poniedziałek, 18 grudnia 2017
sobota, 11 lutego 2017
Miłość to powolne umieranie, którego nie przewidzisz.
Drogi Nieznajomy
Im bliżej ciebie jestem, tym bardziej czuje, że umieram.
Wypala się we mnie siła, aby stawiać kroki, które powinny zabrać mnie daleko od
ciebie. Jednak nie tylko ból może przynosić cierpienie.
Miłość to powolne umieranie, którego nie przewidzisz.
N.
***
Kiedy obudziłem się rano, zastałem puste mieszkanie. Jonghyun
wyszedł wcześniej. A może wyszedł już dawno, a ja wciąż nie chciałem tego
zauważyć. Kim był? Czy naprawdę go znałem, czy tylko się łudziłem?
Niespodziewanie usłyszałem pukanie do drzwi. Jego drzwi. Czy
powinienem je otwierać? Przed drzwiami stała paczka. W środku znalazłem zdjęcia.
Moje zdjęcia. Mojej matki. Mężczyzny, którego nie pamiętałem, ale wiedziałem,
że to z nim jechała matka, kiedy miała wypadek. Skąd ktoś miał te fotografie i
dlaczego dostarczył je tutaj?
Na dole kartonu było małe pudełko, a wewnątrz obrączka.
Świeciła się paletą barw, kiedy promienie słońca dotykały jej powierzchni. Pod
wieczkiem opakowania były cztery słowa:
To was kochał
bardziej.
***
Staczanie się to praca na pełen
etat. Korzystanie z baru stało się dla mnie codziennością. Piłem z dwóch
powodów. Nie rozumiałem, dlaczego moje serce zostało pobudzone przez Minho.
Bałem się jak cholera, że to gówniane myślenie doprowadzi mnie do włączenia
emocji. A ich bałem się jeszcze bardziej niż jego. Drugim powodem było zabijanie
czasu. Praca dla Minho uświadomiła mi, jak bardzo niemile widziany jestem w tym
hotelu. Wolałem spędzać czas robiąc to, czego ode mnie oczekiwano.
Staczać się.
***
Patrzyłem na niego i nie
rozumiałem. Był tylko chłopcem, a jednak ciemność jaka z niego biła wyglądała
jak lata praktyki bycia na dnie. Taemin stał się dla mnie bardziej obcy niż kiedykolwiek.
Nie unikał mnie, a jednak ściana jaką wokół siebie budował, starannie
ograniczała moje pole widzenia. Nie potrafiłem dotknąć jego duszy. Jednocześnie
gubiłem w nim swoją.
Stawałem się przy nim wszystkim,
a jednocześnie byłem dla niego nikim.
***
Paliłem papierosa spoglądając na widok z dachu mojego biura.
Otworzyłem dzisiaj puszkę Pandory, której dalszych etapów podróży nie
przewidzę. Zaczynam tracić małe kawałki swojego życia, ale nie znałem
odpowiedzi nawet na to, co sam zrobię. A co zrobi on. Z tym, co będzie się
teraz przed nim otwierało. Czy chce go przywitać na końcu jego drogi, czy
pożegnać? Czy to, jak się czuje, to szlachetne uczucia, czy mój dotyk
ostatecznie go spali?
Czy chce żeby płoną? Czy to ja płonę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)