sobota, 11 lutego 2017

Miłość to powolne umieranie, którego nie przewidzisz.




Drogi Nieznajomy

Im bliżej ciebie jestem, tym bardziej czuje, że umieram. Wypala się we mnie siła, aby stawiać kroki, które powinny zabrać mnie daleko od ciebie. Jednak nie tylko ból może przynosić cierpienie.

Miłość to powolne umieranie, którego nie przewidzisz.

N.

***

Kiedy obudziłem się rano, zastałem puste mieszkanie. Jonghyun wyszedł wcześniej. A może wyszedł już dawno, a ja wciąż nie chciałem tego zauważyć. Kim był? Czy naprawdę go znałem, czy tylko się łudziłem?

Niespodziewanie usłyszałem pukanie do drzwi. Jego drzwi. Czy powinienem je otwierać? Przed drzwiami stała paczka. W środku znalazłem zdjęcia. Moje zdjęcia. Mojej matki. Mężczyzny, którego nie pamiętałem, ale wiedziałem, że to z nim jechała matka, kiedy miała wypadek. Skąd ktoś miał te fotografie i dlaczego dostarczył je tutaj?

Na dole kartonu było małe pudełko, a wewnątrz obrączka. Świeciła się paletą barw, kiedy promienie słońca dotykały jej powierzchni. Pod wieczkiem opakowania były cztery słowa:

To was kochał bardziej.

***

Staczanie się to praca na pełen etat. Korzystanie z baru stało się dla mnie codziennością. Piłem z dwóch powodów. Nie rozumiałem, dlaczego moje serce zostało pobudzone przez Minho. Bałem się jak cholera, że to gówniane myślenie doprowadzi mnie do włączenia emocji. A ich bałem się jeszcze bardziej niż jego. Drugim powodem było zabijanie czasu. Praca dla Minho uświadomiła mi, jak bardzo niemile widziany jestem w tym hotelu. Wolałem spędzać czas robiąc to, czego ode mnie oczekiwano.

Staczać się.


***

Patrzyłem na niego i nie rozumiałem. Był tylko chłopcem, a jednak ciemność jaka z niego biła wyglądała jak lata praktyki bycia na dnie. Taemin stał się dla mnie bardziej obcy niż kiedykolwiek. Nie unikał mnie, a jednak ściana jaką wokół siebie budował, starannie ograniczała moje pole widzenia. Nie potrafiłem dotknąć jego duszy. Jednocześnie gubiłem w nim swoją.

Stawałem się przy nim wszystkim, a jednocześnie byłem dla niego nikim.

***

Paliłem papierosa spoglądając na widok z dachu mojego biura. Otworzyłem dzisiaj puszkę Pandory, której dalszych etapów podróży nie przewidzę. Zaczynam tracić małe kawałki swojego życia, ale nie znałem odpowiedzi nawet na to, co sam zrobię. A co zrobi on. Z tym, co będzie się teraz przed nim otwierało. Czy chce go przywitać na końcu jego drogi, czy pożegnać? Czy to, jak się czuje, to szlachetne uczucia, czy mój dotyk ostatecznie go spali?

Czy chce żeby płoną? Czy to ja płonę.

1 komentarz:

  1. Zakochałam się w tym opowiadaniu ^^ mam nadzieję że pomimo tak długiej nieobecności nie porzuciłaś go i zamieszasz kontynuować ! Ten rozdział daje dużo do myślenia i ciekawi mnie reakcja :P proszę pisz pisz dalej my-dream-is-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń