piątek, 11 października 2013

Stoimy tu po dwóch rozstaniach, które zgotował nam los. Po dwóch spotkaniach, którymi ten sam los przeciął nasze drogi. A mimo to tak wiele w tym miejscu wygląda jak dawniej. Tylko pogoda jest inna. Tylko ludzie nie są już tacy sami.

Chujin okrył mnie kocem i przygotował mi ciepły napój. Przebywanie w jego mieszkaniu, po ty co się między nami wydarzyło, wydawało mi się w tej chwili nie na miejscu. Jednak czułem ulgę, że nie muszę być teraz sam.
- Więc ten mężczyzna... to był twój ojciec? - spytał Chuijn, niepewny czy może poruszyć ten temat.
- Tak - szepnąłem. - Zostawił mnie i mamę dla jakiejś kobiety, kiedy byłem mały. Od tego czasu widywałem go sporadycznie, a kiedy to już się działo, raczej starałem się, aby trwało to jak najkrócej.
- Czujesz do niego żal?
- Tak - przyznałem. - Ale nie dlatego, że odszedł od mamy. Potrafiłbym pojąc, że przestał ją zwyczajnie kochać. Jednak on przestał kochać mnie, rozumiesz? Od dnia, kiedy nas zostawił, poza pieniędzmi na utrzymanie, przestał cokolwiek od siebie wnosić. Nawet patrzeć na mnie nie mógł a co dopiero rozmawiać, zapytać jak w szkole, jak się czuje...
- To musiało być dla ciebie ciężkie. Przykro mi.
- W porządku. To nie tak, że myślę o tym cały czas. Zwyczajnie bardzo dawno nie miałem z nim kontaktu i jakoś tak wyszło... Szczególnie po tym, co miało miejsce między nami.
Bałem się o tym rozmawiać, ale wiedziałem, że jestem mu winny szczerość.
- Nie tłumacz się - powiedział Chujin. - Od zawsze wiedziałem, jak bardzo jesteś związany z Jonghyunem.
- Chce się wytłumaczyć. Jestem ci wdzięczny bardziej, niż myślisz. Chyba nigdy w życiu nie będę w stanie odpłacić ci się za twoją opiekę, miłość i oddanie jakie mi dałeś w czasie, kiedy tak bardzo tego potrzebowałem.
- Ale mnie nie kochasz...
- Kocham cię... - zawahałem się. - Tylko to jest inny rodzaj uczucia niż ten, jaki ode mnie oczekujesz.
Chujin spuścił wzrok i spojrzał na swój kubek, przez chwile intensywnie nad czymś myśląc. Po czym ponownie spojrzał mi w oczy, ale wyglądał na zagubionego.
- Chciałbym żeby było inaczej, jednak nie mogę zmusić cię do miłości. Chciałabym też abyś wiedział, że nie tylko ty czułeś coś na znak winy, bo nagiąłeś nasz związek w swoją stronę.
- Co masz na myśli? - spytałem, marszcząc brwi.
- Mam na myśli to, że dawno temu ukryłem przed tobą coś, co mogło zmienić naszą wspólną przyszłość.
Wyprostowałem się w jego stronę sprawiając, że koc zsunął się z moich ramion. 
- Nie rozumiem - powiedziałem. - Co takiego?
Chujin westchnął, odsuwając od siebie ciepły napój.
- To miało miejsce w dniu twojej pierwszej modowej prezentacji.
- Miało miejsce..? - powtórzyłam nic nie rozumiejąc.
- Tego dnia, Jonghyun był na twoim pokazie w Nowym Jorku.

