Tego popołudnia ostro pokłóciłem
się z matką. Nie wiele zapamiętałam z tego, co jej powiedziałem. Byłem
rozgoryczony i smutny. Przyszedłem do szkoły, choć był piątkowy wieczór.
Zabrałem klucz do sali ćwiczeniowej i poszedłem do pokoju. Budynek był prawie
pusty. Poza woźnym, byłem w niej chyba tylko ja. Zaświeciłem światło, rzuciłem
swoje rzeczy i włączyłem muzykę. Melodia była dość wolna, mimo to tańczyłem
szybko i nieskładnie. Chciałem wyrzucić z siebie wszystkie emocje. Zapomnieć.
Zasnąć i więcej się nie obudzić. Wszystko waliło mi się już od dawna. Powoli
zaczynałem wątpić w to, czy potrafię jeszcze utrzymywać, że dam sobie z tym
radę. Upadłem na ziemie, plącząc się o swoje nogi. Podniosłem się na rękach,
ciężko oddychając. Patrzyłem w podłogę. Muzyka już dawno przestała płynąć. Chciałem zwymiotować.
- Chcesz się wykończyć?
Usłyszałem głos zza swoich
pleców. Odwróciłem lekko twarz, wciąż dysząc. Moje spojrzenie musiało być bardzo
wrogie, bo Minho się nie uśmiechał.
- Co tu robisz? - mruknąłem. -
Spadaj...
- Chyba potrzebujesz rozmowy.
- Nie potrzebuje.
- Więc nic ci nie jest?
- Nie.
- W takim razie dlaczego
wyglądasz, jakbyś miał się za chwilę rozpłakać?
Rozchyliłem usta i odwróciłem twarz
w stronę lustra. Byłem w pozycji na wpół siedzącej. Włosy opadały mi na twarz.
Miałem różowe policzki i zamglone oczy. Poczułem się przestraszony, co też
szybko ukazało się w moim odbiciu. Kątem oka zobaczyłem zbliżającego się do
mnie Minho. Chciałem się podnieść, ale był szybszy.
***
Taemin wyglądał jak małe, zagubione dziecko. Jakby pierwszy raz płakał i był zdziwiony, że coś takiego jak płacz istnieje. Kiedy zbliżyłem się do niego, popatrzył na mnie przestraszonym wzorkiem i chciał szybko się odsunąć, ale złapałem za jego rękę. Kucnąłem i przyciągnąłem go do siebie. Z początku ze mną walczył, wyrywając się i jęcząc coś niezrozumiałego w moją koszulkę. Szybko jednak się poddał. Nie dotykał mnie. Czułem się tak, jakbym przytulał wiotkie ciało, a nie pyskatego chłopaka z przed południa. Jego klatka piersiowa wzniosła się i opadała, kiedy zachodził się od czasu do czasu podczas płaczu. Jego nos i usta wtulone były w moje ramię. Koszulka była już mokra od jego łez. Na początku nie byłem pewien, czy powinienem to robić, bo byliśmy dla siebie w sumie obcy. Kiedy jednak jego oczy się zaszkliły, przestałem się nad tym zastanawiać. Po jakichś pięciu minutach, kiedy moje nogi zaczęły cierpnąć od pozycji w jakiej się znajdowaliśmy, położył dłonie na mojej klatce piersiowej i odsunął się ode mnie na kilka centymetrów. Miał spuszczoną głowę. Wyglądał spokojniej. Nie chciał mi spojrzeć w oczy. Chyba czuł się upokorzony swoją niemocą i tym, że mi uległ. Chciałem coś powiedzieć, ale był pierwszy.
- Przepraszam... pójdę już -
szepnął.
Niezdarnie uniósł się i oparł
równowagę ciała na trzęsących się nogach. Złapałem go za nadgarstek.
- Odwiozę cię - powiedziałem.
- Chce się przejść.
Nie nalegałem. Zabrał po drodze
swoje rzeczy i wyszedł zostawiając mnie w pustej sali.
***
Idąc ulicami Seulu miałem wyrażenie, że jestem jedyną osobą w tym zadufanym w sobie mieście. Na twarzy czułem chłód, przyciągany przez moje mokre policzki. Przetrwałem ją wierzchem dłoni. Nie chciałem by rodzice widzieli mnie takiego. Słabego. Wystarczy już, że Minho dostał popis mojej pieprzonej desperacji. Boże! Jak mogłem się tak zachować. Nawet dobrze się nie znamy. Co z tego, że przyjaźniliśmy się kiedyś.
Gdy przekroczyłem próg mieszkania nie spodziewałem się, że pierwsze co zastane, to wpatrzoną we mnie, drobną twarz. Wyglądała na smutną, a ja postarałem się opanować minę i zmienić ją na coś bardziej przyjaznego.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz?
