwili
usłyszałem, że znowu rozmawiają. Spojrzałem kontem oka na Minho. Nie wyglądał
zbyt przyjaźnie.
- Wiesz kogo lubisz? - spytał.
- Mówiłem, że jej nie lubię...
Ach - podrapałem się po głowie. - Po prostu jestem dla niej miły.
Przeszył mnie wymownym
spojrzeniem.
- Nie możesz mnie osądzać -
zaprotestowałem. - Ty sam...
- Nie - przerwał mi. - Mylisz
się.
Przewróciłem oczami.
- Jak chcesz - wzruszyłem
ramionami.
- Nie daj się zwieść pozorom -
przestrzegł mnie, kończąc te rozmowę. - Nikt nie jest do końca taki, jakim się
nam wydaje.
***
Osoby szyjące,
dobrze wykonały swoja robotę, w tak krótkim czasie. Suknia Jungah wyglądała
tak, jak ją zaprojektowałem. Była długa, w kolorze białym, gdzieniegdzie
wpadającym w srebrny. Kiedy Junhah ją na siebie założyła, przybrała dużo
bardziej zmysłowy wyraz. O taki efekt mi chodziło. Długie rękawy z prawie
przeźroczystego materiału i delikatne akcenty na całości materiału,
przypominające prószący śnieg, wyglądały na niej idealnie. Sama zainteresowana
wydawał się również być zadowolona z efektu. Okręciła się przede mną i podeszła do dużego lustra.
- Jak wyglądam? - spytała,
przenosząc na mnie wzrok.
- Pięknie - odpowiedziałem,
zgonie z prawdą.
- Masz racje - uśmiechnęła się
zalotnie.
Wyglądała na szczęśliwą. Zupełnie
tak, jak każda zakochana panna młoda. Byłem tym trochę zaskoczony.
- Nie wiedziałem, że aż tak
bardzo pochłonie cię ten ślub - powiedziałem. - Myślałem, że traktujesz to
raczej jako formalność.
Posłała mi zadziorne spojrzenie i
podeszła bliżej mnie.
- To prawda - zgodziła się. -
Jednak dlaczego mam nie mieć z tego przy okazji jakiejś frajdy? Każda kobieta
marzy o tym, żeby pewnego dnia, w białej sukience, przejść z tej niezbyt
długiej drogi do ołtarza, na te dużo dłuższą - ścieżkę swojej przyszłości.
Ponownie się uśmiechnęła i
obeszła mnie dookoła.
- A ty? - spytała.
- Ja?
Stanęła tuż przede mną i
popatrzyła mi prosto w oczy.
- Jak wyobrażasz sobie swoją
przyszłość?
- Nie myślałem o tym.
- Nie wierze. Chociaż szczerze mówiąc,
w tej chwili twoja przyłoić wydaje mi się na tyle straszne, że też bym o niej
nie chciała myśleć.
Zwęziłem spojrzenie.
- Co masz na myśli?
- Jak to będzie wyglądać.. -
rozmarzyła się. - Sądzę, że za 10 lat będziesz wiódł nudne życie ze swoim
lekarzykiem. Bez szaleństw, wieczorami po pracy, będziecie chodzić do sklepu po
zakupy na następny dzień. Potem sporadycznie, raz na tydzień, będziecie
uprawiać grzeczny sex, na który już po tym czasie i tak stracisz ochotę, bo nie
da się w nieskończoność udawać uczucia. W końcu odkryjesz, że czegoś ci brakuje
i albo zaczniesz go zdradzać albo zamkniesz się w sobie i nieszczęśliwy,
będziesz to znosić do końca życia. Jak to brzmi, Kim Kibum?
Odwróciłem wzrok.
- To tylko twój własny scenariusz
- sprostowałem, jednak to co powiedziała, bardzo mnie w środku poruszyło. -
Jeśli nic więcej ode mnie nie chcesz, to już pójdę.
- Pamiętaj. Po jutrze jest wielki
dzień. Nie może cię na nim zabraknąć. Może chcesz zaproszenie z osobą
towarzyszącą? - spytała kpiąco.
- Nie dziękuje.
- Ale ty będziesz? Nie możesz
ominąć debiutu swojej sukni ślubnej.
- Przyjdę. Jednak tylko dla tej
chwili.
- W porządku.
Chciałem już wyjść, jednak ona zatrzymała
mnie na chwile, swoimi ostatnimi słowami.