***
 Jeszcze tego samego dnia musiałem wrócić do firmy. Przez to wszystko co się dziś stało zapomniałem w jakim celu do niej wcześniej przyszedłem. Modelki zaprezentowały mi moje projekty a ja ustaliłem i dokonałem kilku drobnych poprawek, uzgadniając z pracownikami następny termin spotkania.
Kiedy opuszczałem piętro, mimowolnie zwolniłem kroku przy gabinecie Jonghyuna. Drzwi do niego były uchylone, ale to wcale nie tak, że miałem zamiar zerknąć. Jednak postać chłopaka przykuła mój wzrok, nawet jeśli tego nie planowałem. Zatrzymałem się, kiedy zdałem sobie sprawę jak kiepsko wygląda. Miał przymknięte oczy i oddychał wyraźnie ciężko. Oparty o biurko, pochylał się do przodu w znużony sposób. Sam nie wiem, kiedy znalazłem się w środku jego pokoju.
- Coś nie tak? - spytałem zwężając wzrok, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. - Nie wyglądasz najlepiej.
- Nic mi nie jest - odpowiedział wymijającym tonem głosu.
- Kłamiesz - rzuciłem krótko.
Podszedłem bliżej niego. Odgarnąłem włosy z jego czoła i położyłem mu dłoń na czole. Tak jak przypuszczałem, był bardzo rozpalony.
- Masz gorączkę - powiedziałem z obawą. - Powinieneś pójść do lekarza.
- Zamierzasz robić za moja pielęgniarkę?
Nasze spojrzenia się spotkały, a on przybliżył swoją twarz jeszcze bliżej mojej. Jego oczy były zmęczone, ale wyraźnie walczył aby zachowały swój stanowczy charakter. Kiedy wpatrywał się tak we mnie poczułem, jak mój żołądek się kurczy. Szybkim ruchem zabrałem swoją dłoń i odwróciłem wzrok, odsuwając się nieznacznie.
- Zgłupiałeś - odpowiedziałem. - Jeśli chcesz, zamówię ci taksówkę do domu.
- Przyjechałem samochodem, ale jeśli uważasz, że nie jestem w stanie prowadzić możesz sam mnie odwieść. Jeśli chcesz...
Przekląłem w myślach. Wpadłem w pułapkę, którą sam nie zamierzenie sobie zastawiłem. Zagryzłem wargę. Nie mogłem go tak zostawić. Nie powinienem skazywać go na samodzielny powrót w takim stanie. Dobra, nawet nie chciałem.
- W porządku - powiedziałem starając się na obojętność. - Ubierz się ciepło. Zaczekam na parkingu.

***
<podkład> 

Kiedy dojechaliśmy do jego posiadłości okazało się, że w domu jest prawie pusto. Rodzice Jonghyuna wyjechali w jakąś podróż służbową a mąż Jungah także przebywał poza miastem.
- Przepracowujesz się - powiedziała raczej ostro, ostatnia z wymienionych. To była dla mnie nowość, widzieć ją w roli siostry a nie rozbawionej, kokietującej, kobiety. - Poszukam czegoś od przeziębienia a ty, Kibum, zaprowadź go do pokoju.
Wdrapaliśmy się po schodach a ja pomogłem mu zdjąć płaszcz i wierzchnie ubrania. Jungah przyniosła mu ciepły napój i jakieś leki. Po czym oczywiście wracając już do swojego naturalnego charakteru, uśmiechnęła się do mnie jednoznacznie i zostawiła nas samych, nie zważając na mój niemy protest.
Nakryłem go pościelą i odstawiłem kubek. Następnie poprawiłem jeszcze jego pościel i nie widząc żadnego powodu do dalszego przebywania przy nim, odwróciłem się i postanowiłem wyjść Nagle poczułem szarpnięcie do tyłu, kiedy chciałem zrobić krok do przodu. Zatrzymałem się zdezorientowany. Nacisk na moją koszulkę nie malał z każdą kolejną chwilą, jednak nie byłem w stanie odwrócić się w stronę jego inicjatora.
- Potrzebujesz czegoś jeszcze? - spytałem, skrępowanym tonem głosu.
Światło z przedpokoju wpadało do słabo oświetlonego pokoju chłopaka. Duże balkonowe okna wpuszczały do środka światło księżyca z zimnego, nocnego nieba, przenikając się z ciepłem przytulanego wnętrza. Zapach jego rzeczy unosił się w nim jak cienka mgła. Serce zaczęło mocnieć kołatać w mojej piersi, ale umysł bronił się jeszcze, odganiając od siebie napierające na mnie zewsząd oddziaływanie Jonghyuna.
- Tak - odpowiedział, ochrypłym dźwiękiem wydobytym z krtani.
Przygryzłem wargę, przymykając na moment powieki i czując jak robi mi się gorąco. Dlaczego to uczucie czyniło tak wielkie spustoszenie w moim ciele i doprowadzało je do takiego szaleństwa? Unosiłem lekko dłoń do góry, próbując gestem dopomóc swojej idiotycznej próbie udawania, że wcale nie rozumiem czego ode mnie oczekuje.
- Chcesz żebym przyprowadził Jungah?
- Nie - powiedział, a moje serce stanęło, chyba równocześnie ze wszystkim wskazówkami w tym domu. - Chce żebyś ze mną został.
Poczułem jak puszcza skrawek materiału mojego ubrania i przenosi swoje place na mój nadgarstek, zmuszając mnie jednocześnie do lekkiego zwrócenia ciała w swoją stronę. Mój niepewny wzrok pozostał przez chwile niewzruszony, ale iskrzące oczy Jonghyun szybko przyciągnęły go w ich kierunku. Moje usta delikatnie się otworzyły, jednak nie wypowiedziałem przez nie żadnego słowa.
- Pamiętasz jak mówiłeś, że nie rozumiem na czym polega związek, bo nie chciałem dopuścić cię do swoich problemów? - spytał. - Teraz cię potrzebuje. Naucz mnie tego, czego nie potrafiłem zrozumieć. Pokaż mi jak wyglądałaby twoje miłość, gdybyś wtedy przy mnie został.
Spojrzałem w dół. Zjechał placami z mojego nadgarstka i splótł swoją dłoń z moją. Jego ciepła od gorączki skóra, rozgrzewała moje ciało. Wziąłem płytki wdech, wpatrując się w nasze palce. Położyłem swoją rękę na jego i odsunąłem od siebie. Wyglądał na zdezorientowanego, kiedy to zrobiłem a następnie zwróciłem się w stronę wyjścia z pokoju. Poczułem się niepoprawnie szczęśliwy, jego ostentacyjnie okazanym smutkiem z powodu mojego gestu. Odwrócony do niego plecami, pozwoliłem sobie na mały uśmiech. Po chwili przewróciłem oczami, śmiejąc się z samego siebie.
Podszedłem do włącznika światła i zmniejszyłem oświetlenie do jeszcze mniejszego, po czym przymknąłem drzwi. Wróciłem do niego i ostrożnie położyłem się po drugiej stronie łóżka. Naciągnąłem na siebie koc i sprawdziłem ponownie, jak miewa się jego gorączka. Spojrzał na mnie zaskoczony z powodu mojego początkowo sprzecznego zachowania.
- Ani słowa - uprzedziłem. - Żeby poczuć się lepiej powinieneś trochę się przespać.
Jonghyun był jednak bardziej chory niż się spodziewałem i nie minęło zbyt wiele czasu, jak przyszło mi oglądać jego spokojną twarz, porażoną w objęcia Morfeusza. Patrząc na nią przypomniałem sobie moją dzisiejszą rozmowę z Chujin.