Powinnaś - uśmiechnąłem się kiepsko.
Miała nieuczesane włosy. Pewnie
próbowała spać, ale jej to nie wyszło. Popatrzyła na mnie i podeszła bliżej.
- Taemin... - szepnęła - nie
uciekaj więcej.
- Kiedy ja nie uciekłem -
otworzyłem usta.
- Obiecałeś, że mnie nie
zostawisz - zaszlochała nagle.
Poczułem się strasznie. Nie
pomyślałem o niej, gdy wybiegałem z domu. Wtuliła się we mnie zanim cokolwiek
powiedziałem.
- Nie płacz, ja nigdy cię nie
zostawię. Powinnaś to wiedzieć i nie zaprzątać sobie tym głowy.
Na schodach ukazała się moja
matka. Okazała cień emocji widząc Sooyoung.
- Jest późno - powiedziała.
- Już się kładziemy - mruknąłem.
Kiedy ją mijaliśmy, przez chwile
miałem wrażenie, że chce mnie dotknąć... ale może tylko mi się wydawało.
***
Nie kłamał. Jonghyun czekał na mnie przed szkołą, opierając się o swoje auto. Kiedy mnie dostrzegł, uśmiechnął się zachęcająco. Westchnąłem. Poprawiłem niedbale włosy opadające na czoło. Podeszłemu do niego, wciąż nie wiedząc czemu się na to zgadzam. Może po prostu mam ochotę na seks z nim, bo jest przystojny i pociągający? W sumie nie musimy rozmawiać, choć to nie tak, że nie chciałbym czegoś wiedzieć. Zakręcił na palcu kluczyki od samochodu tuż przed moim nosem.
- Zapraszam - powiedział.
Starałam się być zdystansowany i
obojętny. Dojechaliśmy dość szybko. Szczęka mi prawie opadła, kiedy zobaczyłem
jego wypasiony dom. To w sumie jednak potwierdzało tylko moje wcześniejsze
przypuszczenia. Weszliśmy do środka. Było przestronnie i rzeczywiście byliśmy
sami. Nalał mi drinka, którego szybko wypiłem. Czułem się trochę, nie wiedząc
czemu, zdenerwowany. On upił łyka i bez zbędnej gadki mnie pocałował.
- Zaczekaj - zaoponowałem.
- Dlaczego? - spytał, przejeżdżając
nosem po mojej szyi i zaciągając się zapachem mojej skóry.
Zagryzłem wargę.
- Chce cię spytać o parę rzeczy.
Tym stwierdzeniem zwróciłem jego
uwagę, bo przerwał zainteresowanie moim ciałem i popatrzył mi w oczy. Zdziwiony, uśmiechnął się
lekko.
- Nie zrozum mnie źle! -
powiedziałem szybko - Nie interesuje mnie twoje hobby czy ulubiony kolor. Nie
mam zamiaru się w tobie zakochiwać...
- Serio? - zaśmiał się.
Prychnąłem.
- Jesteś taki arogancki -
rzuciłem. - Chciałem po prostu wiedzieć, czy ktoś w szkole wie, że jesteś gejem?
W moim mniemaniu jesteś zbyt poukładany w tej swojej wyimaginowanej, szkolnej
osobowości, by afiszować się z czymś takim.
Uśmiechnął się. Odsunął się ode
mnie, po czym wziął do ręki szklankę z alkoholem. Upił kolejny łyk i popatrzył na mnie
przez szkło.
- Czy to nie zabawne, kiedy coś
co na początku wydaje ci się pewnym schematem, a na drugi dzień się z tego
schematu wyłamuje?
- A tak naprawdę? - zakpiłem,
przewracając oczami.
- Nie można z tobą
pofantazjować... - przekręcił głowę w prawą stronę.
- Ależ można i to nawet BARDZO.
- Chyba nie wątpię.
- Więc, co z moim pytaniem?
- Nic nie udaje - odparł. -
Faktycznie jest tak jak mówisz. Nawet moi rodzice nie wiedzą, że jestem gejem. Co
nie zmienia faktu, że jestem poukładany. Lubię sport i popularność. Myślę
jednak, że póki co, to niczyja sprawa kogo pieprze. Nie zamierzam tego ukrywać
w nieskończoność, ale obecnie mam za wiele rzeczy takich jak oceny w szkole,
które zyskuje w dużej mierze przez pozycja ojca, a one otwierają mi możliwości
na przyszłość. Poza tym, ten sekret mi się podoba. To bardzo podniecające, jak
myślisz?