- Jeszcze tylko jedno - rzuciła,
a jej głos zabrzmiał bardzo poważnie. - Powiedziałam ci, że nie da się w
nieskończoność udawać uczucia. Jednak to nie wszystko. Nie tylko tego nie da
się z nim robić wiecznie. Bo widzisz Kibum, uczucia nie da się także przez całe
życie ukrywać. Otwórz czasem szerzej oczy. Nikt nie jest do końca taki, jakim
się nam wydaje.
_________
Data sms od Minho trochę z przyszłości, ale jako, że jest porą roku w opowiadaniu jest jako taka jesień, musiałam trochę przekombinować.
_________
Data sms od Minho trochę z przyszłości, ale jako, że jest porą roku w opowiadaniu jest jako taka jesień, musiałam trochę przekombinować.
Hmmm hmmm...Minho mnie wkurza. Zirytował mnie strasznie tymi swoimi powiedzonkami do Onew, to, że Jinki lubie Sooyoung to nie jego sprawa -,-
OdpowiedzUsuńNo i Jinki oczywiście będzie sobie teraz wmawiał, że nie może jej kochać...:<
Hmm i te słowa Jung Ah, że nikt nie jest taki jak nam się wydaje są bardzo zastanawiające...w stosunku do Jonghyuna.
Czekam na te Twoje ostre scenki <3
Ojej, wreszcie nowy rozdział^^ Ach, czekałam na niego z ogromną niecierpliwością<3 Nie zawiodłaś mnie, Anno!^^ Dalej nie mogę znieść nastawienia Minho do Taemina...;_; Jest taki zimny i...straszny... Ale mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży (bo ułoży, prawda?). Uuuf, Kibum w końcu dowiedział się, co się stało z Minniem. Teraz na pewnk będzie go wspierał. Od początku wiedziałam, że między Onew a Soo coś będzie, po prostu wiedziałam!^^ Strasznie się cieszę:) A Jonghyun... Hm, widać, że w głębi serca dalej coś czuje do Key. No i oczywiście vice versa<3 A, no i Jungah ma rację:> Hehehehehe... Jestę jasnowidzę:]
OdpowiedzUsuńNo dobra, nie będę się rozpisywać. W skrócie - strasznie fajny i ciekawy rozdział. Czekam na kolejnu^^ Hwaiting!:*
Pozdrawiam, Yuri:)
Hej, tu teliel. Tak tb dziwna i zdesperowana (ale to brzmii...) przepraszam za to coś, czym zaśnięciłam twoja skrzynkę na gg i wciąż mam jakąś cichą nadzieję, że mimo wszystko tego nie czytałaś. ^^" Obiecałam się jednak poprawić, i zacząć komentować (nawet tak bezsensownie jak teraz T_T)... Tak więc... Oto jestem! Heh. Twoje opowiadanie rozwija się w ciekawym kierunku, i wciąż się zastanawiam jak nim pokierujesz. Trochę przeraża mnie ten nowy Minho. O.O Tak trochę bardzo. Chciałabym przeczytać jakiś rozdział z jego perspektywy, bo jest naprawdę strasznie tajemniczy, i wg go nie rozumiem. Nurtuje mnie, co on teraz myśli, i co czuje w związku z Tae. No chyba, że to zabieg celowy, i muszę czekać. ;c Jedna rzecz nie daje mi spokoju, i chociaż ja się nie znam (dysortograf wyrażający się po polskiemu, wita) to chyba nie da się czuć "kojąco". Może chodziło ci o "ukojony"? A tak z innej beczki, wyjaśnisz kiedyś co się dokładnie stało, że Jjong tak nagle zmienił zachowanie względem Kibum'a? Cieszę się tą, odrobina szczęścia Jinki'ego i Soojung. Chociaż im się układa ^^ Mam nadzieję, że Onew nie zniszczy tego, przez swoje poczucie obowiązku i gadanie Minho (zły Minho, nie grzeczny chłopiec, ty psie ogrodnika ty! Może ty nie chcesz być szczęśliwy, ale innym nie zabraniaj!) czekam(niecierpliwie) na ciąg dalszy, i modlę się żeby ten mój "tfur" był mniej beznadziejny niż mi się wydaje. XD
OdpowiedzUsuńJak sama zauważyłaś, nie pisze za wiele z perspektywy Minho, właśnie dlatego, że nie byłoby wtedy żadnej zabawy. Tajemnica tego, co tak właściwie siedzi mu w głowie, nie jest pokazana po to, aby pobudzić waszą (czytelników) wyobraźnie i napięcie oczekiwania kolejnych rozdziałów.