To nie tak, że tego chce, ale powinienem być fair. W dniu, kiedy wreszcie osiągnąłeś swój pierwszy sukces, Jonghyun siedział na widowni podczas pokazu. Kiedy go dostrzegłem przez chwile ze sobą rozmawialiśmy tego wieczoru. Byłem zły. Myślałem, że znowu chce cię w jakiś sposób skrzywdzić. Jednak gdy spytałem go, co tu robi, on tylko się uśmiechnął i powiedział: Teraz wiem, że nie muszę już nic więcej robić. Opiekuj się nim.

- Mówiłem ci, że wszystko to co osiągnąłem w Nowym Jorku nie miało sensu, bo nie mogłem podzielić się tym z tobą - powiedziałem cicho. - Tymczasem ty dzieliłeś ze mną to szczęście, a ja nawet o tym nie wiedziałem.
Położyłem delikatnie palce na jego ramieniu. Czułem się w dużym stopniu jak egoista. Do tej pory liczyło się tylko to, co ja przez niego przeżyłem, jak bardzo cierpiałem i jak strasznie wszyscy powinni o tym wiedzieć. Ważne było tylko to, co ja czułem. Jednak czy zastanowiłem się nad tym, jak on się czuł? Oboje cierpieliśmy. Tylko, że ja miałem wokół siebie grono ludzi, które tego wysłuchiwało. On natomiast przez długi czas był sam. To musiało być dla niego ciężkie samemu borykać się z tym wszystkim, przez co przechodził. W moim wypadku to wyglądało inaczej. Ja go nienawidziłem, starałem się wyprzeć wszystko co było z nim związane z mojego serce i nauczyć się żyć bez niego. W tym samym czasie, on również starał się uczynić to samo ze mną. Jednakże czynił to kochając a nie nienawidząc. Wypierając uczucie i poświęcając się dla mnie, abym mógł żyć lepiej. Tak jak w jego oczach zasługiwałem. Tymczasem ja byłem hipokrytą i ani trochę nie myślałem o nim. Ostatecznie to nie dzięki sobie, ale dzięki niemu nauczyłem się jak żyć. Dlatego, że mnie kochał... Kochał... Czułem ukłucie zazdrości i jakiś rodzaj zwodu, że nigdy nie dane mi było usłyszeć od niego tych słów mimo, że takie były właśnie jego uczucia. Przysunąłem się jeszcze bliżej niego i pochyliłem nieznacznie.
- Jakby to brzmiało... - szepnąłem wpatrując się w jego usta, kiedy jakiś blask światła przebiegł po jego twarzy - gdybym mógł usłyszeć jak mówisz, że mnie kochasz?
Wypuściłem niewielką ilość powietrza, akompaniując odpowiedzi ciszy. Klatka piersiowa chłopaka, unosiła się lekko a jego zamknięte oczy nie zdobiła żadna zmarszczka niepokoju.
Położyłem głowę na górnej części poduszki, tuż nad jego. Spojrzałem przed siebie, przenikając ciemność nocnego nieba. Po czym przymknąłem powieki i powoli oddałem się chwili, która z każdą kolejną minutą stawała się zagadką, odpowiadającą na pytanie: Czy chciałbym zatrzymać ją na dłużej.. zatrzymać na zawsze?