Pierwszy raz odkąd go poznałem
powiedział tyle rzeczy na raz. Nie musiałem go nawet bardzo ciągnąć za język, a
teraz mam czarno na białym, że jego to wszystko bawi. Właściwie miał w życiu
wszystko, a to mogła być po prostu jedna z jego fanaberii. Tylko bogaci rodzice
i korzyści z bycia idealnym synkiem trzymały go jeszcze przy tym, żeby im o tym
powiedzieć.
- Super - zaśmiałem się kpiąco. -
Będę pieprzył się z bogatym dzieciakiem, który się nudzi, więc jest gejem.
Odstawił szklankę.
- Powiedziałem ci, że możesz
sobie myśleć co chcesz - podszedł do mnie ponownie. - A ja to prostu zignoruje.
Pchnął mnie na ścianę. Jego dłonie
szybko znalazły się pod moją koszulką. Przejechał nimi wzdłuż moich boków, unosząc
tym samym materiał bluzki, a gdy dotarł do moich pach zmusił mnie do uniesienia
rąk i zdjął ją ze mnie. Miał lekko chłodne palce. Zadrżałem, kiedy poczułem je
na swoich plecach. Chyba się uśmiechnął, ale nie mogłem być tego pewien, bo
jego usta znajdowały się właśnie na moim karku. Nie zmierzałem być bierny i
przeleciany jak jakaś niewinna panienka. Zacząłem rozpinać guziki jego koszuli.
Kiedy dotarłem po omacku do ostatniego, poczułem jego usta na swoich. Włożył mi do środka język, gdy położyłem dłonie na jego ramionach i wolno zacząłem zsuwać z
niego ubranie. Połączyłem go z moim i zacisnąłem place na jego plecach
lekko go drapiąc. Ręce Jonghyuna znalazły się na moim pasku od spodni. Szybo go
rozpiął i wyciągnął jednym gestem ze szlufek. Usta przeniósł na skórę pod moim
uchem. Następnie poczułem jego dłonie, wsuwające się pod moje spodnie. Nagłym
ruchem zacisnął je na moich pośladkach. Wydałem niekontrolowany dźwięk, który chyba
go podniecił, bo znowu zaczął całować moje usta. Przerwałem mu pocałunek i
napierając na niego, zmusiłem do położenia się na łóżku. Wydawał się być lekko
zaskoczony tym, że chce dominować. Usiadłem na nim okrakiem. Moje usta znalazły
się na jego szyi. Przejechałem językiem wzdłuż niej, wdychając zapach mocnych,
męskich perfum. Był niesamowicie seksowny. Uwielbiałem takich facetów. Dobrze
zbudowanych, pewnych siebie i świetnie pachnących. Moje usta powędrowały na
jego klatkę piersiową. Zacząłem ssać jego sutek, unosząc lekko wzrok. Chciałem
widzieć jego reakcje. Ku mojemu zaskoczeniu on też na mnie patrzył. Zmrużyłem
oczy jak kot, nie przerywając swojej czynności i lekko przygryzając jego skórę.
Poczułem między nogami jego pobudzonego członka. Zaczął szybciej oddychać. Nie
zdążyłem nacieszyć się jego ciałem, bo przekręcił nas tak, że teraz to on
górował. Złapał mnie za nadgarstki, unosząc moje ręce nad głowę i zaciskając na
nich swoją prawą dłoń. Uśmiechnął się szelmowsko.
- Pamiętasz co ci powiedziałem, gdy
spotkaliśmy się pierwszego dnia w szkole? - spytał.
Zmrużyłem ponownie oczy.
- Nie przypominam sobie żebyś mi
mówił, że chcesz mnie wiązać - zakpiłem, poruszając nadgarstkami.
Zaśmiał się, po czym jego wzrok
zmienił się na pewny siebie i cholernie pociągający.
- Powiedziałem, że jeszcze
będziesz jęczeć pod moim dotykiem, na co ty odpowiedziałeś, że będzie odwrotnie
- lewy kącik jego ust uniósł się ku górze. - Przekonajmy się.
Zanim cokolwiek powiedziałem,
przejechał lewą dłonią po mojej klatce piersiowej. Następnie pociągnął za moje
rurki, ściągając je do kolan. Popatrzył przez chwile na moje bokserki, by po
chwili jego dłoń znalazła się pod ich materiałem, prosto na moim członku. Prawie
jęknąłem czując jego palce zaciskające się na nim. Zaczął miarowo poruszać
dłonią patrząc mi w oczy. Próbowałem wytrzymać jego spojrzenie, ale ciężko było
mi panować nad mimiką twarzy. O ile kontrolowałem jeszcze swój głos, to twarzy
już raczej na pewno nie, bo widziałem jak na jego maluje się pewność siebie. Jedyna
satysfakcja z tego co robił była taka, że on także wyglądał na nieźle
podnieconego, kiedy tak na mnie patrzył. Mogłem się wyrywać z jego uścisku, ale
szczerze? Chyba nawet nie chciałem. Z jednej strony podobało mi się to, że mnie
zdominował, ale z drugiej nie chciałem by wygrał. Widząc moją nieugiętość,
dołączył do swojej pieszczoty usta, którymi zassał się na moim sutku. Tego już
było dla mnie za wiele. Czułem napięcie wzrastające w moim podbrzuszu.