UsuńZagadkę Jonghyuna też wyjaśnię, ale... w swoim czasie.;)
Matko, jak ja nie znoszę czekać... :( No ale, w Twoim przypadku, przynajmniej mam pewność, że warto. :)
UsuńHej, tak jak obiecałam zabieram się za komentowanie Twojej twórczości. Wprawdzie pisałam już, co myślę o postaciach w Twoim opowiadaniu, ale chętnie to powtórzę. Uwielbiam ich wielopoziomowość. Podoba mi się postać Minho, niby kreowany jest na zimnego drania, z bryłą lodu zamist serca, a tak naprawdę nie wiemy o nim wszystkiego, no i Jonghyun, który poświecił miłość, aby kogoś chronić. Oczywiście ciekawość mnie zżera, kogo i przed czym, lub kim, ale tutaj nie ma tak łatwo (w książce podglądam zawsze rozwiązanie zagadki, po czym wracam do czytanego tekstu;))
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że bohaterów łączy więcej niż sami są to sobie w stanie wyobrazić, to oczywiście moje subiektywne zdanie. Twoje opowiadanie czyta się jak dobry kryminał, nie wiadomo, co pojawi się w następnym zdaniu. Genialnie radzisz sobie z budowaniem napięcia.
Zastanawia mnie, czym jest „TEN” problem u Minho, rozumieć to można w dwojaki sposób.
Bardzo podobało mnie się to, co Junhah powiedziała Kibumowi, chodzi zarówno o perspektywę jego związku jak i fakt, że „Nikt nie jest do końca taki, jakim się nam wydaje”- święte słowa. Ona jest jak mały chochlik, była tylko w kilku scenach, a i tak wprowadziła sporo zamieszania.
Z niecierpliwością czekam na następną część.
Dziękuje za miłe słowa. Fajnie jest wiedzieć, że są osoby, które czytają fanfic, nie tylko dla tych dotykowych i sensualnych momentów.
Usuń„TEN” problem, jak i wiele innych jak najbardziej wyjaśnię... w swoim czasie. ;)
Bardzo fajnie ^^ z każdym kolejnym rozdziałam wzbudzasz we mnie coraz większą ciekawość. ^^
OdpowiedzUsuńtrochę mi zeszło, ale czytam od rana xdd"" bardzo zmieniłaś sytuacje z początku opowiadania, aż dziwie się, że to ma jakiś sens XDD ale póki jest 2min to mogę czytać dalej. generalnie te druga część jest ciekawsza, mniej banalna. poza tym w takiej sytuacji jakiej jest Tae bardziej prawdopodobne wydaje mi się ciągłe płakanie i depresja (no ale w sumie z takim Min pod jednym dachem mmm~). chyba teraz najbardziej podoba mi się kreacja (dam dam daaam) Jjonga. serio bardzo realistyczna postać~ generalnie czekam na kolejne części i powodzenia ;3
OdpowiedzUsuńBardzo lubie czytac twoje opowiadania! ^_* Omo wiem, ze za frekwencje dodawania komentarzy powinnam zostac przejechana walcem, no ale chyba mi wybaczysz, prawda? *puppyeyes*
OdpowiedzUsuńTrudno sie nie zgodzic z tym, ze wszystko zmienilo sie diametralnie, ale wg mnie dzieki temu ta historia jest naprawde ciekawa^o^ *i nie przewidywalna*!
Omo w sumie nie moge uwierzyc w to, ze Minho jest takim zimnym draniem! Ale mam nadzieje, ze szybko nasz Taeminek to zmiekczy awwww..........*dobra Poli tylko sie nie rozstapiaj* ~~
Minho ty palancie! Jak mozesz byc taki okrutny!! Bycie niewolnikiem zabola TTTT * mac mac* a mialobyc tak.pieknie XD
byłam dwa tygodnie na wczasach bez internetu, więc cudownie było przyjechać po dwóch tygodniach i trochę sobie poczytać :)
OdpowiedzUsuńno to tak. podoba mi się zmiana perspektyw. to pozwala się łatwiej wgłębić w psychikę bohatera, chociaż prowadzisz tę narracje na tyle umiejętnie, że zawsze pozostają jakieś tajemnice.
podejście Minho do Taemina jest takie krzywdzące. jak się tak wczuć w Taemina to naprawdę jest mi go strasznie szkoda.
ciekawe są momenty narracji Onew. chociaż trochę szybko mu poszło zainteresowanie się Sooyung jak dla mnie.
Key. dużo się na niego zwaliło w krótkim czasie. ciekawa jestem jak wyglądają teraz jego rozmowy ze swoim oficjalnym chłopakiem.
weny życzę i ładnej pogody na wakacje ;)