***

Chłodne powietrze drażniło moją twarz. Schowałem nieznacznie swoją brodę w gruby szalik okręcony wokół mojej szyi. Woda nad rzeką płynęła spokojnie a odgłos wozów policyjnych rozchodził się długim echem z położonego kilometr dalej, starego domu mojej dawno zmarłej ciotki.
- Szybko mnie znalazłeś - powiedziałem, gdy Minho zrównał się ze mną, stając w niewielkiej odległości ode mnie.
- Jeśli tego nie chciałeś powinieneś zadbać lepiej o to, aby nie być tak oczywistym.
Mroźne powietrze sprawiło, że mój oddech wyglądał jak biała chmura na tle wody. Obróciłem głowę w stronę chłopaka, unosząc spojrzenie na jego twarz. Czując na sobie mój wzrok, Minho również na mnie spojrzał, po czym zwrócił się ciałem w moją stronę.
- Chcesz wiedzieć? - spytał nie kończąc, tak jakby pytał o coś całkiem oczywistego.
- Powiedz.
- Twój ojciec został aresztowany a matka na razie zatrzymana. Już skontaktowałem się z Onew a on przekazał wszystko twojej siostrze. Podejrzewam, że pojadą razem na komisar...
- Rozmawiałeś z nim? - przerwałem mu.
Minho na chwile zamilkł, słysząc moje pytanie. Po chwili przełamał jednak cisze.
- Nie - przyznał szczerze. - Kiedy stanieliśmy twarzą w twarz nie potrafiłem wydobyć z siebie słowa.
- Co teraz czujesz? - spytałem spokojnie.
- Jeśli chcesz wiedzieć, czy czuję ulgę... Nie zamierzam cię okłamywać, że tak jest. - Lekki wiatr przepłyną nad ziemią, kiedy mówił. -Wiesz, że nie oczekiwałem od ciebie czegoś takiego?
- Wiem. Jednak twoje odpowiedź na pytanie, które zadałem ci tamtej nocy uzmysłowiła mi, że mogę zrobić tylko jedno
- Powiedziałem...
- ... że nie żałujesz poznania osoby, która tak bardzo poruszył twoje serce - dokończyłem za niego. - Tylko widzisz, nawet jeśli tak odpowiedziałeś nie dodałeś ani, że potrafisz ani, że chcesz nadal być z tą osobą. Jednak to była tylko część w morzu przyczyn, dla których to zrobiłem. Tak naprawdę uczyniłem to przede wszystkim dla siebie. Nie miałem z góry nastawionej nadziei na to, że to się skończy tak jak się skończyło, bo nie to był mój cel. Zrobiłem to, aby poczuć wreszcie, że postępuje słusznie i uwolnić się od obowiązku bycia przyczyną tego wszystkiego.
- Taemin... - powiedział Minho. - Czujesz więc ulgę, jaką pragnąłeś zaznać?
Dźwięki syren nikły w oddali i z każdym kolejnym momentem, przestrzeń stawała się coraz cichsza, aż w końcu było słychać juz tylko odgłosy natury. Wyjąłem dłonie z kieszeni płaszcza i odwróciłem się całkowicie w stronę chłopaka.
- Znasz odpowiedź na to pytanie, lepiej niż ja - powiedziałem, mieszając moje słowa z bezszelestnym dźwiękiem jego oddechu. - Dlatego chce żebyś wysłuchał czegoś innego. - nasze spojrzenia się przeniknęły, a czas przetarł przestrzeń między nami, jakby nagle przestał się liczyć. - Kiedy byłem z tobą, zabierałeś mnie właśnie tam, gdzie prowadziły mnie nocą moje marzenia senne. Rzeczywistość zacierała się z każdym twoim nowym oddechem na mojej szyi. Było romantycznie, delikatnie, tak pięknie, że aż zapierało dech w piersiach. Zupełnie tak, jak w tych wszystkich filmach romantycznych. A ja myślałem tylko o tym, że może to jest właśnie to. Mój czas na miłość. Tylko wciąż nie odstępowała mnie na krok jedna, nieustępliwa myśl: Czy Lee Taemin jest kimś, kto potrafi kochać nie krzywdząc? Aż w końcu, pewnego dnia, ta bajka jaką z tobą przeżyłem skończyła się. Odpowiedź na moje pytanie dosięgła mnie szybciej, niż zdążyłem zrozumieć na czym tak naprawdę polega miłość. A teraz jesteśmy tu, w miejscu, gdzie to wszystko się zaczęło. Nad rzeką, gdzie kilkanaście lat temu się poznaliśmy. Stoimy na trawie, na której siedzieliśmy, kiedy byliśmy mali. Oddychamy powietrzem, które przechodziło przez nasze płuca, gdy śmieliśmy się z najbardziej banalnych rzeczy. Stoimy tu po dwóch rozstaniach, które zgotował nam los. Po dwóch spotkaniach, którymi ten sam los przeciął nasze drogi. A mimo to, tak wiele w tym miejscu wygląda jak dawniej. Tylko pogoda jest inna. Tylko ludzie nie są już tacy sami. - Na chwile zamilkliśmy, a po niekończącej się teraźniejszości, wypowiedziałem ostatnie zdanie. - Więc, Choi Minho... Co powinniśmy teraz uczynić?