- Jonghyun... - szepnąłem.
Zaskoczyłem go tym. Popatrzył mi
w oczy, lekko zwalniając ruchy swojej dłoni. Mój wzrok zmienił się na
wyzywający. Z tym wyzwaniem w oczach, pewny siebie, rozchyliłem usta. Wypchnąłem
biodra bliżej jego dłoni i zacząłem cicho jęczeć poruszając nimi, nadal nie
przerywając kontaktu wzrokowego miedzy nami. Uśmiechnął się. Puścił mnie,
obracając jednocześnie na brzuch. Następnie poczułem jego usta na swoim
ramieniu.
- Jesteś taki seksowny... -
wyszeptał.
Zdjął ostatnie części swojej i
mojej garderoby. Poczułem jego dłonie na moich pośladkach. Nie widziałem jego
twarzy i nie wiedziałem co będzie robić, ale to tylko pozwalało mi na lepsze
ulżenie sobie w okazywaniu emocji. Kiedy włożył palec w moje wnętrze, zacisnąłem
dłonie na pościeli. Zacząłem tracić oddech z każdym jego dodatkowym ruchem.
Chciałem więcej.
- Przestań się ze mną bawić i zrób to
porządnie... - mruknąłem.
Poczułem ciężar jego ciała na
plecach. Jego członek otarł się o moja pupę.
- Proszę bardzo - powiedział,
jednocześnie we mnie wchodząc.
Chyba byłem głośno, ale do
momentu kiedy nie doszedłem mało mnie to obchodziło. Zresztą przy kolejnym razie
byłem chyba jeszcze głośniej.
***
Kiedy poczułem na skórze ciepło
słońca, nie pamiętałam jeszcze gdzie jestem. Dopiero gdy rozchyliłem powieki i ujrzałem
śpiącego przy mnie chłopaka, świat wydawał mi się bardziej realny. Albo właśnie na
odwrót. Poruszyłem się i stwierdziłem, że tyłek trochę mnie boli. To było
jednak nie ważne. Po przeanalizowaniu tego co powinienem zrobić, zdecydowałem
się po prostu wstać i wyjść. Jakoś nie wyobrażałam sobie naszej rozmowy,
szczególnie po takiej nocy. Znalazłem swoje bokserki. Usłyszałem, że Jonghyun
także się obudził. Odwróciłem się do niego tyłem. Założyłem spodnie, specjalnie
akcentując moment, kiedy wsuwałem je na tyłek.
- Prowokujesz mnie od rana? -
spytał.
Odwróciłem lekko głowę, zapinając
pasek. Uśmiechał się inaczej niż zawsze. Miał jeszcze lekko senny wyraz twarzy
i wydawał się bardzo swobodny w tym co mówił. Kiedy tak na niego patrzyłem, to
był jeden z tych momentów, kiedy czułem się przy nim w dość trudny do
określenia, dziwny sposób. Dziwny z powodu, którego nie rozumiałem. To było
irytujące i bardziej pragnąłem to wyprzeć, niż się w to zagłębiać.
- Powinienem raczej nazwać cię
kochaniem i zrobić ci śniadanie? - uśmiechnąłem się kpiąco. - Jasne, że cię
prowokuje, ale wybacz, nie masz na co liczyć.
Odwzajemnił moje spojrzenie i
patrzył jak kończę się ubierać.
- To dziwne. Wczoraj wydawałeś
się mieć ochotę ze mną rozmawiać, a teraz wyglądasz jakby to było tylko zwykłe
"przeleć mnie"?
- Narzekasz?
Założyłem torbę na ramię.
- Nie, jestem zaintrygowany.
Podszedłem do łóżka. Wdrapałem
się na nie na kolanach i siadłem na swoich piętach. Popatrzyłem na niego z góry.
Nadal miał tą swoją ciepłą, ranną miną.
- Zaintrygować się można
odpowiedzią na pytanie, a ja ci nie odpowiedziałem.
Pochyliłem się nad nim i
złączyłem nasze usta w krótkim, ale głębokim pocałunku. Kiedy odciągnąłem od
niego moje rozchylone wargi na kilka centymetrów, podniosłem wzrok, aby spojrzeć
mu w oczy. Były bardzo ciemne, ale światło wpadające przez okno sprawiało, że
wpadały w jaśniejsze odblaski.
- Teraz możesz zapalić, bo
bardziej niż zaintrygowany, będziesz niezaspokojony.