12 komentarzy:

  1. Jeeej, jak ja kocham to opowiadanie ♥ Słowa Taemina na końcu to było coś..niesamowitego. Naprawdę, pisanie takich momentów wychodzi Ci bardzo, bardzo dobrze :D Mam nadzieję, że wreszcie między nim a Minho się jakoś ułoży, podobnie jak z Jonghyunem i Key. No i żeby JJong szybko wyzdrowiał, bo w takim stanie to z Kibumem sobie nie wiele wyjaśni i porozmawia..Szkoda mi Chunjiego, ale jednak wolę żeby Key został z Jonghyunem. Noo i jestem bardzo ciekawa co będzie z Onew i Sooyung.
    Przepraszam, że ten komentarz nie jest zbyt porządny i każde zdanie o czym innym, ale pisanie komci nie jest moją mocną stroną. Pisz szybko następny rozdział, bo jestem ciekawa co będzie dalej. Hwaiting! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm...jakie to opowiadanie zrobiło się poważne, normalnie czuję się tak, jakbym sama nie wiedziała, co to jest miłość XD Kiedy Key rozmawiał z Chunjinem przez chwilę bałam się, że do siebie wrócili, czy coś, ale na szczęście nie. No i tak słodko jak został z chorym Jongiem... chociaż też myślałam, że sobie pójdzie wtedy, kiedy szedł gasić światło, genialny zabieg^^ Co do 2Min to czekam na odpowiedź co teraz z nimi będzie. No i czekam na OnSoo, koniecznie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Mam nadzieje że teraz chociaż w małym stopniu wszystko się ułoży. Biedny Chunji ale ktoś musiał być poszkodowany w tym trójkącie a ja osobiście wolę żeby to JongKey byli szczęśliwi ;) Czekam na kolejny rozdział. Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chociaż ostatnio moja kondycja psychiczna nie jest najlepsza, to wciąż jestem w stanie docenić ten rozdział. Bo jest po prostu piękny, szczery i jak zwykle pozostawia po sobie niedosyt oraz zdecydowanie zbyt dużo pytań i przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Jeśli po moim rozdziale zostaje wiele pytań i przemyśleń to oznacza, że moja robota została zrobiona dobrze! ;)

      Usuń
  5. Przepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj, ale sama wiesz jak to jest;____; Mimo weekendu prawie w ogóle nie miałam czasu-.- Ale do rzeczy.
    Chunjin jest chyba jednym z moich ulubionych bohaterów. Mimo iż Key zranił go i (jakby nie patrzeć) zdradził, to on i tak okazuje mu swoją miłość. Naprawdę piękna sprawa^^ Mam nadzieję, że jakoś rozwiążesz ich wątek, ale tak, żeby Chunijn nie cierpiał. Potem była akcja z Jjongiem. Tutaj też się wzruszyłam. To, jak leżeli razem, a Jonghyun okazał, że mu zależy było naprawdę cudowne^^ I Kibum, który w końcu zrozumiał, że nie tylko on w tym wszystkim cierpiał. Cieszę się, że zawarłaś w tym rozdziale również 2Mina. Czekałam na taką ich rozmowę. Przemyślenia to coś, co wręcz kocham czytać^^ Tylko wiesz co? Zadałam sobie takie samo pytanie jak Taemin zadał Minho - co teraz będzie? Jedyne, co mnie nurtuje po przeczytaniu tego rozdziału>.<
    Życzę ci weny, czasu i chęci na pisanie kolejnej części i tego one shota;)
    Hwaiting~!
    Pozdrawiam, Yuri^^

    OdpowiedzUsuń
  6. przepraszam, że tak późno dodaję komentarz, w dodatku tak bardzo mało ambitny...
    rozdział jest świetny. wypłapałam tam kilka literówek, ale to nie ważne. wydaje się, że jakby wszystko idzie ku spodziewanemu końcowi, jednak nie rzucam konkretnych spekulacji, bo znając życie to zaskoczysz wszystkich jeszcze czymś niespodziewanym. jak zawszę zostaję z niedosytem, bo niby dużo jest powiedziane, ale w sumie to tak nie do końca. jest się nad czym główkować.
    pozdrawiam!
    Sethia Death

    [spam]
    zapraszam do czytania i komentowania!
    http://wiezirodzinne.blogspot.com/

    ps. a co tam z tym one shotem? smaku mi narobiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu mam chwilkę by móc skomentować. Wybacz za takie opóźnienie! Jeszcze tamtego nie zdążyłam. Awwwuuu zła ja >.<
    Jeżeli chodzi o rozdział... to... Nie zawiodłam się. Był taki spokojny a jednocześnie pełen napięcia. Nie wiem jak to wyjaśnić. Chociażby sytuacja z Minho i Tae. Niby wszystko okej, a na końcu to pytanie....
    Tak samo z Jongkey. To było takie naturalne.....? Jonghyun zachował się w taki uroczy sposób. I szczerze? Zabiłaś mnie faktem, że pojechał na pokaz Key. Nie wpadłam na to! To takie.... To po prostu wszystko mówi, a ja płakałam jak głupia. ugh.... Chunji zachował się naprawdę porządnie. Szkoda mi go trochę... Mam nadzieję, że natrafi na kogoś kto go doceni...
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy i na one shota, o którym wspominałaś.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj!
    W imieniu całego Magazynu Asia on Wave (http://magazyn-aow.pl/) chciałabym zwrócić się o pomoc w promocji. Jesteśmy pierwszym polskim pismem o tematyce Azjatyckiej! Muzyka, kultura, podróże, jedzenie - to wszystko u nas. Zależy nam na naszych czytelnikach, dlatego w najbliższym czasie artykuły zaczną pojawiać się online. W przyszłości chcielibyśmy jednak powrócić do formy papierowej, ale nie ukrywajmy, jest to dosyć kosztowne. Niestety bez funduszy nie jesteśmy w stanie tego dokonać, ale na pewno się nie poddamy! Żeby utrzymać się w dotychczasowej formie do grudnia musimy sprzedać 350 egzemplarzy i wtedy będziemy mogli powrócić do Fanów z nowym, świeżutkim numerem~ Jeśli możesz, wspomnij o nas na swojej stronie czy facebooku, daj odnośnik, logo - cokolwiek. Niewielki wysiłek, a może akurat przekonasz kogoś do kupna i przyczynisz się do naszego przetrwania na rynku?

    Z góry dziękuję za pomoc.
    Dziennikarz AoW
    Datenshi189

    OdpowiedzUsuń
  9. Waaa już nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Ma się pojawić dzisiaj prawda? Po tej zapowiedzi naprawdę.....!
    Uwielbiam<3

    OdpowiedzUsuń